Odrzucamy więc stare hasło „walki o byt” i wzajemnej pomocy, a rzucamy nowe – walki o sens bytu ludzkiego – i wzajemnej pomocy w znalezieniu tego sensu
Viktor Frankl w Homo Patiens
Byłam na spacerze z kijkami. Pierwszy raz w tym roku. Inaczej: ostatni raz byłam we wrześniu ubiegłego roku. Uwielbiam to, a jednak nie składało się; pogoda była nie taka, nie uważałam, że mam wystarczająco dużo czasu, by pójść na spacer, chciałam zachować fryzurę w nienaruszonym stanie albo zwyczajnie; wybierałam inna formę relaksu. Dziś poczułam, że pora zacząć znowu regularnie przeżywać te piękne sam na sam ze sobą i przyrodą… wprawdzie przez maleńkie p, ale zawsze.
I co? Świat jest na swoim miejscu, wszystko jak być powinno; słońce, cudowne zapachy wiosny, krokusy, dzięcioł pukający w drzewo i inne rozświergotane ptaki, piękna pani synogarlica, taka elegancka i delikatna, jastrząb lecący tak, jakby dojrzał śniadanie, łagodny podmuch już ciepłego wiatru i moje kroki w rytm lekkiego pukania kijków. Momentami zamykałam oczy i czułam niesamowitą jedność z tym , co mnie otacza. Najlepsze określenie tego stanu mogą wyrazić zdania: jestem na swoim miejscu, albo wróciłam.
I czułam nieprawdopodobnie silnie sens tego wszystkiego, czego byłam częścią. Wszystkiego. Nawet nie sens, ale nadsens. Sens to mój własny, a ja czułam coś więcej.Czułam, że świat ma sens, że wszystko co jest ma sens, a ja jestem fragmentem tego sensu.
Myślałam tak sobie, że to fantastyczne, że ptaki wiedzą kiedy mają co zacząć, że rośliny nie potrzebują przypominania, że trzeba kiełkować, kwitnąć , rodzić…
A człowiek?
Właśnie my jesteśmy inną jakością,
my samodzielnie musimy nadawać Sens swojemu życiu
i umiejętnie podłączyć się do nadsensu.
Nikt za nas tego nie zrobi.
Poświęcę temu zagadnieniu kilka kolejnych wpisów. Może warto się zastanowić co to jest sens i jakiego obszaru ludzkiego funkcjonowania dotyczy. Zachęcam do przemyślenia tematu.
Trzeba sobie odpowiedzieć na pewne pytania a potem może wykonać jakieś ruchy.
ZADANIE:
Proszę odpowiedzieć sobie w swoim pięknym zeszyciku a także wypowiedzieć się na forum naszego bloga:
- Dlaczego żyję?
- Po co żyję?
- Jaki jest sens życia?
Tak się świetnie się składa, że w tym samym czasie Zuzia Mikołajczyk i Paweł Kapica prowadzą na ten temat zajęcia w kilku klubach Skutecznego Działania. Zatem mieszkańcy ŁODZI, KRAKOWA i KATOWIC będą mogli porozmawiać o tym także na spotkaniach klubowych.
Zapraszam w imieniu Trenerów ASDIMO.
To co na dzień dzisiejszy potrafię napisać to: żyję po to aby się rozwijać, doskonalić i po to aby pomagać innym, aby być źródłem dobrych emocji – do tego dążę.
po przemyśleniach…
“Jestem idealną istotą, pełną wartości i cnót, silną, pełną miłości i energii. Jestem tutaj aby na nowo odkryć tą potęgę w sobie. Z dnia na dzień jestem bliższa temu, kim na prawdę jestem. Jestem tu także aby czerpać radość z otaczającego mnie świata, współtworzyć go i dzielić się tą radością z innymi, być źródłem pozytywnych emocji dla tych którzy tego potrzebują.”
Pięknie… :)
Jest coś fantastycznego w wiośnie, odczuwam to całym sobą od kilku dni. Jakbym dostał porcję nowej i świeżej energii do działania. Wszystko nabiera sensu jeszcze bardziej niż wcześniej i łączę się z Tobą Iwonko w tym poczuciu nadsensu. Ach, chce się żyć:)
Mieszkańcy Łodzi nie pójdą na spotkanie o sensie, bo zostało odwołane… :( A szkoda, ten temat bardzo mnie interesuje.
Niestety Karolinko Mieszkańców Łodzi było za mało byśmy mogli się spotkać. Sama nie wiem dlaczego jakoś nie mamy w Łodzi zbyt wielu chętnych do rozwijania się pod auspicjami ASDIMO. Pracujemy nad tym. To spotkanie będzie w kwietniu. Pozdrawiam serdecznie.
Jestem na swoim miejscu albo wróciłam to jest najtrafniejsze określenie, jakie człowiek może powiedzieć i być szczęśliwym. Oto jestem w tym momencie mojego życia i krzyczę wszystkim WRÓCIŁAM – JESTEM SZCZĘŚLIWA. Dzięki Iwonka już nie do powiem, że aż mi się płakać chce.
Ja mam tak samo!
Ja postanowiłam, w tym roku mieć wcześniej wiosnę. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mój sezon na bieganie rozpoczęłam 24 lutego i od tego dnia czuję i chłonę przyrodę. Codziennie pokonuję własne lenistwo i idę. Ma to wielki plus wracam szczęśliwa a czas podczas treningu wykorzystuję również na afirmację i rozmowę z Bogiem. Nikt nam nie przeszkadza a śpiew ptaków umacnia mnie w przekonaniu ,że Bóg jest Wszechmocny i daje mi radość każdego dnia.
Pozdrawiam Wszystkich a szczególnie tych którzy jeszcze nie zauważyli wiosny :)
Mnie do zalezienia sensu i zrozumienia zainspirował cytat z książki “Rozmowy z bogiem”: “Celem, dla którego stworzyłem was, swoje duchowe potomstwo, było Boskie samopozname. Nie mogę poznać w sobie Boga inaczej jak przez was. Stąd można by powiedzieć , że celem, jaki wam wyznaczyłem, jest to, abyście poznali siebie jako Mnie.”
Może trochę zawiłe jak się nie czytało reszty książki ale jako sens swojego życia widzę rozpoznawanie cudowniej boskości w każdym monecie, w każdej chwili :)
Dla mnie te pytania są chyba największym życiowym wyzwaniem nie da się ich ominąć to znaczy można sobie ich nie zadawać jednak co to wtedy za życie? Chociaż z drugiej strony myślę ,że na niższym poziomie świadomości żyje się chyba latwiej.
Oj nie wiem! W życiu trzeba kiedy s odrobić lekcję.
“Z sensem życia jest mniej więcej tak jak z pragnieniem czegoś. Na początku to jest żebrak pukający do naszych drzwi, potem gość, a na końcu to już domownik”
Dla mnie sens życia =cel życia, ktory jest przede mną …Pozdrawiam.
…a człowiek tak skutecznie oddziela się od swego źródła czyli Natury, że potem w przeciwieństwie do wszystkich istot żyjących w Naturze musi nadawać sens swojemu życiu. Polecam spędzić np 7-10 dni w naturze, samemu z dala od ludzi bez książek, komórek, komputerów, mp3 itp.
I dalej nie znajdzie Pan/Pani takiego sensu jak drzewo. Człowiek został oddzielony od reszty Natury w dniu pojawienia się mózgu. Co nie znaczy, że przestał być jej częścią. Jest czymś więcej. I nie zapominajmy o tym.
Poruszony temat dot. “sensu życia” naturalnie skłonił mnie do wyrażenia i podzielenia się swoimi doświadczeniami i refleksjami, które miały miejsce w minionym krótkim czasie. Piękne i mądre słowa Pani Iwono “…my samodzielnie musimy nadawać Sens swojemu życiu i umiejętnie podłączyć się do nadsensu. Nikt za nas tego nie zrobi”. Ja uważam i przekonałam się niejednokrotnie, iż każde wydarzenie (miłe lub też nie) ma swój cel. Często czas odsłania nam jego tajemnice – i pojawia się tzw. stan AHA! O którym Pani często też wspomina. Jestem młodą kobietą, bardzo ambitną i wiele chciałabym osiągnąć w moim życiu. Wciąż czegoś szukam, wciąż nad czymś rozmyślam, wciąż coś czytam… Szukałam siebie i mojego sensu życia czy też prawdziwego powołania poprzez różne formy działań, czy to w pracy, czy poprzez czynności wykonywane po pracy. Ale wciąż było mi mało. Jakby nic nie było w stanie spełnić mych oczekiwań. Problem w tym, że nie do końca byłam świadoma, jakie są moje oczekiwania. Kim tak na prawdę chcę być. Co tak na prawdę przynosi mi satysfakcję. Gdzie jest ta moja “oaza”… Nagle, pojawił się w moim życiu chwilowy przełom. Doszło do wypadku komunikacyjnego, który odciął mnie na pewien czas od wcześniejszych możliwości działania, rozwijania się… Wówczas co innego stało się dla mnie priorytetem. I nie trudno zgadnąć co. To co los na moment zabrał. Zdrowie. Nie często zastanawiałam się, leżąc pod kroplówkami, fizycznie unieruchomiona na długi czas od najmniejszego ruchu – po co to? po co ja żyję, skoro nawet nie poczułam/nie znalazłam jeszcze odpowiedzi na to pytanie zanim to zdrowie straciłam? Nagle po kilku dniach użalania się nad sobą, zrobiło mi się od tego niedobrze. Pomyślałam, zaraz, przecież żyję. Nadal mam możliwość poszukania tej odpowiedzi. Wyznaczyłam sobie cele. Pomogła mi w tym wszystkim częsta obecność księdza, który podobnie jak lekarze, powtarzał “to cud że żyjesz, ktoś nad Tobą czuwa, masz misje do spełnienia”… Uwierzyłam i wciąż wierzę. Pamiętam jak w noc przed pierwszą operacją, śpiewałam do moich kości, mojego ciała “moja nóżko/miednico/ręko, tak bardzo Was kocham i tak bardzo Was potrzebuję sprawne, jestem i żyję, pomóżcie mi, regenerujcie się, zrastajcie się, lekarze nam pomogą, ale przede wszystkim to my musimy sobie pomóc”. Śpiewałam również do zdrowych części mego ciała, prosząc o pomoc i wsparcie dla chorych części… Powtarzałam sobie te słowa i wyobrażałam z uśmiechem na twarzy jak się komórki łączą w całość. Dziś niekiedy się z tego śmieję, bo co morfina może zrobić z człowiekiem :) Ale to nie morfina, to ludzka siła i chęć życia która istnieje w każdym z nas! Operacje przebiegły pomyślnie, a ja bardzo szybko wstałam na nogi. Okres rehabilitacji co prawda musi trwać sporo czasu, bo pewnych kwestii nie da się przeskoczyć mimo wszystko. Ale dziś jestem szczęśliwa, że wtedy kiedy powinnam – odnalazłam w sobie coś bardzo silnego. Ja nazywam ją swoją magiczną anielską siłą. Dzięki której prawie “niemożliwe”, stało się ku zaskoczeniu lekarzy “możliwe”. Dziś, mija od czasu wypadku ok. 10 miesięcy. Niestety nie posiadam jeszcze pełnej zdolności do wykonywania pracy zawodowej, za którą tęsknię, ale staram się korzystać z możliwości – które są dla mnie możliwe do zrealizowania. np pojawiłam się na ostatnim spotkaniu ASDIMO w Poznaniu “Przyjaźń z podświadomością”. Dlaczego? Tak na prawdę wciąż szukam sensu mojego życia. Nie dawno zrozumiałam, że to ode mnie zależy jaki to sens będzie… Nikt tego za mnie nie zrobi. Wypadek dał wiele do myślenia.. Nie zawsze było kolorowo. Ale przeżyłam emocje i poznałam wartości, których nikt mi nie zabierze, które zmieniły mnie na lepsze i które nadały nowy sens mojemu życiu. Nie chcę już gonić i szukać tego sensu.. a czerpać radość z każdej czynności, każdej chwili, przeczytanych mądrych słów. Wieczna pogoń która trwała do czasu wypadku, męczyła mnie psychicznie i coraz bardziej zatracała w błędnym kole myśli, poczuciu pustki. Wypadek zatrzymał tę pogoń, pozwolił mi dostrzec to co mam, to co osiągnęłam. Okres rehabilitacji wciąż trwa, i lubię ten okres – ponieważ rehabilituję nie tylko swoje ciało, ale i swoje wnętrze. Dziś mam poczucie misji. Nie do końca znam ją od a do z. Czekam aż czas ujawni jej całe przesłanie.. Ale wierzę w siebie i w życie, które mam możliwość tworzyć każdego dnia. Poznawać to życie i czerpać z niego radość – to jest mój sens. Warto wracać do pytań: dlaczego żyję, po co i jaki jego sens. Nawet każdego dnia. Uświadamiać sobie, że się żyje po coś, dla kogoś, ale przede wszystkim dla siebie. Pozdrawiam serdecznie
Pani Renato, bardzo to piękne. Dziękuję. Czy mogę to umieścić na blogu, żeby wszyscy przeczytali?
A może miałaby Pani o ochotę na zajęcia w kursie Metamorfoza?. Jeśli tak, proszę się odezwać do mnie na adres ASDIMO. Miałabym dla Pani propozycję. Pozdrawiam serdecznie i życzę dalej tej siły… to wszystko przyjdzie. Pełne zdrowie również.
Dziękuję. Jak najbardziej, bardzo proszę umieścić na blogu. Może i moje słowa będą światłem dla innych. Rozalia W.