Dyrek Rydall napisał książkę, której niemal każda strona mnie zachwyca. Czytam ją codziennie głośno i zachwycam się jej treścią ale też i formą. Zachwyca się moja dusza. „Emergence” jest jednym z dwóch powodów dla których bardzo szybko wstaję z łóżka. Ten drugi to – pamiętasz kawa. Dziś znowu uderzyło mnie swoją mocą jakieś zdanie. Jednak mój zachwyt był tak silny, że przerwałam czytanie, zapisałam je i już wiedziałam, że to będzie temat mojego wpisu. Oczywiście zawsze mogło się zdarzyć coś silniejszego, ale czasu pomiędzy poranną lekturą a robieniem wpisu jest niewiele, a siła zachwytu była wielka. Rzecz dotyczyła wizji życia, tego że warto ją napisać, że jej uświadomienie sobie – czasem wręcz odkrywanie – jest niezbędne do spełnionego życia. Akt odkrywania misji jest pełnym mocy doświadczeniem. Łączy się z tym nie tylko myślenie o tym do czego jestem powołana, nie tylko głęboka refleksja ale także pytania do duszy i uważne słuchanie odpowiedzi w medytacji czy stanie głębszego relaksu. Od lat mam swoją wizję i misję, jednak nie rozmawiałam na ten temat z duszą, powstawała bardziej pod wpływem tego, co ze mnie w danym momencie chciało się wydostać. Tak właściwie jest najlepiej… pod warunkiem, że chce się coś wynurzyć. Ale w mojej obecnej sytuacji nie bardzo czuję chęć wynurzenia się ze mnie czegoś więcej niż robię codziennie… może widzę nieco inny charakter mojej pracy niż kiedyś, nie wiem jednak dokąd mnie to prowadzi. Postanowiłam zatem zapytać duszę – przeżyć doświadczenie, które to umożliwia.Ta praca jest przede mną. Tyle już napisałam i wciąż nie dotknęłam tego, co mnie zachwyciło. To było zdanie, że
zapis wizji to żywy, oddychający dokument.
Po angielsku brzmi to chyba nieco lepiej, ale po polsku również ma nadzwyczajną moc: Zapisane słowa są wyrazem naszych najgłębszych odczuć, naszego zapisu w duszy ale niezwykłe jest i to, że wszelkie doświadczenia, jakie niesie nam potem realizacja wprowadzają zmiany w naszym rozumieniu tej wizji, pozwalają wynurzać się kolejnym fragmentom czy etapom wizji. Myślę też, że jakieś jej fragmenty mogą się z powrotem zanurzać w potencjał… Może to się dziać wtedy gdy dokonamy niewłaściwego wyboru, nie wybierzemy tego, co było najbardziej korzystne dla realizacji naszej wizji… Może tworzymy wtedy meandry albo nawet zataczamy koła. A może czasem wchodzimy na bezdroża i wszystko czego potrzebujemy to zapytać o drogę i wrócić, aby znowu zacząć realizować wizję, może startujący z wyższego poziomu… Wizja to żywy, oddychający dokument.