Siedem kolejnych wpisów poświęcę podstawom poczucie własnej wartości. Brak którejkolwiek z tych podstaw, brak praktykowania zachowań, jakie niesie, powoduje niższe poczucie własnej wartości. To tak, jak z ćwiczeniami fizycznymi: Jeśli chce się mieć ogólną sprawność, trzeba ćwiczyć wszystkie mięśnie, bowiem, szczególnie przy większym wysiłku, te niećwiczone spowodują większe zmęczenie. Te podstawy to:
życie w pełni świadome,
przyjaźń z podświadomością,
akceptacja siebie,
odpowiedzialność za siebie,
asertywność,
życie celowe,
spójność wewnętrzna.
Badacze zajmujący się skutecznym działaniem i szczęściem zawsze o nich wspominają, choć robią to w różnych konfiguracjach i ujęciach.
Witam Pani Iwono
Witam Pani Iwono.
Byłam na spotkaniu z Panią w Zielonej Górze, nie ze wszystkim się zgadzam, ale wyniosłam kilka rzeczy które bardzo mi się przydały i bardzo za to dziękuję. Co do tego z czym się nie zgadzam, to mówiła Pani o tym,że mówienie raz w tygodniu ‘moja wina, moja wina…’ źle wpływa na poczucie własnej wartości i z tym się właśnie nie zgadzam. Jestem osobą wierzącą i uczęszczam na mszę św. częściej niż raz w tyg. w związku z czym wymawiam te słowa kilka razy w tygodni i mam się bardzo dobrze, bo co innego jest świadomość własnej grzeszności a co innego poczucie własnej wartości, to są różne sprawy. Jeśli ktoś się zatrzyma na słowach a nie zejdzie w “głąb” rzeczywiście może mieć problem. Przez wiele lat nie chodziłam do kościoła i w momencie gdy się nawróciłam odzyskałam poczucie własnej wartości, taki paradoks;) Pozdrawiam serdecznie, Ewelina
p.s. męczyło mnie to od czasu spotkani i w końcu postanowiłam napisać
Bardzo dobrze, że Pani to napisała Pani Ewelino. Każdy ma prawo do swojego myślenia. Nie chcę podważać niczyich uczuć religijnych, natomiast wiem czym jest poczucie własnej wartości i z czym się łączy. U nas w Polsce tak jest, że niestety nie można powiedzieć niczego, co by chociaż lekko dotykało tego, co dzieje się w Kościele. A Kościół utożsamia się z Bogiem. Ja bardzo wierzę w Boga Pani Ewelino, ale nie powtarzam, że to “moja wina”, biorę natomiast na siebie odpowiedzialność za swoje czyny i staram się je naprawiać, zadośćuczynić i poprawić się, zmienić zachowanie. Sądzę, że to Bogu wystarczy, że o to Mu chodzi. Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie. Nie chciałam spowodować u Pani dysonansów.