Zachwyt 83. Zachwyt przy smażeniu boczku

0

W moim mieszkaniu sporo jest rzeczy, które mnie zachwycają, czasami codziennie. Jednym z takich elementów jest usytuowanie kuchenki elektrycznej tuż obok okna. Okno – duże, zaczynające się nieco niżej niż typowe okna w Polsce – mam ze swojej lewej strony. To naprawdę przyjemne uczucie, kiedy miesza się na przykład leczo a przez okno wpada świeże powietrze albo śpiew ptaków… Przyjemnie jest także wtedy, kiedy zaraz obok na blacie przygotowuje sobie popołudniowa porcje sałaty, a przed moim oknem wraca ze szkoły rozbawiona młodzież. Spoglądam nieraz na tych młodych ludzi z uśmiechem. 
Lubię uczestniczyć w życiu Toronto. Mieszkam w mieście i lubię to czuć.
Nieco mniej przyjemnie jest jednak wtedy, kiedy mam – jeszcze lub już – ochotę na ciszę, a tu tuż pod moim oknem zatrzymuje się a potem rusza autobus. Jakoś sobie z tym radziłam ale dziś… No właśnie. Tu jest mój zachwyt. Czytałam rano opowieść Marianny Williamson zawartą w książce „Politics of Love” o tym, jak zachowała się, kiedy okazało się, że z okna jej mieszkania w Nowym Jorku widać wieżowiec Trumpa. Poglądy Marianny Williamson są niejako po przeciwnym końcu politycznego i społecznego spektrum, więc w pierwszej chwili potraktowała to jako kiepski żart losu. A potem doszła do wniosku, że może przecież wysyłać w tamtą stronę pozytywną energię, może częściej modlić się za Trampa. Uznała, że ten budynek, w którym Prezydenta Stanów Zjednoczonych od dawna już nie ma, może jej o tym przypominać.
Spowodowało to moje małe olśnienie: Aha! Ja też tak mogę. Dołączyłam do uśmiechów dla młodzieży dobre myśli i błogosławieństwo. To było łatwe. Jednak szybko też zaczęłam wysyłać tę energię ludziom w autobusach. I dzisiaj raniutko – smażąc boczek do jajecznicy – z zachwytem uświadomiłam sobie, że moje kuchenne okno jest już źródłem samych przyjemności… Autobus też lubię.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here