Powrót do teraźniejszości

9

now1Moja filozofia jest taka, że nie tylko jesteś odpowiedzialny za swoje życie, ale też za to, aby w tym momencie robić wszystko, co możesz aby postawiło cię w przyszłości tam, gdzie chcesz być

Mary Pickford

 

Rzadko piszę na blogu, cały mój czas pochłania mnóstwo innych zajęć. Często jednak myślę: O tym warto napisać. Napiszę, jak tylko będę miała więcej czasu. Rośnie lista tematów… a potem okazuje się, że i tak piszę o czymś, co tak bardzo mnie poruszyło, że czas się znalazł. No właśnie. O tym chcę dzisiaj pisać, tylko w wymiarze nieco poważniejszym. Kiedy ja nie napiszę tekstu na blogu, nic się właściwie nie stanie. Nie jest też tak, że nie dotrzymuję danej obietnicy. Kiedy obiecałam, że pisać będę codzienni – zrobiłam to. Nie zmieni to mojego życia, a jeden tekst nie zmieni też życia innych ludzi.
Niektórzy mają jednak tendencję do życia w filozofii, którą nazywam jak tylko a le równie dobrze można powiedzieć, że jest to rodzaj gdybologiigdyby to było inaczej. Mnie też zdarza się czasami takie myślenie. Na szczęście opamiętuję się w miarę szybko i robię to, co rzeczywiście chcę zrobić.

 

O co mi chodzi? Czy słyszycie Kochani takie zdania, a może sami je wypowiadacie?
1. Jak tylko skończę ten projekt, zajmę się bardziej swoim zdrowiem…
2. Jak tylko sytuacja w firmie jakoś się unormuje, pojadę na dłuższy urlop…
3. Zacznę chodzić na dłuższe spacery, jak tylko zrobi się lepsza pogoda…
4. Zadbam o lepszą dietę jak tylko zrobi się cieplej…
5. Jak odchowamy dzieci, to zaczniemy spędzać ze sobą więcej czasu…
6. Jak będę miał więcej pieniędzy, to zacznę chodzić na spotkania wspierające rozwój…
7. Jak tylko znajdę trochę czasu, to zrobię porządek z tymi papierami…
8. Jak się lepiej poczuję, zacznę się gimnastykować…

 

I jak? Odnaleźli Państwo coś dla siebie?

 

Nie twierdzę, że czasami takie mówienie nie ma uzasadnienia, ma. Życie pokazuje jednakowoż, że pewne marzenia nie spełniają się nigdy.

1. Jak skończy się jeden projekt, przychodzi następny.
2. Sytuacja w firmie rzadko normuje się na tyle, by można było powiedzieć jest unormowana. Żyjemy w czasach permanentnej zmiany, zaskoczeń, sami wręcz kreujemy tę zmianę.
3. Co to właściwie znaczy lepsza pogoda? Padać może (już to wiemy) tygodniami…
4. Jeśli nie mamy motywacji do zmiany diety dziś, dlaczego mielibyśmy ja mieć, kiedy będzie cieplej? No… i każdy dzień budowania jakiegoś nawyku powoduje, że potem potrzebujemy więcej siły, aby go zamienić na ten pożądany.
5. Dzieci zawsze wymagać będą naszego czasu, a poza tym może się okazać, że zaniedbując siebie nawzajem zagubimy się po drodze i… już nie będzie z kim tego czasu spędzać. No w każdym razie można go spędzać już nie z ojcem czy matką tych dzieci, co to je odchowywaliśmy.
6. Co to znaczy więcej pieniędzy? O ile więcej? A paradoksem jest też to, że często, żeby mieć tych pieniędzy więcej, trzeba właśnie zainwestować w siebie. Pieniądze biorą się również ze zmiany życiowych priorytetów, z przeszeregowania wartości. W jakimś momencie możemy uznać, że przestaniemy kupować słodycze, lody czy różne ciuszki, za zainwestujemy w wiedzę. Można również próbować znaleźć drogę, która może być tańsza. To ciekawe, że mało kto próbuje negocjować cenę, szukać innych rozwiązań…
7. Papierów przyrasta, czasu będzie potrzeba coraz więcej. A sama świadomość tego, będzie działać na nasza podświadomość demotywująco.
8. Bardzo możliwe, że niedobre samopoczucie jest wynikiem braku gimnastyki. Jeśli ktoś nie czuje się dobrze, musi znaleźć źródło tego faktu a nie rezygnować z różnych aktywności. To akurat jest mój przypadek. Uważałam , że pewne objawy same miną, że może związane jest to z dietą, z wiekiem… I odpuszczałam sobie. W końcu powiedziałam Czas jest teraz. Gimnastykuję się i badam szukam przyczyn osłabienia i różnych dolegliwości. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Znalazłam.

 

Wszystko zależy od tej decyzji i koncentracji na jakimś celu.
To z kolei spowoduje, że trzeba będzie zmienić jakieś nawyki,
wybory do których byliśmy przyzwyczajeni…
A to może zmienić całe nasze życie, zwykle na lepsze.

Dlatego zachęcam dziś do tego aby odważnie przenieść jakiś cel z obszaru marzeń i przyszłości na teraźniejszość. Zacząć coś robić wokół tego, zmieniać nawyki, budować te, których dotąd nie było.
I proszę się nam tutaj pochwalić

 

 

9 KOMENTARZE

  1. „Gdybologia”- dobre określenie :) Ze mną jest tak, że lecę z wytrwałością do moich, nawet czasem „wygdybanych” celów i zwykle je osiągam, ale bardzo często wybieram okrężną, wcale nie łatwiejszą drogę. Nie mam pojęcia skąd się to bierze mojej głowie i czemu nie potrafię tak po prosu prosto. Może powinnam zakupić jakiegoś życiowego GPS. …!!!……. Uwielbiam moje efekty AHA :)) Czuję się wtedy jakby mi się żarówka nad głową zapalała. Jak dolecę do tego, co się aktualnie pojawiło w chmurce nad moją głową to się podzielę z Wami. A co do przekuwania „gdybologicznych celów” na realne sukcesy to ja aktualnie mam taki: tydzień temu zaplanowałam, że codziennie będę bawiła się w jakąś kreatywną zabawę z moim synkiem, zabawę którą sami wymyślimy, albo jakiś pomysł zaczerpnięty z ciekawych książek. Nawet wpisałam sobie do kalendarza po jednej zabawie na każdy dzień. Na razie nam się udaje. Ja czuję się jeszcze lepszą mamą, a mój synek jest jeszcze bardziej szczęśliwy. Świetnie się przy tym bawimy. Pozdrawiam wszystkich „gdybologów”.

  2. Gdybologie znam doskonale i stosuję :)
    Może rzadziej niż kiedyś, ale jednak nadal. Zmienić nawyki jest trudno, ale to jest możliwe. Każdy jest inny – czasem myślę (choć tego nie wiem, po prostu zgaduję) że mi sport łatwiej przychodzi niż innym, bo nie znajduję wytłumaczenia dlaczego innym się nie udaje ćwiczyć i muszą się zmuszać i do tego po jakimś czasie przestaja – a mi się udaje i do tego polubiłem to (nawet bardzo).
    Widocznie musi im być naprawdę ogromnie ciężko, nudno i nie wiem co jeszcze :)
    Troszkę żartuję – ale tylko troszkę.
    To co chcę przekazać to naprawdę czasem dziwię się czemu z tym ćwiczeniem niewielu ludziom się udaje. Mają nadwagę, złe samopoczucie i zdrowie, a to nie jest takie trudne.
    Wiem że jestem monotematyczny, ale po prostu na razie w tej dziedzinie idzie mi najlepiej. W pozostałych gorzej – wiem to i pracuję nad tym.
    Kiedyś pisałem że sportów jest wiele i trzeba sobie wybrac coś co sprawia przyjemność a nie podążać za modą (bo np. wszyscy biegają) i się męczyć.

    Wracając do tematu: tak naprawdę mi też było ciężko. Kilka razy się zalamywałem (patrz świetny tekst o spadaniu z drabiny Pani Wiony – doświadczyłem tego na sobie). Jedną z rzeczy która mi pomagła to było szczere przyznanie sobie:
    jesteś słaby, jesteś mega cienki – z trudem robisz 10 pompek, masz nadwagę. Masz mało czasu, dużo obowiązów itd. Ale za rok, dokładnie za rok będziesz bardzo żałował że nie zacząłeś teraz, właśnie dzisiaj, powoli i systematycznie. Będziesz sobie mówił – jestem dalej słaby i nic z tym nie zrobiłem a mogłem teraz robić 100 pompek. Jasne, będę się wkurzał że jestem taki cienki przez najbliższy miesiąc lub dwa, trzy. Ale potem już będzie lepiej, będa efekty.
    I tak było. Kiedyś pisałem o tym że koledzy zaczeli się pytać czy zacząłem jeść Prozac bo się ciągle uśmiecham. A to dzięki temu że robiłem codziennie pompki i codziennie o jedną więcej. Potrafiłem ich zrobić bardzo dużo.
    Może od tego się u mnie zaczęło – trudno powiedzieć. Każdy jest inny, z pewnością i to co mi pomogło nie wszystkim pomoże.
    Każdy chciałby mieć sukces szybko, teraz, bezbolesnie. Czasem jednak trzeba sobie powiedzieć: do celu na szczyt prowadzi długa droga. Teraz nie mogę wejść na ten szczyt, ale codzienie będę robił kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt kroków w jego stronę.
    Jak już będę go widział z bliższej odległości to będzie mi łatwiej – może będę czuł w sobie moc (dzięki nawykom własnie), może dzięki temu że po drodze pokonam kilka szczytów mniejszych i uwierzę w siebie.
    Ale warto zacząć iśc, nawet jeśli dorga jest długa a my teraz jestesmy słabi.

    życzę spełnienia marzeń i celów!

    • Panie Arturze. Lubię czytać Pana komentarze. Włącza mi się wtedy w głowie funkcja “myśliciel”. A tak apropos tego co Pan napisał. Uwielbiam rozmyślając czytać cytaty. Ostatnio trafiłam na taki:
      „Wszyscy cierpimy z jednego z dwóch powodów: bólu, jakim jest dyscyplina w osiąganiu celów lub bólu, jakim jest żal ze czegoś nam się nie udało dokonać.” Jim Rohn.
      Jakież to obrazowe, szczególnie w odniesieniu do ćwiczeń fizycznych ;) Nie lubię określenia “cierpienie”, ale jak już mam wybierać, to wolę ten pierwszy powód.
      Pozdrawiam :)

      • Jeśli chodzi o cytaty to mogę polecić dwie fantastyczne książki Pani Jolanty Szwalbe – miałam okazję z nią podyskutować o tych książkach :),”Złap na zawsze wiatr w żagle” oraz “Myśl i działaj dla przyszłości”. Autorka zebrała z całego świata inspirujące cytaty i w przemyślany sposób posegregowała je i opisała. Książki te, niby niczym specjalnym się nie wyrózniają na pierwszy rzut oka, ale jak zacznie się je czytac to wciągają i dają do myślenia i faktycznie służą naszemu rozwojowi na każdym etapie kariery zawodowej i w życiu osobistym. Sprawdziłam na sobie :)

  3. Teraz moja kolej :) W moim rodzinnym domu, dość często słyszałam, jak moi rodzice mówili, że gdyby mieli taką wiedzę kiedyś jaką wiedzą dysponują teraz to ich życie wyglądałoby zupełnie inaczej o wiele lepiej. I tak w kółko to mówili i nic nie zmienili. Wczoraj wieczorem po dokończeniu “ku doskonałości” otulona energią wypływającą z książki, otworzyłam okno, oparłam się i patrzyłam z uśmiechem na ogród i na jeża, który sie zakradł i penetrował w ogrodzie i w pewnym momencie, znalazłam się w roku 2025. Byłam starsza o 12 lat. Stałam w oknie bo dawno nie byłam w tym miejscu i chciałam zobaczyć zmiany jakie tutaj zaszły u rodziców, ponieważ widyjemy się tylko dwa razy w roku. Czułam szczęscie i spełnienie, że to co robiłam przez 12 lat swojego życia było spełnieniem moich marzeń. To bylo cudowne uczucie móc wrócić z podniesioną głową do miejsca od którego się wszystko zaczęło :) Byłam z siebie dumna. I nie powróciłam do teraźniejszości, położyłam się spać. Dzis rano odczułam wielką radość. Zachwycona wczorajszą podróżą w przyszłość, przywołałam wrażenia z zatrzymanej chwili i stało się to moją własnością.
    “Jesteśmy rzuceni na środek morza bez map i kompasu; boje zatonęły albo ich nie widać – mamy tylko dwie możliwości: cieszyć się z zapierających dech wizji nowych odkryć przed nami albo drżeć ze strachu przed zatonięciem ” Z. Bauman

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here