Twoja i moja pustynia

16

W Ewangelii Mateusza czytamy, że Jezus spędził czterdzieści dni na pustyni, zmagając się z kuszeniem Szatana. To mocny obraz, prawda? Pustynia, Szatan, samotność… Można by rzec, że taki właśnie na miarę Jezusa.
Ale, choć może brzmi to odlegle, każdy z nas ma swoją pustynię –  moment próby, w którym życie wydaje się rzucać nam kłody pod nogi, a my musimy zdecydować, jak na to odpowiemy. Można się wtedy poczuć właśnie, jak na pustyni. Pewno nie takiej z piaskiem i gorącym słońcem i bez wody, ale wewnętrznej, gdzie każdy krok wydaje się wyzwaniem, a cel wciąż się oddala. Nie ma żadnych znaków ni drogowskazów, a wszystko wydaje się do siebie podobne, jednakowo kuszące albo jednakowo nieprzyjazne.

Myślę, że każdy z nas prędzej czy później doświadcza takiego momentu – takiej chwili prawdy. Życie stawia wyzwania, które testują wytrzymałość, cierpliwość, wierność naszym ideałom i wiarę. Wydaje nam się, że świat zewnętrzny przestał nas wspierać, że jesteśmy sami. Może to być wyjątkowy okres w pracy, rozstanie z bliską osobą, czy też kłopoty ze zdrowiem… albo – po prostu – czas, kiedy wszystko wokół nas zdaje się nie iść zgodnie z planem. Może to być również świadomość jakiejś sprawy, która czeka na rozwiązanie, załatwienie, zakończenie, a która w niewielkim stopniu podlega naszej kontrol, wydawać by się nawet mogło, że w żadnym.

Jezus na pustyni musiał stawić czoła pokusom, które mamiły go łatwymi rozwiązaniami – czy nie jest to coś, z czym i my możemy się utożsamić? Kiedy sprawy nie mają sie dobrze, jak często myślimy: Może powinnam jednak pójść na skróty? albo Może lepiej się poddać i zmienić kurs? Jak często wątpimy wtedy w sens nauk zdobytych na drodze rozwoju osobistego czy duchowego? Czy nie zdarza nam się obwiniać innych (albo siebie), a nawet szukać kozłów ofiarnych? Bywa, że tracimy wiarę w to, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się trwałe, gubimy poczucie sensu życia, a czasem dotykamy nawet całkowitej niemocy.
Każda pustynia jest inna,  a my przeżywamy ją na swój sposób. Kiedy tam jesteśmy, nie jest nam łatwo pamietać, że właśnie teraz mamy szansę na prawdziwe samopoznanie. To moment, kiedy możemy zdecydować, czy ulegniemy pokusom, czy też pozostaniemy wierni naszej drodze, naszym celom i ideałom.

Jezus na pustyni odrzucił propozycje Szatana, ponieważ wiedział, że są one sprzeczne z Jego misją. Podobnie i my, aby pokonać nasze wewnętrzne kuszenia, musimy być świadomi swojej misji a przynajmniej celu, do którego zmierzamy, i nie pozwalać, aby krótkoterminowe pokusy zniszczyły długoterminowe marzenia, nie możemy zwątpić.

Na pewno łatwiej jest tym, którzy mają wodę – wiarę w szczęśliwy koniec, w to, że na końcu zawsze jest dobrze, wiarę we współpracę z Bogiem. Jeśli ktoś potrafi przenieść się wtedy z planu ziemskiego na duchowy i skorzystać z całej siły, jaką posiada, by robić ruchy we właściwą stronę i nie pozwolić całkowicie oderwać się od radości, wdzięczności i miłości, przetrwa i dotrze do spełnienia.

Pustynia w tradycji duchowej jest miejscem izolacji, milczenia i samotności, ale także przestrzenią intensywnej duchowej przemiany. Jeśli uda nam się o tym pamiętać pozwolimy zwyciężyć naszej duszy, a wtedy świat się… ułoży.
Kuszenie to oczywiście test, a główni testujący, to nasze myśli.

Nie musimy tej pustyni przechodzić sami. Mamy w sobie nie tylko wewnętrzne zasoby, które mogą nam pomóc przetrwać, ale mamy też innych – bliskich, przyjaciół, czasem nawet nieznajomych, którzy pojawiają się w naszym życiu, aby nas wesprzeć. To nasi dostawcy wody. Wspólnie możemy znaleźć oazę w tej pustyni, miejsce, gdzie możemy się zatrzymać, nabrać sił i spojrzeć na nasze wyzwania z nowej perspektywy.
Czasem najważniejsze życiowe lekcje przychodzą właśnie wtedy, kiedy wydaje się, że stoimy w miejscu. To na pustyni duszy odnajdujemy to, co naprawdę ważne, i odkrywamy, kim jesteśmy na najgłębszym poziomie.

Akurat mam swoją pustynię do przejścia czy raczej przesiedzenia. Mam wodę – wiarę w to, że skończy się to niedługo i w najlepszy dla mnie sposób. Póki co porządkuję z pomocą duszy różne niewyklarowane jeszcze kwestie, kiedy tylko nadarza się możliwość, sięgam po radość i wdzięczność, i otwieram się na pomoc innych… Uczę się pokory, cierpliwości, dystansu…

A więc, kiedy następnym razem poczujesz, że życie prowadzi Cię na pustynię, nie lękaj się. Zamiast tego, przyjmij to jako część swojej podróży. Bo choć pustynia może być surowa i wymagająca, to właśnie tam odnajdujemy swoją prawdziwą siłę i klarowność co do tego, co naprawdę się liczy. Czasem dopiero tam odnajdujemy swoją duszę.

P.S. Jeśli chcesz wesprzeć moje działania na rzecz wspierania innych w ich drodze do spełnienia poniżej jest link do Patronite – platformy, która to umożliwia. Z góry dziękuję.

16 KOMENTARZE

  1. Na mojej pustyni ,,Symbolem” oazy jest dla mnie Pani Iwonka. Zawsze ma wodę dla spragnionych. Wysyłam wiec wdzięczność I dobrą energię dla IMO 💕. Niech rzęsisty deszcz obmyje pustynię i napoi …..❤️‍🩹

  2. Ehh to tylko u IMO :)
    Pomimo tego , że mam właśnie! nie całkiem dobry czas to po przeczytaniou Pani wpisu poczułam spokój.
    Będę do niego wracała :) Dziękuję .
    Zawdzięczam Pani dużo, dzielę się Panią przy każdej możliwej sytuacji , kiedy ktoś poszukuje drogi.
    Nie wszyscy potrafią tak uważnie z cierpliwością i akceptacją przeżywać trudne chwile.
    Przytulam MOCNO Pani Iwonko i wysyląm DOBRĄ ENERGIę.

  3. Mój wcześniejszy komentarz przepadł gdzieś w wirtualnych przestworzach, więc dziś piszę ponownie. Zanim doszłam do połowy tekstu pomyślałam sobie, że choć jest to o pustyni, to Pani ma dostęp do oazy, do wody, z której może czerpać, a ponadto jeszcze pokazuje Pani innym, że też mogą. I w kolejnych zdaniach czytam właśnie o tym! Wspaniały tekst w idealnym dla mnie czasie. Gdy dziś ponownie go przeczytałam poczułam to jeszcze mocniej, przyjęcie tego co jest pustynią i otwarcie na jej głębszy sens. Szukając słów, by to wyrazić myślę o tym, jaki Pani ma Dar przekazywania tak głębokich treści w przystępny sposób, trafiający w serce. Dziękuję i przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia:-)

  4. Dziękuję Pani Mario Droga.❤️ Wierzę, że w istocie dostałam taki dar i dlatego piszę i piszę.😀 Jestem szczęśliwa, kiedy słyszę, że te słowa koją, wzmacniają albo są zachętą do jakichś działań.
    A cóż to się stało z tym poprzednim wpisem?

    • Czasem tak się już zdarzało, że wysłany komentarz gdzieś znikał, nie wiadomo gdzie. Być może to jakiś chwilowy problem ze strony systemu, ale przecież można ponowić komentarz. Serdecznie pozdrawiam:-)

      • Ja mam tak tylko wtedy, kiedy za szybko uwierzę, że jedno naciśnięcie “dodaj komentarz” wystarczy… Czekam i czasem potrzebny jest drugi raz.❤️

  5. Pod koniec lipca 1985r. miałam szansę pożegnać ten świat, ale wykrzyczałam, że nie mogę umierać, bo nadchodzi koniec świata i trzeba ratować świat. Na długo to wyparłam, ale moja droga wskazuje, że-na swój sposób- właśnie to realizuję. Bywa trudno, gdzie ta studnia?

    • Przejmujące. Dziękuję za podzielenie się. Nie wiem o jaką studnię chodzi. Chętnie usłyszałabym coś więcej…
      Przesyłam miłość.❤️

  6. Piękne słowa dające moc. Słowa dające siłę jak scena z obrazu Michała Anioła, gdy Anioł dotyka palcem dłoni Adama by dać mu moc życia. Mam ten obraz i wielokrotnie dodawał mi sił. Słowa jakie czytam na blogu dotykają duszy i podobnie jak moc Anioła dodają siły. Wielkim szczęściem dla mnie jest czerpać moc ze słów IMO. Przekazuje duchową moc i dotyk serca ♥️. Pozdrawiam serdecznie .

    • Dziękuję serdecznie za te piękne słowa i życzenia mocy. Cóż za ciekawe skojarzenie. Czy chodzi o fragment z fresku w Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie? Czy coś innego? W Kaplicy to chyba sam Bóg tworzy Adama. Ale tak, to ma moc. Serdecznie pozdrawiam❤️

  7. Tak,to fresk przedstawiający stworzenie Adama, mam tylko część tego fresku, sam dotyk który bardziej odzwierciedla przekazanie siły niż całość. Tak to odbieram .🌻♥️

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here