Spotkanie z moją duszą

9

 To było jak powrót do domu, chociaż nigdy wcześniej nie wiedziałam, że w ogóle mam taki dom. Wszystko zaczęło się od chwili, kiedy zdecydowałam się usiąść w ciszy.
Właśnie wtedy poczułam Ją po raz pierwszy – jakieś ciepło, delikatność, jakby coś niesamowicie prawdziwego unosiło się w powietrzu. To nie była osoba, ani żadna postać, którą mogłabym zobaczyć. To było uczucie, które wypełniało całe moje ciało… jakby każda cząstka mnie zaczęła drgać w rytm czegoś większego, niepojętego, ale jednocześnie znajomego. Z początku czułam się jak gość w obcym miejscu, zagubiona w tej przestrzeni, której nie rozumiałam. A potem usłyszałam cichy głos – łagodny, ale pełen mocy. Nie był to dźwięk, który dochodził z zewnątrz, raczej jakby emanował z samego środka mojej istoty: Spokojnie, to ja. Twoja dusza.

Byłam mocno poruszona, ale także poczułam ogromną ulgę. Od razu wiedziałam, że to nie jest coś, co miało mnie przestraszyć. Teraz poczułam, że to coś, czego szukałam przez całe życie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czułam, jakby ten głos rozświetlał mrok niepewności, który mnie zawsze otaczał.

Jesteś ze mną od zawsze, choć nie zawsze mnie dostrzegałaś. Byłam w tych chwilach, kiedy czułaś radość bez powodu, w tych drobnych momentach, które wydawały się nieznaczące, a teraz wiedzę, że to one tworzyły naszą więź.
Tak powiedziała – jesteś ze mną..… nie że Ona jest ze mną, tylko ja z Nią… Dopiero pisząc te słowa to zauważyłam. Wtedy byłam za bardzo wzruszona.

Przez chwilę milczałam, dając sobie czas, by przyjąć tę niespodziewaną prawdę. A potem pomyślałam, że muszę się teraz wytłumaczyć – rozmawiać o wszystkim – o tym, czego nie rozumiałam, o swoich zmaganiach, strachu i wątpliwościach. Ale jej odpowiedź przyszła jakby z innego wymiaru, pełna zrozumienia i miłości, której nigdy wcześniej nie zaznałam:
Zawsze tu byłam, w twoim sercu. Ty tylko musiałaś się zatrzymać, by mnie dostrzec. Jesteś cała, nie musisz niczego udowadniać. Wystarczy, że będziesz w tej chwili, w tej przestrzeni.

Czułam jak łzy zaczynają mi napływać do oczu. Nie było to poczucie smutku, lecz raczej ulgi, jakby wreszcie coś w moim życiu ułożyło się w jedną, spójną całość. Wszystko, czego potrzebowałam, było w moim wnętrzu, w tej ciszy, którą wcześniej ignorowałam.

Dlaczego nie mówiłaś mi tego wcześniej? – zapytałam, nie potrafiąc powstrzymać drżącego głosu.
– Sama musiałaś to odkryć. Zaufaj sobie, bo twoja dusza nigdy cię nie zawiedzie. To ty jesteś kluczem do swojego szczęścia.

W tej chwili poczułam, jakby cała przestrzeń wokół mnie stała się spokojna, bezpieczna. Czułam się przyjęta taką, jaka jestem – z wszystkimi pomyłkami, słabościami i wątpliwościami. Dusza mnie nie oceniała. Ona po prostu była.
Jestem tu zawsze. Możesz do mnie wrócić, kiedy tylko tego zechcesz – powiedziała niemal z czułością.

To spotkanie z moją duszą było jak pierwsza rozmowa z najlepszym przyjacielem, jak powrót do kogoś, kogo znałam przez całe życie, choć nigdy go nie widziałam. Czułam się cała, pełna, jakbym nareszcie odnalazła drogę do samej siebie.

Po tym spotkaniu moje serce było lżejsze, a ja czułam, że zaczynam rozumieć coś, co zawsze było tuż obok mnie – prawdziwą siłę i spokój, które noszę w sobie. Dusza pokazała mi, że wcale nie muszę być doskonała, by być szczęśliwa. Wystarczy być sobą, bez strachu, bez osądów, po prostu być.

P.S. Moje Kochana… żadnej reakcji na mój wpis o logodydaktyce. A ja jestem z tego taka dumna. I chciałabym usłyszeć, co tacy bliscy mi ludzie o niej myślą. 
I jeszcze jedno: Zapraszam na roczny kurs. Będzie wyjątkowy. Zapraszam szczególnie te osoby, które nie były na kursach, gdzie przedstawiałam logodydaktykę. Będzie o tym, ale jednak z duszą w tle, z zaznaczeniem tego, czego kiedyś nie zaznaczałam.  Przygotowuję materiały, które mogą spokojnie być moja kolejną książką. 

9 KOMENTARZE

  1. Też miała Pani takie spotkania? Każdy doświadcza inaczej, ale istota tego doświadczenia jest taka sama.❤️

  2. Pani Iwonko ale to cudownie Pani opisała ❤️ . Poruszyło się we mnie wiele …strun. Miewam czasami takie sytuacje, gdy jestem sama w ciszy ( czasam w kościele na adoracji, na spacerze w lesie, nad morzem ) gdzie wypełnia mnie światło, ciepło niesamowite uczucie przyjęcia, akceptacji i bycia kochaną bylo mi to bliskie jako obecność Boga❤️… I tak sobie myślę, że to nie przyszło z zewnątrz tylko uwolniło się z mojego wnętrza ❤️❤️❤️.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here