Przebudzenie

2

Jak się budzisz? Czy wraz z otwarciem oczu jesteś obecna na jawie – w swojej aktualnej rzeczywistości – gotowa do stawiania się tam, gdzie życie będzie tego potrzebować? A może zanurzasz się jeszcze w iluzję snu, może wracasz tam nawet po kilka razy zanim się obudzisz? Budzisz się sama czy budzi Cię wybrany dźwięk? Jeśli dźwięk to jaki on jest? Wystarczą ci delikatne dzwoneczki czy potrzebujesz głośnego, dramatycznego dźwięku?
Czy chętnie zostawiasz za sobą sen i uśmiechasz się do jawy? A może wolałabyś tam zostać, może wolałabyś spać? Czy z radością i ciekawością wchodzisz w dzień, czy może żal ci jest zostawiać łóżko, może nawet wolałabyś tam zostać, ale uważasz, że skoro się obudziłaś, to trzeba żyć na jawie, przechodzić do kolejnych działań.  A może jest to tak, że ktoś budzi cię, wręcz na siłę…

Ta analogia pozwala przyjrzeć się nie tylko temu codziennemu budzeniu, ale budzeniu się do prawdziwego życia, do zrozumienia kim naprawdę jesteśmy, do poznania siebie prawdziwego. Pozwala ona przyjrzeć się budzeniu świadomości.

Przeważnie budzimy się w życiu wiele razy. Takie nagłe przebudzenia i olśnienia, po których rozumie się już właściwie sens życia, swoją w nim rolę oraz to, kim się naprawdę jest, zdarzają się nielicznym. To zrozumiałe. Nasze podświadome i świadome programy i przekonania, wiedza o życiu, wynikająca z naszego oraz uogólnionego doświadczenia ludzkiego, nasz intelekt… wszystko to powoduje, że często nie jesteśmy gotowi na przyjęcie rewelacji jaką niesie przebudzenie.

Dlatego zwykle przyjmujemy coś z każdej kolejnej pobudki.

Sama pobudka to wydarzenia o silnym charakterze emocjonalnym, częściej niosącym przykre niż przyjemne doświadczenia. Te smutne doświadczenia uruchamiają pytania, na które Wszechświat dostarcza nam odpowiedzi. Rzadko kiedy zadajemy pytania o charakterze uniwersalnym, kiedy jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni ze swojego życia… Pytałaś, kiedy: Boże, czemu ja jestem taka szczęśliwa? Dlaczego to właśnie mnie to spotyka? Wątpię. Ale mogłaś pytać, tak, jak kiedyś zapytałam ja sama: Boże czy to już zawsze tak będzie?

Bóg odpowiada. I jeśli jesteś wystarczająco otwarta, dostrzeżesz tę odpowiedź. Bywa jednak, że znowu potrzebujesz czegoś silnego, absolutnie oczywistego.

A potem pojawiają się różne uczucia i zachowania, wcale nie inne od tych dotyczących zwykłego dnia. Czasem z radością i ulgą wchodzimy w tę nową prawdę, ale nader często wcale nie chcemy się rozstawać ze snem, nowa wiedza staje się niewygodną wiedzą, a nawet wyrzutem sumienia. Nie chcemy wychodzić ze snu, w którym nie czujemy takiej, odpowiedzialności za życie; w którym możemy być ofiarą albo dryfować sobie po losie czy… snuć się po życiu. Nie zawsze mamy ochotę na pracę, która może być potrzebna, zwłaszcza, że nasze programy podpowiadają nam, że to dla nas za ciężkie. Bywa, że nie chcemy tracić tego, do czego jesteśmy przywiązani, zatem mówimy nie terazprzynajmniej jeszcze nie teraz.  A nade wszystko nie wierzymy, że w wyniku przebudzenia spotkamy piękną siebie, że dowiemy się czegoś naprawdę radosnego, że zmiana, która nastąpi, będzie nam się podobać. Wolimy spać niż doznawać rozczarowań.

Potrzebujemy często wielu budzących, sporo budzików…
Na szczęście, kiedy raz doświadczymy piękna przebudzenia, kiedy z niedowierzaniem przecieramy oczy i poznajemy od nowa i siebie i życie, zaczyna nam się to podobać i potem szukamy tego więcej, chętniej wstajemy. Co nie znaczy, że od czasu do czasu nie przyśniemy… Zawsze jednak budząc się jesteśmy już odrobine bardziej przygotowani i do życia i do kolejnych rewelacji.

  • Jak się budzisz codziennie? Wróć do pytań zaczynających ten tekst; odpowiedz sobie na nie. Warto przyjrzeć się tej sferze swojego życia. Może się nawet okazać, że zainteresujesz się tym, aby twoje budzenie się wyglądało nieco inaczej.
  • A jak wygadają Twoje pobudki świadomości ?

2 KOMENTARZE

  1. “Snuć się po życiu” to jest to, co znowu robię od poniedziałku do poniedziałku. I choć czuję, że przebudzenie jest na wyciągnięcie ręki to nie wyciągam jej. Jest do d…. ale przynajmniej stabilnie. Tak trzeba, bo przecież rachunki, zajęcia dodatkowe dzieci, obozy letnie, inflacja…
    I najczęściej w niedzielę wieczorem dociera do mnie, że życie mi ucieka na trwaniu, na snuciu się, a nie na życiu, na realizacji marzeń, pasji, siebie.
    Tak jakbym czekała na przebudzenie, na wyciągnięcie ręki… przecież słyszę budzik!

  2. Pięknie Pani to opisała. Widać przyjaźń ze słowem. Może potrzebuje Pani czegoś silniejszego? Z doświadczenia wiem, że lepiej po to siegnąć samemu. Może ktoś może pomóc?❤️

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here