Rozwój duchowy a wzrost materialny

2

Na profilu na Facebooku  umieszczam zdania, które znajduję w pracach innych albo tworzę je sama.  Chcę skłaniać do refleksji, do przyjrzenia się sobie w kontekście tych słów. Ostatnio umieściłam zdanie:
Rozwój duchowy nie polega na materialnym wzroście, ale raczej na kurczeniu się. Gwoli ścisłości się zabrakło…, ale wydźwięk był raczej jasny.
Ucieszył mnie ruch, jaki to zdanie wywołało. Komentarze były ciekawe; czasem zgadzano się z ta myślą, czasem nie, najczęściej jakoś ją uzupełniano.
Towarzyszę setkom osób w ich rozwoju osobistym i duchowym, dlatego interesuje mnie na co odbiorcy takich zdań zwracają uwagę, co ich porusza na tyle, że chcą się wypowiedzieć. Z jednej strony pomaga mi to budować komunikaty tak, by dokładniej wyrażały moje myśli, z drugiej – pokazuje, w którą stronę idzie myślenie innych. To z kolei pozwala mi tworzyć materiały ułatwiające lepsze rozumienie niektórych aspektów rozwoju osobistego.

Zauważyłam, że dla niektórych droga duchowarozwój duchowy to to samo. Niekoniecznie. Każda osoba ma swoją drogę duchową, obojętnie czy zdaje sobie z tego sprawę czy nie. O tym na ile rozwinęły się w czasie ziemskiej wędrówki niektóre osoby dowiadują się jednak… po śmierci. To właśnie te, które nie podjęły celowej troski o swoje duchowe życie, o świadomość, czyli o rozwój duchowy. Rozwój zakłada wzrost; żeby był odczuwalny w tym życiu, musi być świadomy.
Drogi duchowej nie da się określić. Każdy ma inną i każda jest dobra.
Co do rozwoju duchowego to, owszem, da się go opisać a nawet umieścić na czymś w rodzaju skali.

To rozwój świadomości w kierunku coraz lepszego rozumienia jedni jaką stanowi każda istota z innymi i ze Źródłem, to także rozumienie swojej człowieczej siły i coraz lepsze jej wykorzystywanie, a wreszcie coraz lepsze relacje ze sobą prawdziwym, z własną duszą. Rozwój duchowy to zbliżanie się do Miłości i wypełnianie miłością.  

Niektóre osoby w swoich komentarzach broniły dobrobytu i wskazywały, że można być bogatym i duchowym. To prawda. Nie mam nic przeciwko dobrobytowi. Sama w nim żyję. To zdanie nie mówi ani o biedzie, ani o dobrobycie, w ogóle nie dotyka pieniędzy. Mówi o tym, że kiedy rozwijamy się duchowo potrzebujemy coraz mniej rzeczy i innych materialnych dóbr, a nawet możemy mieć potrzebę rezygnowania z niektórych, ograniczania ich do tego, co potrzebne lub zachwycające.

Bliskie relacje ze sobą samym, że swoją duszą są niezwykle satysfakcjonujące i nie wymagają przedmiotów. Można spędzać godziny tylko w tym towarzystwie i doświadczać cudownych wrażeń. Zatem potrzeba mniej rzeczy. Nie znaczy to, że nie są potrzebne pieniądze i że nie potrzebujemy niczego. Pewno jest i taki poziom duchowości, bowiem sporo ludzi na najwyższych poziomach duchowego rozwoju to pustelnicy, bezdomni czy eremici. Generalnie jednak nie jest to kwestia biedy ni bogactwa, tylko kwestia wyborów w życiu. Osoby, które są bliżej prawdy o człowieku i wypełnione są miłością mają niewiele potrzeb związanych z ego, wybierają częściej to, co łączy się z potrzebami serca, duszy i ciała.
Poza tym dostatek czy znakomita sytuacja finansowa nie muszą powodować nadmiernego kupowania i posiadania mnóstwa rzeczy. Zbyt dużo rzeczy może wręcz rozpraszać. I dlatego czasem jakoś tak nagle zaczyna pociągać minimalizm. Minimalizm to niekoniecznie bieda, szaro burość czy bylejakość. Mieć mniej to nie znaczy żyć gorzej, mieć więcej nie znaczy żyć lepiej.

I jeszcze jedno: Ktoś napisał A Osho?
No cóż, dobre pytanie.
Nie trafiały do mnie przekazy jego uczniów ujęte w książkach. To, co wiem z dokumentów o jego pracy i życiu nie pociąga mnie, wprost przeciwnie. Wiem też, że nie każdy kto nazywa siebie – czy też jest nazywany przez innych – nauczycielem duchowym czy guru, jest istotnie osobą rozwiniętą duchowo. Wiem też, że nie każdy, kto ładnie mówi o sprawach dotykających duszy, sam jest z nią w kontakcie.

Każdy z nas ma swoją drogę duchową, jednak z nadmiarem rzeczy nie podróżuje się łatwiej. Jeśli komuś zależy na rozwoju duchowym, przyjrzenie się stanowi posiadania może doprowadzić do ciekawych wniosków.

2 KOMENTARZE

  1. Nic dodać nic ująć. Sama w pewnym okresie przestałam otaczać się pewnymi rzeczami. Jakiś tak ich nie potrzebuje. Już też nie potrzebuje aż tak dużej oprawy do wykonywania swoich pasji . Skupiam się na czym innym, rozkoszuje się istotą tego bo robię i widzę a nie tym czy mam to czy tamto albo jakiego jest koloru. To przychodzi naturalnie . Piękny i mądry tekst dziękuję ❤️

  2. Dziękuje Pani Agnieszko za komentarz i dobre słowa. Tak, to niesamowite, jak to się samo dzieje. Nie trzeba niczego ograniczać.❤️

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here