Dawno miałam napisać o mojej nowej namiętności… W zasadzie za każdym razem, kiedy oddaję się tej przyjemności, układam w myśli zdania, jakimi opiszę moje przeżycia. A potem film się kończy i… nie idzie mi pisanie. Może to dlatego, że za dużo we mnie emocji, może to, że często jestem zapłakana a czasem wręcz napuchnięta od płaczu. Może za dużo myśli chodzi mi po głowie i nie wiem od której zacząć. To dobry płacz, dobre łzy, dobre uczucia. Myśli także przeważnie są dobre. Piszę o filmach, to już wiadomo. Jednak to bardzo konkretne filmy: koreańskie seriale. Oglądam tylko te bez specjalnej przemocy, takie które kończą się pięknie… Pięknie, bo nie zawsze – dobrze. To jest różnica, nie zawsze bowiem zakończenie jest dobre dla wszystkich bohaterów. Zawsze jednak jest nadzieja, jest przesłanie, zawsze wygrywa to, co chciałabym, żeby wygrało. Te filmy są też spokojniejsze, zwłaszcza gdy porówna się je do filmów amerykańskich czy ostatnio także polskich. Kadry są dłuższe, wszystko toczy się wolniej, trochę tak, jak w życiu. Sporo tam emocji. Te filmy właściwie są o ludzkich emocjach. Są różne wydarzenia, czasem spektakularne, coś się oczywiście dzieje, jednak sposób, w jaki ukazywane jest to, co przeżywają bohaterowie, nastawiony jest chyba na szczególnie na pokazanie ich emocji. Widać, jak rodzi się miłość, a potem widać, jaką ma siłę, widać rozterki przed decyzjami, widać cierpienie, widać więzi rodzinne i różne odpowiedzi na niełatwą rzeczywistość. Czasem filmy dotykają spraw z innego wymiaru, łączą świat rzeczywisty ze światem wierzeń i iluzji.
Wczoraj skończyłam oglądać serial, który chciałabym, aby zobaczył każdy. To „Navillera”. Serial wielowątkowy, ukazujący emocje i przeżycia wielu osób, które łączą dwie główne postacie – prawie mój rówieśnik – siedemdziesięcioletni emerytowany listonosz i dwudziestotrzyletni utalentowany tancerz baletu. Nie bez powodu wspominam, iż główny bohater jest w moim wieku. Bowiem właśnie wtedy, chce on spełnić swoje życiowe marzenie – zostać tancerzem baletu. Nigdy nie był sporowcem, nawet nie ćwiczył specjalnie, ma lekki brzuszek i… jak się okazuje… początki Alzhaimera. Za sprawą tej dwójki wiele dzieje się w życiu innych ludzi i wiele się zmienia. Ludzie się zmieniają. Film jest o drodze do marzeń, o tym, że można zacząć od nowa, że można zacząć w każdym wieku, że nigdy nie jest za późno. Jednak jest też o tym, że warto być dobrym, o życzliwości, o bezinteresownym wsparciu i o wierze w drugiego człowieka. Film jest też o rodzinie, o rodzicielstwie i o byciu dziećmi, o przyjaźni i miłości, o wyborach i pracy dającej szczęście. I o wartościach, w zgodzie z którymi warto żyć. Każdy może znaleźć w nim coś, co go poruszy. Ja przepłakałam więcej niż połowę serialu składającego się z 12 godzinnych odcinków, a moje serce reagowało niemal co chwilę. Jak zawsze wzrosłam przy tym, uwypukliły się moje wartości, przypomniało mi się, co ważne, ale też zapragnęłam czegoś… Nie wiem jeszcze na pewno, ale niewykluczone, że to do czego nie udało się mnie zmotywować pięknym kobietom, lekarzom i wszelkim specjalistom od zdrowego życia, udało się bohaterowi tego serialu. Znalazłam dzięki niemu piękno i sens tam, gdzie go wcześniej zobaczyć nie mogłam.
Sporo słodyczy jest w koreańskich serialach, ktoś może powiedzieć, że są przesłodzone… Może, ale moim zdaniem to jest ten rodzaj słodyczy, który jest nam potrzebny.
P.S. Serial jest na Netflix kanadyjskim, ale może i polskim. Ja nie lubię filmów z dubbingiem, czytam napisy. W wypadku filmów koreańskich wręcz nie wyobrażam sobie innego sposobu.
Dziekuje Pani Iwonko. Wiedziałam, ze lubi Pani Koreańskie seriale z pogadanek, ale dopiero ten wpis na blogu zachęcił mnie do obejrzenia. Włączyłam pierwszy odcinek i po 10 minutach byłam zalana łzami wzruszenia. Pomyślałam o moim tacie w wieku głównego bohatera, którego kilku przyjaciół ostatnio odeszło, o swoich własnych marzeniach odwieszonych na haczyk „na później”… Ciesze się, ze popłynęły łzy, ze czuje głębokie wzruszenie i daje temu wybrzmieć. Całe lata myślałam, ze okazywanie uczuć to słabość, a ja chciałam być silna. Dzięki Pani już mi to przeszło. Jestem Pani niezwykle za to wdzieczna ♥️
Bardzo się cieszę, że już znalazła Pani coś dla siebie.❤️
Seriale koreańskie oglądam czasem z moją córką. Maja ogląda je z dużym zainteresowaniem i pasją, bardzo często słyszę przez drzwi jak przeżywa rozterki swoich bohaterów. Śmieje się na głos, płacze, tak mnie to cieszy. Bo to dobre emocje, które mają szansę ulecieć gdzieś daleko w świat.
Świetnie Justynko? Ja też czasem oglądam te seriale dla młodzieży. One niosą również sporo wartości.❤️
Serial jest rowniez na Netflix w Stanach. Napewno bede ogladac. Dziekuje Iwonko!
Koniecznie zobacz. Jest niezwykły.❤️
Pięknie Pani pisze Pani Iwonko, czytając już się wzruszyłam .
Myślę , że śp. Zygmunt Kałużyński byłby dumny z TAKIEJ recenzji ❤️❤️❤️. Oczywiście , że obejrzę .
Dziękuję za te PIĘKNE polecanki, dzięki nim zaoszczędzam bardzo dużo czasu sięgając po wartościowe filmy, książki , wywiady .
Już mogę napisać – do zobaczenia kochana Pani Iwonko ….eh będzie cudnie!!!
Do zobaczenia kochana Pani Violu. A to takie sercem robione zapiski. Nie śmiałabym recenzować. Mnie się podobają i myślę, że maja wartość właśnie dla serca, dla emocji.