Zachwyt 79: Zakupy przy dźwięku gitary

0

W sklepie, w którym najczęściej robię zakupy, przynajmniej dwa razy w tygodniu gra jakiś muzyk. Słyszałam raz nawet trzyosobowy zespół. Jak dziś pamiętam jak bardzo zachwyciło mnie to zaraz po przyjeździe do Kanady, czyli niemal dwa lata temu. Pisałam o tym nawet na FB, gdzie dzieliłam się moimi wrażeniami z odkrywanego na nowo Toronto.
Ten okres ostrego zachwytu minął, choć za każdym razem, kiedy przy dźwiękach muzyki wybieram cebulę, pomidory czy awokado,  jest mi niezmiennie przyjemnie.
Aż tu wczoraj, gdzieś na trasie pomiędzy koperkiem a wiórkami z marchewki, usłyszałam cudowne dźwięki gitary. Zachwyciłam się, uśmiech natychmiast zawisł mi na twarzy. 
Chyba wszyscy lubią dźwięk gitary, ma on w sobie rodzaj romantyzmu… Otóż ten romantyzm czułam nie tylko wśród warzyw, ale także później, w środowisku znacznie mnie romantycznym, gdzie muzykę również było słychać, choć już nie tak dobrze. Nie miałam ochoty wychodzić, choć kupiłam już wszystko, co miałam kupić. Podeszłam do artysty z innej strony i nieco bliżej. Nosił ciemne okulary… może był niewidomy? A może pomagał sobie w taki sposób w uzyskaniu intymności niezbędnej do nawiązania takiego bliskiego kontaktu z instrumentem?
Grał naprawdę pięknie. Gdyby warunkiem słuchania go było kupienie kolejnych produktów, poszłabym na to.

Pierwsze zdjęcie to jest to, które zrobiłam już z innej strony, kiedy specjalnie podeszłam bliżej, po zakupach. Ale zachwyt złapał mnie w momencie, który pokazuje to zdjęcie. Z tego wszystkiego więcej miejsca poświęciłam ogórkom i sałacie niż Artyście. Jest tam, ledwo widoczny w lewym górnym rogu.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here