Zapiski z koroną w tle (9)

0

Ludzkość a sprawa wirusa

Zastanawiałam się czy tak zatytułować, czy może raczej „Wirus a sprawa ludzkości”. Wybrałam wersję z ludzkością na początku, aby raczej pomniejszyć znaczenie wirusa.
Wyliczyłam w piątek (2.04.20) na FB jakie to oczekiwania pojawiają się wśród ludzi w związku z tym wszystkim, co mamy dziś na świecie. W różnych miejscach spotykam wyrażane opinie, a nawet nadzieje, że oto za sprawą tego, co się aktualnie dzieje na świecie, ludzkość się opamięta, zmieni system wartości, zacznie się bardziej przyjaźnić i kochać, współpracować i cenić sobie czas z innymi; ludzie przestaną podobno podchodzić tak konsumpcyjnie do życia i zaczną doceniać to wszystko co mają.

Zastanawiam się, dlaczego ludzie w ogóle tak myślą. Co taki drobniutki wirus może zmienić w naszym życiu? Nawet te zmiany, które dziś mają miejsce to nie on spowodował, ale ludzkie działanie w oparciu o taką a nie inną wiedzę, takie a nie inne interesy i takie a nie inne obawy.

I co on może dalej zdziałać?

Ludzkość nie zmieni się z dnia na dzień. Poszczególne odosobnione działania nie powodują zmiany paradygmatów postrzegania rzeczywistości na świecie. To nie pierwsza epidemia na świecie i nie najgroźniejsza. Po prostu najbardziej nagłośniona i z licznymi restrykcjami poczynionymi przez rządy poszczególnych państw.

Owszem, zmienić się mogą poszczególne osoby,
ale nie w wyniku wirusa i nie w wyniku tego, co się dzieje,
ale na skutek myślenia, czucia i dobrego zajęcia się sobą i swoim życiem. 

Wszystko zależy od tego, jak ktoś wykorzysta ten czas, na czym się dziś skoncentruje: Czy na tym co na zewnątrz czy na tym co w nim samym. Zależy to także od tego czy będziemy z tej pozycji naszego wnętrza kontrolować nasze zachowania czy nie?

Dlaczego uważamy, że kwarantanna nauczy nas bliskości i pozwoli docenić relacje z innymi? Ci, co je zawsze szanowali, tylko się w tym upewnia i pięknie przejdą przez wspólny czas, ci co tego nie doceniali, wcale nie muszą tego docenić… może być nawet wprost przeciwnie.

Dlaczego ma się zmniejszyć konsumpcjonizm? Część ludzi w ogóle nie wie o czym mowa. Ja nie jestem minimalistką, ale daleko mi do konsumpcjonizmu, podobnie moim dzieciom. Owszem znam takie osoby, ale obecna sytuacja może mieć na nie dokładnie odwrotny efekt. Zresztą, dla dobra gospodarki byłoby zupełnie dobrze, gdyby ci, co mogą, wydawali pieniądze. Więcej, myślę, że pozbawieni możliwości kupowania, raczej się od tego nie odzwyczaimy…

A zresztą, dlaczego mielibyśmy przestać kupować i cieszyć się tym, co nam sprawia radość? Co jest w tym niewłaściwego?

Owszem, istnieje szansa na większe docenianie tego, co mamy. Ale takie docenianie – jak wiadomo – jeśli go się nie podsyca, nie trwa długo. Wdzięczność trzeba praktykować na co dzień… i zawsze, w każdej sytuacji.

Sytuacja na świecie zmieni się wtedy, kiedy wystarczająco dużo ludzi będzie naprawdę kochać siebie i innych, kiedy będziemy kanałami Miłości.

To nam jest potrzebne. Z tego wypłynie solidarność, współdziałanie i dzielenie się dobrami. A to nie ma nic wspólnego z wirusem.

 

P.S. Od 6 kwietnia przez 5 dni na moim profilu na Facebooku podpowiadam w krótkich wykładach, jak najlepiej radzić sobie w tej nowej rzeczywistości. Zapraszam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here