Zachwyt 68: Sukienka

0

Los zawiesił mnie w szafie jak sukienkę uszytą na wielką okazję… to początek mojego wiersza napisanego ponad 35 lat temu, kiedy czułam, że moje życie jeszcze się nie zaczęło na dobre. Moje przeczucia mnie nie myliły. Tak wiele zdarzyło się w moim życiu, było tyle pięknych okazji. Ta sukienka była z szarego jedwabiu. Tak, szary to zawsze był mój ulubiony kolor, gdy chodzi o ubrania, ale z czasem dodałam do tego blady róż. Gdybym pisała teraz ten wiersz, moja sukienka byłaby wciąż szara ale z bladoróżowymi akcentami.

A dziś naprawdę szukałam sukienki na dużą okazję. Kiedy kilka tygodni temu wybrałam się po nią po raz pierwszy, wydawało mi się, że na wystawie widzę wymarzoną sukienkę. Była z szarej i bladoróżowej koronki, lekko dopasowana, troszkę za kolana… piękna. Podeszłam do wystawy i sukienka okazała się być z jakiegoś sztucznego pogniecionego materiału – szara owszem ale w taką białą jodełkę. Nie była łada, A dziś jak po sznurku szłam do stoiska, gdzie – wśród wielu fasonów  w każdym po kilka rozmiarów – wisiała jedna jedyna, moja sukienka. Zachwyciłam się absolutnie i niemal z drżeniem rąk sprawdziłam rozmiar. Mój! A sukienka była właśnie taka jak ta, którą widziałam wtedy na wystawie. W zasadzie nawet mnie to nie dziwi.

Dla mnie jest piękna. Dodam do niej szary szal, bladoróżowe perły i diamentowe małe kolczyki i na pewno będę siebie lubić w takim wydaniu. Powiesiłam ją na lustrze i zachwycam się za każdym razem, kiedy wchodzę do sypialni.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here