Człowiek pozostaje zawsze w intencjonalnej relacji z tym,
co transcendentne,
nawet jeśli zachodzi ona jedynie w sferze podświadomości
Viktor Frankl
Jest koniec roku. Zostało niecałe dwa tygodnie. To czas na podsumowanie odchodzącego roku, czas wyciągania wniosków.
Cóż bowiem znaczy refleksja bez wniosków na przyszłość?
Sama wyciągam już te wnioski od kilku dni. Najlepsze są te momenty, w których przychodzi to do mnie nagle, niby ni z tego ni z owego. To moja podświadomość znajduje odpowiedź na zadane pytanie. Odpowiedź, której sama nie byłabym w stanie udzielić. To mądra odpowiedź, jakby z wyższego poziomu rozważań.
To nie jest nagle, i ni z tego ni z owego… To moja podświadomość nad tym pracowała, a jej duchowa część nawiązywała połączenie ze Sztabem. Tak to jest, tak to działa. Bardzo podoba mi się jasno wyrażone w książce Bóg ukryty zdanie Viktora Frankla o istnieniu duchowego fragmentu podświadomości.
Stanowczo sprzeciwia się On freudowskiemu przedmiotowemu traktowaniu człowieka i podświadomości złożonej z samych popędów i instynktów. Ma na to swoje dowody, czasami semantyczne, ale Freud innych także nie miał.
Czułam to, wiedziałam od dawna i różnie o tym mówiłam; wspominałam o wrodzonej potrzebie kontaktu człowieka z Absolutem i o jego gotowości do takiej relacji.
Podświadomość to wielki magazyn informacji,
ale magazyn aktywny.
Nie tylko istniejące informacje łączą się ze sobą i z naszą świadomością, ale także szuka ona kontaktu z Czymś Większym niż my, bo i ma w podświadomość wdrukowaną informację, że Bóg istnieje.
Piszę Bóg, ale nie mam namyśli żadnego konkretnego Boga, rzecz bowiem nie o konkretnej religii, ale o poszukiwaniach naszej podświadomości. Dotyczy to również ludzi, którzy deklarują swój agnostycyzm czy ateizm.
Czytam niektóre zdania Frankla jakbym swoje czytała. Książka jest dla mnie wielką odpowiedzią na moje pytania.
A pytań mi nie brakuje i mam nadzieję, że będę je miała zawsze.
Zatem podsumowania roku i naszych w nim działań potrzebne są po to, by dostać odpowiedzi lepsze nawet od tych, jakich się spodziewamy. Ogromnie do tego zachęcam.
Jak to zrobić?
Nie da się bez pamiętnika. Dawno to odkryłam, że nie zadzieje się to wyłącznie na drodze myślenia. Nigdy nie wymyśliłam czegoś tak oczywistego a jednocześnie mądrego, jak to, co mi wychodziło spod piszącej ręki czy palców. Dziś, za sprawą prac Frankla, lepiej to rozumiem. Jego zdaniem twórczość jest efektem działania z pozycji zanurzenia w duchowej podświadomości. Wszelka twórczość. Pozwalam sobie swoje pisanie również podciągnąć do tej kategorii.
Tu chodzi o to, i znowu posłużę się zdaniem Frankla, żeby przestać świadomie kontrolować proces myślenia, jako że owa kontrola uniemożliwia swobodne zanurzenie i kontakt z Absolutem.
Czy to znaczy, że to, co piszę czy co robią artyści jest palem Boga pisane. Nie.
Znaczy jedynie, że stajemy się w takich momentach jak On twórczy. To jest bowiem to, co łączy nas z Bogiem – zdolność do twórczości, do tworzenia, do kreacji świata. Kiedy dzieje się to właśnie w sposób o jakim tu piszę, bez kombinowania, kalkulacji i śledzenia okiem rozsądku czy… komercji, mamy do czynienia z czystym procesem twórczym i szansą na nowe i dobre, na właściwe.
Dlatego ogromnie zachęcam:
Zanurzcie się Kochani w duchową podświadomość
i z zróbcie, proszę, refleksję minionego roku.
To ważniejsze niż kulinarne przygotowania do Świąt, naprawdę. To, czego się dowiadujemy w takich momentach może znakomicie wpływać i na nas i na otoczenie przez cay następny rok.
P.S. Przypominam, że żeby wziąć udział w szkoleniu „Gra o czas”, gdzie pracować będziemy nad najlepszym wykorzystaniem naszego czasu, nad znalezieniem harmonii i poczucia spełnienia, trzeba wnieść opłatę za szkolenie. Rejestracja nie wystarczy. Mamy niewiele miejsc, dlatego proszę podjąć decyzję o tej inwestycji.
Tu jest link do wszelkich informacji: