Zachwyt 43: Dwaj panowie od przeprowadzek… oraz ich szef

0

Przeprowadzam się wiele razy, w tym sześć – z kraju do kraju. Mogłoby się wydawać, że przeprowadzka to dla mnie pestka. Tymczasem chyba pierwszy raz w życiu odczuwałam rodzaj lekkiego zdenerwowania, obaw, niepewności. Mama – przypomniała mi starsza córka – przecież to czternasty raz. Fakt! Tyle, że pierwszy raz miałam to robić z jednoosobową odpowiedzialnością. Zawsze ktoś ją ze mną dzielił, a ostatnio w Polsce moja kochana Pani Wandzia zatroszczyła się o wszystko. To ona zawiadywała panami od pakowania.
Lubię się rozpakowywać i aranżować na nowo wnętrza, ale pakowanie… nie, to nie jest przyjemne. Niby oddałam Wszechświatowi troskę o znalezienie dla mnie najlepszej firmy przeprowadzającej i o to, aby wszystko bezpiecznie dojechało do nowego mieszkania… a jednak coś z niepewności we mnie zostało. Przecież tak miło i szybko załatwiało się wszystko z panem E., do którego wysłałam pierwszy mail z rezerwacją terminu. Widać było, że firma nastawiona jest na świadczenie doskonałych usług. Wieczorem przed przeprowadzką pan E. zadzwonił do mnie raz jeszcze, aby wszystko potwierdzić. I wtedy się uspokoiłam. A kiedy rano trzy minuty przed dziewiątą za moim progiem stało dwóch uśmiechniętych, przystojnych panów wiedziałam, że wszystko pójdzie gładko. Poszło zachwycająco gładko. Panowie nie tylko zatroszczyli się o wszystko i z wyraźną troską traktowali swoje rzeczy, ale byli również nadzwyczaj mili i bardzo rozmowni. Robota paliła im się w rekach. Przyjemnie było patrzeć na wzajemne wspieranie się i uzupełnianie. 
Jeden to Węgier, który miał jeszcze w szkole język rosyjski, drugi Rosjanin który do Toronto przyjechał dopiero trzy lata temu a za 2 miesiące ma dojechać jego rodzina. Z pierwszym – przypominaliśmy sobie fragmenty naszej wspólnej historii, z drugim – raczej nie. Drugiemu recytowałam za to rosyjskie wiersze i czasem nazywaliśmy coś po rosyjsku.
To było naprawdę przyjemne doświadczenie. Żegnałam się z dwoma zachwycającymi panami niemal z żalem.
Okazało się, że pan E. To ich szef i właściciel firmy. No tak… przykład idzie z góry, ale też dobiera się personel tak, aby działał w zgodzie z naszymi wartościami.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here