Jeżdżę po Polsce i spotykam różnych ludzi. Zawsze staram się przekazać im wiarę w to, że jeśli odrobinę zmienią swoje życie, stanie się ono jeszcze lepsze, pełniejsze, szczęśliwsze. Obojętnie czy prowadzę szkolenie czy rozmawiam z kierowcą taksówki albo towarzyszem podróży, nieodmiennie zajmuję te samą pozycję – masz wpływ. Po to piszę też te krótkie teksty wysyłane potem do Czytelników bloga. Z radością stwierdzam, że Czytelników jest coraz więcej. Jakże cieszę się, gdy słyszę, że zaczynają dzień od przeczytania mojego wpisu. Mówią, że zwykle znajdują tu coś dla siebie: powód do przemyślenia, nowe spojrzenie na stare sprawy, radę albo ciepłą energię i poczucie, że ktoś o nich myśli, ktoś pisze do nich i dla nich. Komuś zależy. To prawda: zależy!
Czyż to nie jest najlepszy dowód na to jak można wywierać wpływ, jak swoim zachowaniem można spowodować, że inni czują się lepiej.
Wydaje się, że na szczęście człowieka składa się tak wiele czynników… Istotnie. I niektóre z nich nie są bezpośrednio od nas zależne. Niektórzy naukowcy twierdzą, że różnimy się biologicznie w poziomie zdolności do odczuwania szczęścia. Różnice te nie są jednak tak wielkie, by ludzie nie mogli odczuwać dobrostanu. Mniej, niż potocznie się sądzi, zależy od pieniędzy, miejsca, w którym się żyje czy pozornej łatwości życia. Więcej – od zaangażowania w pracę zawodową, życie społeczne, od kontaktów z bliskimi, w tym… ze sobą. „Zaangażowanie” – to słowo kluczowe.
Ludzie najszczęśliwsi są wówczas, kiedy robią coś, co ich interesuje, ba, pochłania, co postrzegają jako wartościowe i do czego mają wystarczający poziom umiejętności, jeśli nie w danym momencie, to przynajmniej potencjalnie.
Czują szczęście niemal fizycznie, kiedy jakaś aktywność sprawia im wielką przyjemność, kiedy widzą coś lepiej, silniej, wyraźniej, gdy na skutek tego sposobu widzenia odczuwają jedność z otaczająca ich rzeczywistością. Mihaly Csikszentmihalyi nazywa to flow, co tłumaczy się najczęściej na polski jako przepływ lub …zaangażowanie. Żadne z tych słów nie oddaje romantycznego piękna uczucia, jakie niesie flow. Można go czuć podczas porannego spaceru po lesie, w czasie porządkowania kolekcji znaczków, robiąc zakupy, gotując, rozmawiając szczerze z przyjacielem albo pisząc artykuł, książkę czy… robiąc wpis na bloga. Można go czuć prowadząc szkolenie i uczestnicząc w nim. Czuje się go zawsze, kiedy zajmuje się świadomie swoim rozwojem., kiedy sposób, w jaki się żyje można nazwać indywidualnym rozwojem sterowanym. Czas ma wówczas inny wymiar. Dziwimy się, że go już tyle minęło, ale z drugiej strony – jakby się rozciągnął – jest taki gęsty od treści, wypełniony. Całe dnie można spędzać w stanie zaangażowania.
Nic nie jest tak pewnym sposobem na szczęście jak przyjęcie postawy indywidualnego rozwoju sterowanego.
Każdy z nas się rozwija, wzrasta, doskonali… Czy chce czy nie. Życie, nowe doświadczenia, wiedza robią swoje. Jednak, kiedy się przejmie pełną odpowiedzialność za ten rozwój, kiedy idzie się w samodzielnie obranym kierunku, kiedy zna się siebie, swoje pragnienia ale także wartości i pryncypia, i na podstawie tej wiedzy tworzy cele, wówczas przebywa się w permanentnym stanie zaangażowania. Dotyka się trwałego poczucia szczęścia.
Czy każdy musi tak żyć? Nie. I nie żyje. Dlatego nie przeżywam frustracji –i radzę nie przeżywać innym – kiedy nasze starania nie przynoszą żadnego efektu.
Nauczyciel przychodzi wtedy, kiedy uczeń jest gotowy.
Nie muszę być nauczycielem dla każdego. I Ty także nie. Może rzucimy ziarno, które wykiełkuje kiedyś, choćby za kilka lat. Może ktoś inny będzie katalizatorem niezbędnym do spowodowania reakcji „aha”, „przejrzenia na oczy”, zrozumienia, kaikaku, czy przebudzenia. A może nie? Sporo ludzi nigdy nie dowiaduje się jak pięknym przeżyciem jest zaangażowanie, flow i ile szczęścia daje mądre kierowanie swoim życiem i autokreacja czyli indywidualny rozwój sterowany.
Szkoda? Szkoda! Dlatego robię, co mogę i zapraszam do tej pracy tych, którzy już myślą inaczej. Dlatego tak wielu ludzi chce się uczyć w Akademii Akademii (AA) czyli mojej szkole trenerów.
Ta szkoła trenerów jest po to, by ludzie, którzy zdecydują się na rok pracy pod moim kierunkiem – nad poznaniem obszarów wiedzy dotykającej samorozwoju, przygotowywaniem szkoleń, sposobem ich prowadzenia, ale nade wszystko nad poznaniem i udoskonalaniem siebie mogli potem oddziaływać na tych, którzy jeszcze tego nie poznali. Mogą pracować ze mną, mogą pracować na własną rękę ale mogą po prostu być… szczęśliwsi, bardziej spełnieni, mądrzejsi i dojrzalsi. Tacy ludzie również zmieniają świat.
P.S.
Zapisy do AA trwają. Sekcja warszawska ma póki co więcej zainteresowanych osób, niż sopocka, co znaczy, że mniej jest wolnych miejsc. Program AA ukaże się na mojej stronie w połowie marca. Spotkania kwalifikacyjne będą w Warszawie w dniach 28 – 30 maja w Sopocie 10 – 13 czerwca. Zachęcam Kandydatów do przemyślenia jak mogą już dziś przygotować Siebie do tego programu i do… działania.