WYGRAĆ NAPRAWDĘ II

0

Zauważyłam – w komentarzach i w listach do mnie – lekki niepokój: jedni obawiają się, że czasem postępują w myśl wygranej, inni chcą się chronić przed takimi osobami, a są i głosy, które przypominają mi, że inaczej się nie da i uważają to za słuszne. W każdym z tych głosów jest cień prawdy.
Życie jest zbyt złożone, by ująć je w całości prostymi zasadami.
Najczęściej też nie rozumiemy czym się kierujemy, jakie są nasze motywy.Dzieje się tak, bo nie przypatrujemy się życiu z należytą uwagą. Nie patrzymy też w taki sposób na innych. Stąd moja rada:
Zanim nazwiesz to, czego doświadczasz – przyjrzyj się uważnie i sobie i światu wokół Ciebie.
Myślę, że każdy kolejny odcinek dawać będzie lepsze rozumienie omawianych zasad.
Łatwo nazwać siebie wykorzystywanym, źle traktowanym przez innych, ba… mobbowanym. Czy jednak to wszystko dzieje się bez naszego udziału? Czy nie jest tak, że przyjmujemy w różnych sytuacjach – czasami w całym życiu – postawę przegrana-wygrana. To jest nastawienie, które w podświadomości rodzi oczekiwania, że na pewno nam się nie uda skutecznie przeprowadzić rozmowy, że nie wygramy w danej sprawie, że nie potrafimy ułożyć naszych relacji z inną osobą, tak byśmy widząc ją zadowoloną, sami również odczuwali radość. Oczywiście takie nastawienie prowadzi do złych zachowań w działaniu. Oto przykłady: Pracownik godzi się wykonywać kolejne polecenia, przyjmuje dokładane mu obowiązki bez przysłowiowego szemrania i w efekcie nie tylko jest nieszczęśliwy, rozżalony ale również gorzej pracuje, co może się skończyć przegraną dla wszystkich. Boi się jednak porozmawiać otwarcie z pracodawcą. Tymczasem postępujący w zgodzie ze swoją postawą – wygrana – pracodawca może nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że jego pracownik nie daje rady.
Podobnie dzieje się w rodzinach. Kobieta sama (uwaga! Sama! Z własnej inicjatywy) przyjmuje ogrom obowiązków, godzi się z warunkami, jakie stawia jej mężczyzna, poświęca się, a potem jest nieszczęśliwa, przez co tracą wszyscy wokół niej. Często zdarza się, że nagle chce odejść… albo… skacze z okna. I nikt nie może zrozumieć dlaczego. A mężczyzna może nawet nie miał świadomości, że sprawiał jej ból, że ją ograniczał, krzywdził. Naturalnie możliwy jest, choć rzadziej, układ odwrotny – to mężczyzna przyjmuje postawę przegrana-wygrana i pozwala nieczułej kobiecie żyć w zgodzie z jej wygraną. Niedobrze. Nic w przyrodzie nie ginie.
Negatywna energia nie rozpuści się sama, musi gdzieś znaleźć upust.
I znajduje – w nagłych wybuchach złości, w dziwnych fochach albo w… penetrowaniu ciała i niszczeniu jego struktury.
Podobnie zachowują się podwykonawcy, partnerzy w biznesie, a nawet klienci. Nie negocjują umów, podpisują podsuwane im papiery, nie próbują odzyskać utraconych pieniędzy, albo dostać jakąś gwarancję. Tracą przez to nie tylko finansowo, tracą twarz, poczucie własnej wartości i sprawczości.
Bywa i tak, że postawa przegrana-wygrana zaciemnia autentyczny obraz sytuacji. Na uczucia jednak wpływ mają nie fakty, ale to, jak są postrzegane.
Znam pracowników, którzy pracują u kogoś, kto stworzył im stanowisko pracy, możliwość zarabiania, a liczą tylko to, co dostają na rękę i czują się wykorzystywani. O pracodawcy myślą niemal jak o kapitaliście krwiopijcy i nie widzą jego kosztów, ryzyka i dodatkowych świadczeń. Nie doceniają często wiedzy, jaką zdobywają, zniżek, dodatkowych przywilejów nazywanych w Stanach „perks”, które mogłyby spokojnie znaleźć wymiar finansowy.
Znam też partnerów, którzy są przekonani, że mają gorzej, że się poświęcają, a naprawdę nie potrafią dostrzec ile dostają w związku, nie widzą drugiego człowieka.
Jest coś takiego w naszej narodowej postawie, że niejako a priori lubimy czuć się jak ofiary albo przewidywać, że ktoś nas tak potraktuje i uruchamiać wynikające z przegranej-wygranej postawy roszczeniowe: „się należy!” i „ja mam gorzej”. Oczywiście często wynika to z tego, że druga strona nie informuje co daje. Albo daje nie to, czego chciałby drugi człowiek. A wtedy para ludzi, dwie instytucje lub firmy, żyją w przekonaniu przegranej, sądząc, że ci drudzy wygrywają.
Wszystko sprowadza się do komunikacji i odwagi podjęcia rozmowy.
Jednak, żeby mogła być skuteczna, nie wystarczą zasady, według jakich należy ją prowadzić. Trzeba spojrzeć inaczej na sytuację, mieć poczucie własnej wartości, być proaktywnym i potrafić budować pozytywne rozwiązania.
Najlepiej, kiedy uczy się tego od dziecka. Tymczasem ten okres właśnie zaszczepia w dzieciach postawę przegranej-wygranej, którą potem – w dorosłym życiu – albo utrzymują, albo zamieniają na równie niezdrową i nieskuteczną postawę – wygrana, a nawet wygrana-przegrana.
Ale o tym w następnym odcinku.

P.S. Ponieważ dostaję liczne pytania o kolejne edycje Akademii Akdemii, odpowiadam:
Nie będę robiła kolejnych edycji. To jest – jak to zresztą napisałam – jednorazowe przedsięwzięcie.
Dlatego w moim wykonaniu można z tego skorzystać teraz. Jestem natomiast przekonana, że za kilka lata będą taką Akademię z powodzeniem prowadzić jej dzisiejsi studenci.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here