ŚWIĘTO ŻYCIA

0

Pogrzeb Michaela Jacksona. Nie chciałam o tym pisać. I śmierć i pogrzeb zawsze były dla mnie trudnymi do przeżycia zjawiskami i nie bardzo wiedziałam jak się wobec nich zachować. Tak było i tym razem. Z pewną nieśmiałością i lękiem zasiadłam przed telewizorem, by obejrzeć ceremonię pożegnania Króla Popu. Z każdą jednak minutą lęk się rozwiewał a niepewność zastępowało uczucie łączności z tymi, którzy uczestniczyli w tej ceremonii osobiście. Co jakiś czas zauważałam zdania perełki, które pewno nie raz wykorzystam w swojej pracy trenera. Martin Luter King III, syn Doktora Kinga przytoczył słowa ojca, który mówił, że w życiu trzeba znaleźć pasję, oddać się jej i starać najlepiej jak się potrafi wykonywać związane z nią zadania. Taki był Jackson. Był pełen pasji ale był też perfekcjonistą i tytanem pracy. Zasłużył sobie w pełni na swój sukces. Syn Kinga powiedział, że jego ojciec mówił też o tym, że każdą pracę, także pracę sprzątacza, trzeba wykonywać z miłością i najlepiej jak się potrafi; że w ten sposób zachowuje się ludzką godność. To pochwała dla zmarłego artysty ale także nadzieja dla tysięcy, ba, milionów ludzi, którzy to słyszeli i zauważyli.
Każda praca jest wielka i ważna, jeśli wykonywana jest w sposób doskonały i z miłością. Nie o każdej usłyszą miliardy, a nawet nie zawsze setki ludzi, ale – możemy być pewni – zostanie zauważona i doceniona przez Boga. Steve Wonder powiedział, że widocznie Bóg potrzebował Michaela bardziej niż my tutaj. To też piękne. A inaczej można powiedzieć, że Michael zrobił tu już to, co mógł zrobić tylko on, że może odejść z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Nie zmarnował tego, co dostał.

Nie obchodzi mnie życie prywatne tego Artysty. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem… Dziwi mnie, że ktokolwiek zastanawia się czy te łzy były szczere i twierdzi, że ci sami, którzy wcześniej się od niego odsunęli, teraz płakali. Cóż, to jest normalne. Często śmierć kończy ziemskie rozgrywki. Należy mieć tylko nadzieję, że zdążyli się z nim pojednać, bo niedobrze byłoby, gdyby musieli żyć z wyrzutami sumienia. Łzy są zawsze szczere – płacze się bowiem tu i teraz, na temat tego, co się dzieje w tym momencie nawet jeśli odnosi się to do przeszłości. Ja sama kilka razy uroniłam łzę, a nie byłam nawet fanką Michaela Jacksona. Prawdę mówiąc dopiero teraz doceniłam jego kunszt i… poznałam niektóre piosenki.
Niemal wszystko wczoraj podobało mi się i budziło we mnie dobre uczucia. Podobał mi się radosny finał – celebrujący zwycięstwo życia, idei i muzyki nad śmiercią
We are the world, we are the children
We are the ones who make a brighter day

To my jesteśmy światem i dziećmi (Boga), my jesteśmy tymi, którzy mogą rozjaśnić dni, którzy mogą zmieniać świat na lepszy. To piękne przesłanie z piękną melodią przeżyje jeszcze nie jedno pokolenie. To kwintesencja wszelkich szkoleń, które prowadzę ja i inni, podobni, mnie trenerzy.
Podobało mi się ogromnie, że mówiono o Michaelu ciepło, z poczuciem humoru, z uśmiechem na ustach, nawet wtedy, kiedy do oczu napływały łzy. Podkreślano jego artystyczną, a także społeczną wielkość, jego pracowitość i perfekcjonizm. Nie tyle ubolewano, że już Go nie ma ale podkreślano jak piękne miał życie, ile do niego wniósł i co zostawił. Sama chciałabym być żegnana w taki właśnie sposób. Myślę, że lepiej to służy zarówno tym, co zostają jak i pamięci tych, co odchodzą.
Polskie, namaszczone, tajemnicze i niezwykle smutne podejście do śmierci przeraża, odpycha i nieco odczłowiecza żegnaną bliską przecież osobę. Zamiast nam ją przybliżać, by nie odeszła całkowicie – oddala. Cieszę się, że kiedy umarła moja Mama, moje córki spotkały się razem w Toronto i pijąc wino wspominały babcię – ciepło ale też żartobliwie. Płakały i śmiały się. Mam nadzieję, że kiedyś spędzą taki sam wieczór ze mną w roli głównej.
A dlaczego w końcu napisałam ten tekst? Piotr Najsztub dziś w rozmowie z Justyną Pochanke nazwał wczorajszą uroczystość „świętem śmierci”. Chciałam tylko powiedzieć, że dla mnie to było święto życia właśnie. Przede wszystkim Michaela Jacksona… Ale nie tylko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here