Czterolistna koniczynka

0

Każdy z nas ma w swoich dłoniach czterolistną koniczynkę.
Trzeba ją tylko poczuć.

 

Znalezienie czterolistnej koniczynki prognozuje nam w najbliższym czasie szczęśliwe wydarzenia. Pewno każdy kiedyś znalazł albo dostał taką koniczynkę. Robi się je też ze srebra, złota i innych materiałów. Służą jako zawieszki wszelkiego rodzaju.

Pamiętam, że jako dziewczynka, a nawet jako młoda kobieta, wręcz szukałam takich koniczynek na łące czy trawniku. Szukałam również pięciolistnych pojedynczych kwiatków bzu, bo one miały podobną moc… Tylko o ile koniczynkę co najwyżej się zasuszało i nosiło przy sobie albo trzymało gdzieś w pobliżu, o tyle bez trzeba było… zjeść.
Czy spotykało mnie coś szczęśliwego?  Ależ naturalnie! Udawało mi się czegoś dokonać, spotykałam chłopaka, w którym byłam aktualnie zakochana, albo… no niestety to także liczyłam jako szczęście… udawało mi się nie ponieść konsekwencji  lekkomyślności czy niesubordynacji.

 

Magiczna rola czterolistnej koniczynki polega na naszej wierze w dobry los.

 

Ta wiara wcale nie musi być głęboka. Ten symbol na tyle mocno osadził się w kulturze, że jest rodzajem archetypu, który w naszej podświadomości  pracuje bez naszego udziału.  Z wiekiem wyrastamy z myślenia magicznego, zatem już  starsze dzieci wiedzą, że nie może to mieć logicznego związku z naszym życiem.  
A jednak… to działa!

Działa, ponieważ nasza podświadomość prowadzi nas być może nieco inaczej przez kolejne doświadczenia dnia,  powoduje że koncentrujemy się na tym, co pozytywne, co nam się udało a z drugiej strony wysyła w eter nasze pragnienie… I podświadomość zbiorowa odpowiada na to – przyciągamy pożądane zdarzenie.

Byłam zakochana w chłopaku, który mieszkał na drugim końcu miasta. To nie było normalne, że spotykamy się w środku naszego miasteczka… i to zimą. A jednak. Jak dziś pamiętam co najmniej trzy takie wydarzenia, kiedy to wyszłam, żeby spotkać M.  I spotykałam.  Zgadnijcie co miało mi pomóc?  Zasuszona i zapakowana w przezroczystą plastikową twardą kieszonkę   czterolistna koniczynka.  
Nigdy się do tego nie przyznał (ja też nie), ale może i on chciał mnie spotkać. Wtedy to działa silniej.
Koniczynka była wyzwalaczem mojej wiary, przekonania, wręcz pewności, że spotkam ulubionego chłopaka. Resztę robiła podświadomość we współpracy z podświadomością  zbiorową,  prowadząc do nieprzypadkowej koincydencji , do synchronii, która skrzyżowała nasze drogi.

 

W życiu każdego człowieka takie zdarzenia maja miejsce bardzo często, tylko nie zawsze to zauważamy.

 

Mamy dostęp do szczerej wiary i przekonania graniczącego z pewnością,
że jakieś zdarzenie będzie miało miejsce.

 

Nie potrzebujemy wyzwalacza w rodzaju koniczynki, podkowy czy talizmanu, choć na pewno ułatwia to wiarę . Istotne jest to, żeby być o tym całkowicie przekonanym.  Mózg pracuje na jednej myśli, tej najbardziej nasyconej pewnością.  Jeśli silniejsze są lęki i wątpliwości, one zwyciężą. Trzeba ufać. Ufać sobie, ufać światu, ufać Opatrzności i… podejmować kroki w kierunku spełnienia pragnienia.

 

Dziś uwierz w swoje szczęście.  A może podarujesz komuś zaczarowany talizman. Zaczaruj go swoją miłością i dobrym życzeniem.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here