Mój dzisiejszy zachwyt jest nieco ulotny, bo metafizyczny. Być może nie każdy nawet znajdzie w tym, o ja czuję, własną prawdę.
Jednak ja funkcjonuję w taki sposób już od wielu lat i bardzo sobie cenię ten swoisty cud: Pytasz? Dostajesz odpowiedź.
Zawsze tak jest, że kiedy o coś pytamy – naprawdę i szczerze – Boga czy Wszechświat odpowiedź przychodzi. Wiedząc o tym, szybko uczymy się ją odnajdywać.
Mój rozwój osobisty zaczął się od pytania, które postawiłam ponad 30 lat temu. Wprawdzie nie liczyłam na odpowiedź, jednak pytanie nasycone było tak bardzo uczuciem, że ona jednak przyszła; nie tyle nawet odpowiedź, co wydarzenie, a potem następne i następne, które to zmieniły moje życie.
Potem pytałam już celowo.
Ostatnio moje życie układało się tak, że nie widziałam potrzeby zadawania dodatkowych pytań. Wszystko jakby było dla mnie jasne. Jednak wczoraj moje zdziwienie sytuacją, do której sama doprowadziłam, było tak duże, że zapytałam „Czego ja mam się z tego nauczyć? O co tu chodzi? Dlaczego mimo (rzekomego) starania, aby zamieszkać w mieszkaniu, w którym będzie cicho, wylądowałam w miejscu, gdzie cisza to ostatnie słowo, jakie je charakteryzuje? I o co chodzi z tym moim niezwykłym umiłowaniem ciszy? Skąd to się wzięło? I dlaczego? Nie zawsze tak było.” Pytanie jak widać bardzo złożone. Raczej wiele pytań.
I co? Dziś od rana – odpowiedź za odpowiedzią. Niektóre rzeczy same pojawiły się w mojej głowie, inne wyczytałam, a jedną – usłyszałam w wykładzie. Wszystko wiem, wszystko rozumiem. Wiem po co, wiem dlaczego. Wiem również jak odnosić się do tego, co jest moim udziałem i jak to wykorzystać dla swojego rozwoju osobistego. Jestem spokojna.
I… zachwycona. Zachwycona tą cudowną współpracą, tą możliwością, jaką mamy wszyscy. Tą Prawdą. „Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.” (Mt. 7;8)