Zapiski z koroną w tle (13)

0

Tęsknota za przytulaniem.

Ponad miesiąc nie widziałam swojej starszej córki i dwa miesiące nie widziałam młodszej. O, przepraszam, starsza widziałam, przyniosła mi kilka dni temu zakupy. Przytuliłyśmy się nawet. Ona schowała ręce w rękawy bluzy, obie nie oddychałyśmy niemalże i przytuliłyśmy się na małą chwilę. Jakże to było cudowne uczucie. Podobnie czułam się wtedy, kiedy witałam się na lotnisku w warszawie, kiedy przylatywały do mnie na pewien czas. Mimo, że wtedy było to zwykle powitanie po kilku miesiącach, chyba jakoś bardziej odczułam to przytulenie. Niesamowite, co potrafią zrobić wszelkie okoliczności z naszym mózgiem, z całym naszym odczuwaniem. Porozmawiałyśmy potem jeszcze z bezpiecznej odległości i ona pojechała do siebie. Ciekawe, kiedy będziemy mogły spotkać się normalnie przy stole. Znowu z całą siłą uświadomiłam sobie, jak najważniejsze jest to, co najprostsze. Jak łatwo jest przystosować się do jakichś niedostatków w rzeczach… ale z brakiem bliskości, brakiem kochanych ludzi nie jest się łatwo pogodzić.

Zastanawiam się nawet czy my w ogóle wrócimy do takiego samego stylu, w jakim żyliśmy. W Ontario – prowincji, w której mieszkam – niektóre firmy wracają do życia. Mamy najniższy od kilku tygodni poziom nowych zachorowań, znaczną liczbę ozdrowień i najwięcej przetestowanych ludzi w kraju. A jednak czytam, że pracownicy obawiają się powrotu do pracy, gdzieś zniknęło poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że koronawirus nawet, gdy już nie będzie tak silnie obecny w wymiarze materialnym, będzie siedział jeszcze w naszych głowach. Nie wiem czy szybko zaczniemy chodzić do restauracji, centrów handlowych; czy będziemy się przytulać albo całować, witając z bliskimi, czy będziemy tak często podawać sobie ręce, jak miało to miejsce tak przecież niedawno. Mam nadzieję, że jednak do tego wrócimy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here