Językiem można utwierdzać siebie i innych w poczuciu obfitości,
ale i można je podważać
Zakończyłam serię krótkich tekstów, które są rozwinięciem cytatów zaczerpniętych przez Dwie Wspaniałe Czytelniczki z moich książek. Napisałam 100 felietonów z nadzieją, że moje – starannie dobrane wręcz wyselekcjonowane – słowa, nie tylko zainspirują do małych dobrych zmian w życiu, ale wniosą dobrą energię, podniosą nastrój i sprawią przyjemność.
Dziś jednak kolejny Dzień Dobrego Słowa, zatem – jak zwykle od kilku lat trzynastego dnia miesiąca – piszę o roli słów w naszym życiu.
Rozwinę motto do tego tekstu – zdanie pochodzące z mojej książki Słowa na każdą okazję.
Poczucie obfitości to stan umysłu
odpowiadający w znacznym stopniu za nasz stosunek do świata,
oczekiwania od życia, nadzieje
ale także działania w kierunku realizacji celów.
Jeśli ma się poczucie obfitości potrafi się – z jednej strony – doceniać i być wdzięcznym za to, co się ma, z drugiej zaś sięgać po to, czego się prawdziwie pragnie, wierząc, że dotrze się do wszelkich niezbędnych zasobów. To oczywiste, że prawdziwe poczucie obfitości wnosi w ludzkie życie więcej radości i spokoju.
Stan umysłu nie jest równoznaczny ze stanem posiadania, bynajmniej. Wielu ludzi bogatych wciąż nie ma poczucia obfitości, a ich ciągła, często nadgorliwa, akumulacja dóbr jest wyrazem dążenia do tego stanu. Może niestety zdarzyć się tak, że nigdy nie dotrą do poczucia obfitości. A to między innymi za sprawą słownictwa, które może skupiać ich uwagę na tym, czego nie ma i w ten sposób kreować poczucie braku. Są ludzie, którzy według popularnego dziś podejścia mają niewiele, a jednak wydają się szczęśliwi i zasobni. A to dlatego, że ich język wyraża wdzięczność i zadowolenie z tego co już mają. Oni sami, w przeciwieństwie do pierwszej grupy, mówią o sobie jak o ludziach bogatych, zasobnych i zadowolonymi ze stanu swojego posiadania. W ich sposobie mówienia dominują słowa pozytywne wyrażające radość z tego, co posiadają, zachwyt nad nawet prostymi sprawami i wdzięczność. Dziękuję to ulubione słowo człowieka z poczuciem obfitości. Nawet Bogu raczej dziękuje niż Go o coś prosi. Dziękuje innym ludziom i okolicznościom. Potrafi nawet podziękować sam sobie.
Język obfitości zauważa wszelkie pozytywy życia, a także to, z czego może się cieszyć w swoim życiu. A człowiek posługujący się nim nie używa słów typu biedny, ubogi, ani o sobie, ani o… swoich klientach. Nie mówi, że nie ma pieniędzy i nie tłumaczy w podobny sposób faktu, ze inni udzie czegoś nie kupują. Nie mówi o Polsce, że to biedny kraj. Dzięki temu w jego świadomości i podświadomości nie dźwięczą te smutne słowa i nie zabierają radości życia ni nie zniechęcają do pracy. Nazwanie kogoś biednym nie polepszy jego sytuacji, a nazywanie w taki sposób naszej ojczyzny sprawia, że znaczna część Polaków czuje się jak ubodzy krewni Europejczyków czy innych narodowości uznawanych przez nas za bogatsze. Czy czujemy się lepiej? Nie. A może łatwiej przychodzi nam zarabianie pieniędzy? Niestety, również nie, przeciwnie, łatwiej wtedy o utrwalanie wzorów zachowań prowadzących do poczucia braku.
Zamiast używać przymiotników czy przyimków odgradzających nas od dobrobytu, a będących jedynie interpretacją faktów, lepiej już mówić o faktach. To nie osłabia motywacji do działania.
Zatem mówmy dziś językiem pozytywnym, ze szczególnym uwzględnieniem obszarów dotyczących naszego stanu posiadania, zdrowia i szansy na jeszcze lepsze życie. Mówmy tak również jutro i przez kolejne dni.
Dziś używaj wyłącznie pozytywnego języka.
Dziękuję za ciekawe inspirująco- motywujące teksty
a może powstanie z nich kolejna książka.W mojej domowej biblioteczce jest 8 pani książek.
Dziękuję, bardzo dziękuję za 100 mądrych, ciekawych i pouczających lekcji życia. <3