Znacie ten piękny utwór Waldemara Kazaneckiego z Nocy i dni. Znany jest często jako walc Barbary. Utwór liryczny, sentymentalny z nutą nostalgii. Nie byłoby mi łatwo tańczyć tego szczęśliwej… Świetnie służyłby mi natomiast jako podkład do posmucenia się. Czuje się w nim niestety brak spełnienia. A może tylko dlatego się czuje, że znamy Barbarę i jej historię?
Czy jest to piękna historia. Moim zdaniem piękna, tylko Barbara o tym nie wiedziała.
Często posługuję się jej przykładem do uświadomienia nam, jak to czasem spędzamy życie na złudzie, sennym marzeniu i rozpamiętywaniu chwili, miast cieszyć się w pełni tym, co nas otacza i doceniać kochających nas ludzi, w tym mężczyzn. Nazywam to syndromem Barbary Niechcicowej
Barbara rzadko się uśmiecha, w każdym razie nie tak, jak w dniu, który wspomina. Wciąż koncentruje się na negatywnych aspektach swojego życia, szuka wręcz powodów do niezadowolenia, kaprysi i zachowuje się trochę tak, jakby los ją oszukał. A tymczasem kocha ją szlachetny, opiekuńczy, wspaniały człowiek. Życie również traktuje ją lepiej niż wielu innych ludzi, szczególnie tych w jej najbliższym otoczeniu.
Znacie takie Barbary? Ja znam. Widuję je częściej niż bym chciała. Sama pielęgnowałam ją przez jakiś czas w sobie. A może w którejś z Pań czytających teraz te słowa też jest trochę z ducha Barbary? Wymówcie mu miejsce w Waszych sercach, tej części Barbary nie warto w sobie nosić.
Czy warto tracić życie myśląc o tym co minęło lub w ogóle się nie stało?
Czy warto marzyć o kimś, kto zrobił jakiś gest, zapominając o tym, który wspiera nas w życiu?
Czy warto zamieniać życie na jego iluzję?
Nie, nie, nie. To sprawa koncentracji, pozytywnych myśli i dobrych słów, by poczuć się dobrze w teraźniejszości. Czasami trzeba w to włożyć trochę świadomej pracy i ciepłych rozmów na temat własnych potrzeb z kochanymi ludźmi.
A nawet jeśli w związku jest naprawdę niedobrze, nie ma sensu żyć marzeniem. Lepiej zająć się życiem prawdziwie, może solo, może z kimś innym… Takie marzenia-iluzje pochłaniają energię i wciągają nas niepotrzebnie w melancholię; odciągają od życia.
Marzy się o przyszłości!
Przesyłam ten walc. Jest piękny.
Zróbmy jednak z niego melodię teraźniejszości.
Podkładajmy pod tę muzykę ostatnio przeżyte, dobre obrazy.
Cieszmy się tym, co mamy dziś.
10 marca był Dzień Mężczyzny. Wprawdzie moje Google nie pokazały mi tego w informacjach, ale faktycznie – odkąd pamiętam – obchodziło się, nieco żartobliwie, to święto. Uświadomiłam sobie późnym wieczorem, że to właśnie dziś jest ten dzień, było już za późno na życzenia. A potem zajęta byłam pracą.
Przepraszam Panów. Wszystkich, tego Jednego również. Dziś życzę Wam Panowie wspaniałych przeżyć i prawdziwej miłości kobiet, które naprawdę kochacie. Obyście nie mieli nigdy do czynienia z syndromem Barbary.
httpv://www.youtube.com/watch?v=ZwUFlgjIvFU&feature=player_embedded
Dziękujemy! :) Damy radę bo:
http://www.youtube.com/watch?v=oG6pEolAKm8
:)
Ja mam do Barbary słabość:)i bardzo ją lubię , zawsze mnie i w filmie i w książce bardziej wzrusza niż złości:)Podonbno Maria Dabrowska wzorowała jej postać na swojej pięknej i niezbyt szczęśliwej matce…
Z całym jej niespełnieniem, tęsknotą, rozczarowaniem kawał pieknego ż ycia miała przecież. Dla mnie historia Barbary dziś to konforontacja romantycznej, młodzieńczej iluzji życia i miłości z życiem prawdziwym.