Zapisałam się do biblioteki. Na półkach mojej prywatnej, domowej sporo jest jeszcze książek czekających na swój czas, ale chciałam być już częścią tej społeczności.
I tutaj kolejny zachwyt!
Nie sposób zresztą nie zachwycać się biblioteką w Toronto! To niesamowita instytucja, być może najlepsza biblioteka publiczna na świecie. Ma 102 filie rozsiane po Toronto tak, że każdy ma blisko swoją lokalną bibliotekę, ale oczywiście może korzystać z każdej. A gdyby tego było mało to jest jeszcze dwadzieścia osiem punktów bibliotecznych, dojazdowych.
Biblioteka nie tylko dysponuje olbrzymim, dobrze zorganizowanym księgozbiorem ale prowadzi szeroko zakrojoną działalność edukacyjną i rozrywkową, zarówno dla dorosłych jak i młodzieży. W tym momencie zależy mi głównie na możliwości korzystania z tego rodzaju działalności. Mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie biblioteki i już wiem, że dołączę do Klubu książki, Jogi na krześle i może do… grupy szydełkującej. Myślę, że w przyszłości mogę dołączyć do grup uczących się pisania opowiadań i powieści. W tej chwili nie uważam, iż potrafię pisać po angielsku tak, bym mogła się tym dzielić.
Klub książki spotyka się raz w miesiącu i rozmawia się wtedy o książce, którą wszyscy przeczytali. Wiele lat temu, kiedy mieszkałam w Indianie, w Stanach Zjednoczonych należałam do takiego klubu. Znakomity sposób na czytanie wartościowej literatury, nabieranie biegłości w komunikowaniu się, ale także poznawanie ciekawych ludzi.
Joga na krześle to może być jedyną forma jogi jaką zaakceptuje moje ciało. To nie jest moja ulubiona forma aktywności, ale w tej wersji może być bardzo przydatna jako przerywnik w czasie pisania. A szydełkowanie? Cóż? Mieszkam blisko sklepu, który sprzedaje wszelkie przybory i materiały do prac ręcznych, artystycznych i do różnego rodzaju hobby. Kredki i włóczki zachwycają mnie swoimi kolorami. Kiedyś pewno o nich napiszę. Szydełkowałam jako nastolatka… lubiłam to. Może zatem wrócę do tego po latach. Teraz to będzie nawet bardziej na miejscu.
Zachwycające jest to, że istnieją aktywności dla różnych grup: dla niewidomych, słabo widzących, dla niesłyszących, dla osób z różnych kultur, mówiących innymi językami… nawet dla rodziców chcących dyskutować o książkach dla dzieci. Można się uczyć angielskiego, można się uczyć pisać opowiadania, wiersze, można rozmawiać o filmie, o podróżach. Są kursy wiedzy o Kanadzie , o komputerze i o uprawianiu ogródków… Mnóstwo tego, a różne zajęcia odbywają się w różnych lokalizacjach. Zachwyca mnie to, że zdecydowanie najwięcej programów jest dla dzieci i młodzieży.
Biblioteka wydaje kwartalnik (na zdjęciu dwa ostatnie, styczeń do marca i kwiecień do czerwca), w którym zawarte są te wszystkie informacje oraz wiele innych, na przykład spotkania z mniej i bardziej znanymi postaciami, konkursy, wystawy i i występy.
I oczywiście wszystko za darmo.
Nic dziwnego, że torontończyzy znajdują się na podium wśród najbardziej rozczytanych mieszkańców miast świata.