Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza.
Antoine de Saint-Excupery
Na moją religię składa się
pokorna admiracja bezgranicznego ducha,
ujawniającego się w subtelnych detalach,
które jesteśmy w stanie dostrzec naszym słabym umysłem.
Albert Einstein
Potrzebowałam dziś aż dwóch cytatów mądrych ludzi. A i tak nie wyczerpuje to całej strefy duchowej.
Niektórzy z Państwa pewno już wiedzą, co jest dobre dla ich ducha, inni czekają z nadzieją, że się dowiedzą. Ciekawa jestem co Państwo napisali w swoich zeszytach.
Tak, jak nie jest łatwo zdefiniować czym właściwie jest ten obszar i gdzie przebiegają jego granice, tak bardzo łatwo jest powiedzieć co obszar duchowy lubi najbardziej.
Zawsze chodzi o głęboki i prawdziwy kontakt ze sobą samym lub ze Wszystkim Co Jest.
Zresztą ten kontakt ze sobą, to również jest kontakt ze Wszystkim. Gdzieś głęboko w sobie jesteśmy jednością ze wszystkim, co istnieje.
Różnie można odczuwać tę jedność, jest też wiele sposobów na to, by karmić obszar duchowy tak, by wzrastał. Ale chyba w konsekwencji zawsze chodzi o MIŁOŚĆ.
Co lubi dusza?
Dusza lubi ciszę.
Codziennie trzeba dostarczyć jej zatem porcję ciszy – dwadzieścia minut spokojnego siedzenia w towarzystwie wyłącznie oddechu. Można oczywiście spędzić w ten sposób więcej czasu, dla mnie jednak 20 minut to wyczyn. Nie tyle cisza, ile spokojne siedzenie jest dla mnie wyzwaniem. Wiem jednak, że mój obszar duchowy bardzo się wtedy regeneruje. Zatem go dopieszczam.
Cisza lasu, cisza na morzu, cisza gór… Dusza to lubi. I kiedy mija (wreszcie) ten czas, czuję w sobie wdzięczność i więcej miłości. Jakaś pogodniejsza jestem i życzliwsza dla świata. Nie medytuję. Wiem jednak, że po medytacji to uczucie jest jeszcze silniejsze.
Dusza lubi samotność,
ale samotność uważną – skoncentrowana na tu i teraz,
na każdym ruchu, każdym momencie.
Samotność pogodną, skierowaną do wnętrza. W takich momentach, kiedy widzę coś, to odbieram to niejako wnętrzem i widzę, słyszę, czuję duszą właśnie.
Dużo czasu spędzam sama ze sobą, jednak nie zawsze w taki sposób. Takie momenty muszę sobie specjalnie serwować. Przełączam się na tryb uważności i zaczynam po prostu odczuwać całą sobą… na przykład wszystko, co składa się na pisanie na klawiaturze, wodę przy zmywaniu naczyń czy tkaninę prasowanej sukienki, fakturę obieranej cebuli, wiatr na twarzy lub krople deszczu. Uwielbiam spacery tego rodzaju. Wtedy mam najwięcej wrażeń, które karmią duszę. Czuje się w łączności z całym światem. Przenika mnie piękno liścia, zapach lasu, cykanie cykady, a ja oddaję z siebie do świata… miłość. Tak, miłość do tego wszystkiego, wdzięczność istnienia. Inaczej nie potrafię tego nazwać.
Obszar duchowy lubi piękno i doświadczenia szczytowe.
Kiedy słyszy się piękną muzykę czy patrzy na piękny widok (ostatnio oglądałam takie w Pieninach), a nawet obraz, znowu czuje się przeszywające pozytywne uczucie. Czyż nie ma w tym także pełnej miłości wdzięczności za to piękno?
Dusza lubi modlitwę.
Modlitwę prawdziwą, szczerą, taką z zapamiętaniem i… znowu… z tym przenikającym uczuciem jedności z Miłością, z Absolutem. Najszybciej czuję to, kiedy jestem sama w kościele, ale zdarzyło mi się odczuwać to również w grupie modlących się ludzi, kiedyś – w bardzo dużej grupie. To była moja najpiękniejsza noc sylwestrowa – przemodliliśmy ją w intencji upadku komunizmu i pokoju dla świata. Była to noc z 1985 na 1986 rok. Ileż tam było miłości!
Kontakt z duszą nawiązuje się również czasem przy ekstremalnym zmęczeniu… nie wydaje mi się jednak, żeby w tym celu należało specjalnie męczyć ciało. Czasami to się po prostu dzieje…
Jestem przekonana, że obszar duchowy jest nam wdzięczny także za życzliwe myśli kierowane do innych – znajomych i nieznajomych, za przesyłanie dobrej energii światu, za modlitwę w czyjejś intencji oraz za wzruszanie się… obojętnie z jakiego powodu i bezinteresowna miłość. Sama bardzo często dostarczam mojej duszy takich właśnie doświadczeń, a miłości bezinteresownej uczę się całe życie. Nawet mam już swoje małe zwycięstwa w tej materii.
Zadanie:
Co zrobisz w ramach złotego czasu codziennie dla swojego ducha?
Właśnie dla obszaru duchowego włączyłam muzykę klasyczną i zapaliłam świeczkę. Dwie drobne rzeczy ale od razu poczułam się szczęśliwsza. Będę to częściej robić i lepiej dbać o ten obszar. Wczoraj zgodnie z duchem “czterech obszarów” zadbałam o emocje, biorąc gorącą kąpiel przy spokojnej muzyce i świeczce. Od razu mi się odwdzięczyło moje ciało. Dzisiaj rano czuję się wspaniale i zdrowiej:)
Tak trzymaj Zuziu…
Witam,
zauważyłam, że przybywające mi lata niosą ze sobą zwolnienie tempa. Gdy byłam młodsza biegałam po Tatrach- byle jak najdalej, jak najwięcej i nic nie widziałam oprócz kamieni pod nogami. Teraz chodzę każdego roku tymi samymi szlakami dużo wolniej i nie mogę się nadziwić ich majestatyczności. Tam ładuje swoje akumulatory na cały rok. Obrazy pozostawione w pamięci przywołuję gdy moja dusza woła o ciszę. W mieście wchodzę po drodze do kościoła, tam czuję się najbezpieczniej. Nikt ode mnie nic nie chce, nikt nie przeszkadza a wszystko co wydaje się ważne i rozprasza jest za bramą koscioła. Mam tę luksusową sytuację, że mieszkam na wsi pod lasem w otoczeniu kotów i psa, który wyprowadza mnie na 20 minut spaceru. Wtedy mój duch odpoczywa na prawdę. Wierzcie mi Kochani, tu czy chcesz czy nie żyjesz w rytmie natury. Tutaj nawet mucha i komar ma inny wymiar. Życzę spokoju Ducha na cały dzień.
Pani Asiu, to tak ma być . O to właśnie chodzi z tym innym tempem wraz z przybywaniem lat, żeby ogarnąć duchem całe życie. Dlatego w końcu wolniej chodzimy, by więcej widzieć, być bardziej uważnym i skupionym na tu i teraz.
Czy będzie Pani na spotkaniu Klubu Skutecznego Działania w Toruniu. Zapraszamy. Bardzo chciałabym byśmy tworzyli społeczność realną nie tylko wirtualną. Pozdrawiam serdecznie
Na spotkaniu w Toruniu będę!!! Już wpisałam do kalendarza. Ponadto od wczoraj jestem członkiem KSD:)
Wspaniale!
Wiele lat temu zrezygnowałam z posiadania telewizora i programowo nie oglądam TV, a w radiu samochodowym mam ustawioną stację nadającą muzykę klasyczną. Maniacko za to chodzę do kina i nałogowo czytam książki. Wykonywany przez mnie zawód wymaga nadążania za bieżącymi wydarzeniami z zewnątrz, więc wydawałoby się, że taka świadoma izolacja powinna zdegradować mnie zawodowo. Nic bardziej mylnego: najistotniejsze sprawy, które wnoszą w moje życie istotne wartości zawsze znajdują drogę. A na te nieistotnie i tak szkoda czasu, więc rónie dobrze może ich nie być. Takie “sitko” ułatwia codzienne funkcjonowanie. I powoduje większe zaufanie do życia jako takiego i do własnych osądów rzeczywistości.
Zresztą i tak dowiadujemy się o tym, co naprawdę jest nam potrzebne… Choć ja telewizję oglądam, wybiórczo. Czasami służy mi także do dopieszczenia obszaru duchowego – wzruszenia.
Ja rowniez zwolnilam tempo , jakos samo sie zwolnilo. I jest mi tak cudownie .Ale nie umialam tak tego nazwac “” O to właśnie chodzi z tym innym tempem wraz z przybywaniem lat, żeby ogarnąć duchem całe życie.” Ladne.
Rowniez mieszkam na wsi ale moja dusza cieszy sie rowniez w duzych miastach.Potrafie sie wyciszyc kiedy dokokola swiat pedzi. Uwilbiam tez takie samotne spacery szczegolnie w deszczu, lubie sama posiedzic ogrodzie, kocham puste koscioly, podroze rowniez koja moja dusze.Podroz to dla mnie dar, modlitwa i swieto.
Mam wrażenie że znajduję na Blogu coraz więcej bratnich dusz. :)
I to sa najpiekniejsze spotkania!
Oj tak! Ja także widzę, że tworzy się wspaniała społeczność. Cieszę się bardzo. Jak wspaniale będzie się spotkać w rzeczywistości. :-)
Nie mogę zwolnić tempa, moje córki nadają memu życiu tempo. Czasem dostaję zadyszki ale w głębi serca sprawia mi do radość. Moim celem życiowym, w tym momencie, jest wychować moje córki na dobrych, wartościowych ludzi. O to się modlę i temu poświęcam moje życie. Uważam, że los (dla mnie Opatrzność) dała w me ręce dwie istoty, prawie że dosłownie, ponieważ moje szczęścia nie są przez mnie urodzone, a ja muszę zrobić wszytko w kierunku ich przygotowania do życia najlepiej jak potrafię. Oczywiście potrzebuję oddechu dla siebie, konieczne dla równowagi psychicznej jest pobycie z samą sobą w ciszy. Mam w ciągu dnia dwa takie momenty. Rano, godzina piąta, kubek kawy, cisza…… wszyscy śpią i zbieram siły, na cały dzień. I druga chwila , noc…., cisza…. wszyscy śpią, a ja robię rachunek sumienia z dnia minionego i dziękuję Bogu, że był.
Codziennie przez 10 minut siedzę w ciszy. Czasami skupiam się na oddechu, innym razem obserwuję myśli. To daje mi wielką energię i pomaga w jasności myślenia.
Przepieknie ujete i zupeklnie tak jak ja widze ten obszar duchowy. Rowniez ilustracja przepieknie ilustruje sedno duchowosci – ktora jest droga. Swiadomosc bycia w drodze nie pozwala nam osiasc, mobilizuje do duchowego ruchu. Gdziesz czytalam ze w naszym rozwoju duchowym musimy byc swiadomi pokusy duchowego materializmu, pokusy, ze dojdziemy do stanu gdzie bedziemy sie czuli ze “dotarlismy”. Nasza duchowosc wymaga tez emocjonalnej dyscypliny, intelektu. Thomas Merton czesto o tym pisal, ze duchowsc rozwija sie czasem w bolach, w emcjach smutnych w emocjach zwatpienia.
Teolodzy często nawiązują do smutku i bólu związanego z rozwojem duchowości. A wiesz Marto, ja tego tak nie widzę… Ból, smutek, zwątpienie to obszar emocjonalny – to jego domena. Duchowość nie wartościuje, nie ma plusa i minusa, duchowość jest łącznością z Absolutem, z tym co piękne, mądre, dobre. Zatem skąd brałyby się te przykre emocje. Źródło wzrastania duchowego czy przyczyna może wywodzić się z emocji. Dyscyplin jest potrzebna, a jakże, nawet po to, by usiedzieć na miejscu w ciszy i spokoju :-) Intelekt? Na różnym poziomie można być duchowym. Indianie, rolnicy, pustelnicy – jakże często są to bardzo duchowi ludzie. Wątpię czy zrozumieliby o czym pisze czy mówi Merton. :-)
Ból, smutek, zwatpienie, poczucie pustki w zyciu pojawiaja sie aby właśnie w takich momentach mogl przyjśc do nas Jezus… bo tylko wtedy jest On w stanie nas “napełnić”, gdy jestesmy”puści “… To on przywraca nam spokój ducha, wewnętrzną harmonie i poczucie sensu istnienia.
A ja mam kontakt z duchem i Jezusem również wtedy, kiedy jest mi dobrze i wesoło. Prawdę mówiąc i ból i smutek łagodzi mi moja duchowa postawa łączności. Czasami tak jest, że DOPIERO wtedy, kiedy jest źle ludzie zwracają się do Boga. Ale to już inna sprawa. Ja tylko chciałam zwrócić uwagę, że czym innym jest intelektualne pojmowanie boskich praw czy religia, a czym innym obszar ducha. Właśnie to jest często mylone.
Codziennie dla ducha? delektuję się chwilą: jej smakiem, bezczasowością.
Czasem jest to wsłuchanie w oddech albo w głos drugiego człowieka, czasem zapatrzenie w niebo, w las, kwiaty, w motyle, czy samotne drzewo, czasem wsłuchanie w szum lasu, śpiew ptaków, szum deszczu, a ostatnio odnajdywanie harmonii w myślach, w emocjach.
Dziś rankiem wyskoczyłam do pobliskiego sklepu po jedzenie dla kota, żeby miał pełną miskę podczas mojej długiej nieobecności. Usłyszałam w krzewach naradę wróbli, co przypomniało wiosenną ptasią krzątaninę w lesie. W ten sposób w szarość i chłód styczniowego dnia wplotło się coś wyjątkowo ożywczego, i uśmiech i wzniosłe uczucie wyjątkowości.
Wieczór.
Idąc deptakiem po pracy w kierunku przystanku autobusowego widziałam mokre, lśniące kamienie, migoczące i odbijające się światła latarni, a na twarz spadały drobniutkie krople deszczu. Deptak częściowo rozświetlony poświątecznie wygląda uroczo. Nie wzięłam parasola, żeby było zgrabniej nieść torby z zakupami, i nieważne, że one papierowe i mokły, ważniejsze, że cieszył mnie ten spacer, a na ostatnim zakręcie, na ostatnich światłach, bawiłam się odliczaniem: podjedzie właśnie mój autobus, czy też zaczekam trochę na niego. Podjechał :)))
Na ostatnim odcinku drogi do domu słuchałam jak mruczy nocny las i szumi deszcz w gałęziach drzew.
Modlitwa.
Wspólna modlitwa ma niezwykłą moc, szczególnie, jeśli przepełnia ją zaangażowanie, pasja, miłość, intencja Dobra dla Wszechświata. Jest jak wspólny śpiew – wspólne zmierzanie do tego samego celu. Uskrzydlające doświadczenie. Można wówczas jasno i wyraźnie zobaczyć, w jaki sposób człowiek kreuje swoją rzeczywistość. Wspólnie tworzymy duże rzeczy.
Istnieje coś takiego jak >>>walka duchowa>>nieodłaczny element rozwoju >>wpisany w nasza egzystencję>>Pozdrawiam O:).Magda.