Moja starsza córka mówi, że to jest narzędzie, które kupiła sobie jako pierwsze. Towarzyszyło jej od przeprowadzki do przeprowadzki, jako że typowy amerykański prysznic w starych mieszkaniach apartamentowych to po prostu jedna na stałe przytwierdzona główka, z której leci woda. Wprowadzając się do nowego miejsca zaczynała od wymiany główki prysznica. Gwoździe wbijałam butem, ale vice grip miałam – śmieje się. Mieszkanie, które opuściłam było odnowione na europejski sposób i miałam prysznic, który nazwałabym normalnym. W tym mieszkaniu trzeba było go zmienić. To bardzo łatwe, dasz radę mamusiu – stwierdziła – musisz tylko mieć nową główkę, vise grip i taśmę teflonową… Zaraz ci zamówię. I zamówiła. Następnego dnia koło 10 rano miałam wszystko, co zamówiłyśmy. Jednakże perspektywa wymiany prysznica nie zachwycała mnie wcale. Pociągała mnie za to bardzo szansa na normalną kąpiel. Nie chciałam też korzystać z pomocy. Skoro moja córka potrafiła to zrobić tyle razy, zrobię i ja – pomyślałam motywująco. Wyzwaniem było tak naprawdę odkręcenie starej, zasiedziałe główki. I temu właśnie miało służyć narzędzie o wdzięcznej nazwie vise grip. Może kiedyś już widziałam tę obcęgi, ale na pewno nie trzymałam tego w reku i pojęcia nie miałam jak to otworzyć. Ale od czego jest internet? Dowiedziałam się jak działa. Otworzyłam i przystąpiłam do dzieła. Odkręcanie nie było łatwe do momentu, do którego nie udało mi się właściwie chwycić tymi obcęgami rurki z gwintem… Próbowałam kilka razy, z różnych stron. Kiedy jednak ją uchwyciłam, natychmiast zaczęła się przesuwać pod moim naciskiem. Główka się odkręcała! Ogarnął mnie podziw dla potęgi ludzkiego umysłu, dla naszej zdolności ułatwiania sobie życia. I zachwyciło mnie to wspaniałe narzędzie – narzędzie dające mi siłę, pozwalające nie mającej ni doświadczenia ni pojęcia starszej pani odkręcić mocno trzymającą się podrdzewiała rurkę. Wszystko inne było już przyjemnością. Wykapałam się normalnie.