Historię swojego życia piszesz zawsze w danej chwili
Doc Childre i Howard Martin
Dziś temat niełatwy… ale nie po to piszę ten blog żeby teraz było łatwo.
I Państwo pewno również nie po to czytają.
Robimy to po to, aby było nieco łatwiej w przyszłości, żeby można było lepiej żyć, skuteczniej działać i być szczęśliwym, spełnionym człowiekiem.
Na pewno trzy kolejne niedogodności związane ze sposobem gospodarowania czasem i kierowania własnym życiem nie przyczyniają się ani do skuteczności ani do szczęścia człowieka.
Pośpiech
Odczuwa się napięcie związane z czasem, odczuwane fizycznie
Doświadcza się codziennego stresu związanego z pośpiechem
Bardzo proszę, aby na skali od 1 do 5 ocenili Państwo jak bardzo odczuwają w codziennym życiu
– pospiech
– napięcie fizyczne powodowane tym pośpiechem
– codzienny stres, który jest efektem ciągłego pospiechu.
Aby wiadomo było o co chodzi , powiem jak to jest u mnie.
Pospiech odczuwam na poziomie 3 punktów
Napięcie na poziomie 1 punktu
Stres, jaki sobie uświadamiam, jest również na poziomie 1 punktu. Nie wykluczam, że w moim organizmie dzieje się coś, co jest następstwem stresu, a czego sobie nie uświadamiam. Bo i tak być może…
Fakt śpieszenia się towarzyszy mi od jakichś trzech lat, mimo względnego porządku i starań, aby wszystko wcześniej przygotować. Mam wiele rożnych spraw do ogarnięcia. Nie można się nie spieszyć, jeśli jest wiele spraw do zrobienia i wszystkie ważne.
W samym śpieszeniu się nie ma niczego niewłaściwego.
Powoduje ono, że ruchy są bardziej energiczne, krok szybszy. Jeśli poziom pobudzenia jest optymalny, to wykonywanie kolejnych zadań odbywać się będzie na bardzo wysokim poziomie, jeśli jednak pośpiech będzie tak duży i opatrzony taką niepewnością, że napięcie emocjonalne bardzo wzrośnie, to poziom wykonania może się drastycznie obniżyć.
To wtedy obowiązują różne przysłowia, które bardzo dosadnie jedno z nich wyraża: jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. I jest to pewno ten sam diabeł, co tkwi w szczegółach. Praca wtedy zwykle staje się mniej dokładne, więcej w niej błędów i potknięć powodujących, że wracamy i robimy coś raz jeszcze. Warto też dodać, iż ma to związek z systemem układu nerwowego – z jego reaktywnością.
Oczywiście niepotrzebne śpieszenie się warto wyeliminować:
- Wstawać o odpowiedniej godzinie;
- Przygotowywać wcześniej potrzebne do podróży czy na spotkanie rzeczy i materiały
- Zadbać o wszelkie prace konserwatorskie i zapobiegawcze;
- Pracować nad sprawami, które są ważne wtedy, kiedy możemy a nie dopiero wtedy, kiedy musimy (przygotowywanie się do egzaminów, konferencji i wszelkich sprawdzianów);
- Utrzymywać porządek zwłaszcza w swoich papierach i w komputerze. (nad tym ostatnim sama pracuję)
- Nie odkładać na później tego, co można zrobić od razu. I tak dalej… pisałam o tym już w innym miejscu.
Bardzo często właśnie takie nieprzygotowane sprawy i rzeczy powodują utratę czasu.
Nie ma jednak szansy na to, abyśmy wzięli całość życia pod kontrolę. Nie wszystko zależy od nas.
Jednak śpieszyć się to jedno, a odczuwać związane z tym napięcie lub stres, to drugie.
Kiedy czujemy pojawiające się napięcie, trzeba natychmiast się zrelaksować i uspokajać za pomocą wewnętrznego głosu: spokojnie, nic się nie dzieje, zdążymy, damy radę… Oddychać głęboko i spokojnie i… robić swoje. A jeśli okaże się, że jednak nie zdążymy albo nie damy rady? Głos wewnętrzny i wtedy uspokaja nas mówią: nic się nie stało, to tylko życie, takie rzeczy się zdarzają, następnym razem zaplanuję (zrobię, wyjdę) wcześniej.
Proszę nie mieć do siebie (i innych) pretensji, nie czynić wyrzutów… Jeśli przyczyna pośpiechu ewidentnie leżała po Państwa stronie, należy wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Dobrze, jeśli jesteśmy zaprzyjaźnieni z relaksem, jeśli wiemy jak się to robi… Wtedy można sobie szybko zrobić choćby bardzo skróconą wersje takiego relaksu.
Najbardziej przestrzegam przed ciągłą pracą w warunkach takiego permanentnego pośpiechu, bieganiem przez życie bez zatrzymywania. Wtedy jest szansa, że w organizmie odkładają się pokłady efektów dystressu – czyli fazy przeciążenia w codziennym stresie.
Przed stresem chroni mnie… charakter, porządek, zapisywanie, planowanie ale przede wszystkim zdolność odpuszczania sobie…
Jeśli nie mogę czegoś zmienić, wpłynąć na to, przyśpieszyć samochodu w korku czy czekania na bagaż na lotnisku albo w kolejce po bilet… odpuszczam sobie. Siłą woli, świadomym uspokajaniem siebie wprowadzam się w stan, który na pewno nie produkuje dodatkowego stresu.
Proszę spróbować przy najbliższej okazji.
Spooookój.
ZADANIE:
- Na ile to możliwe proszę zadbać o przygotowanie wszelkich zajęć w sposób pozwalający unikać niepotrzebnego pośpiechu.
- Kiedy dziś, jutro, pojutrze czy… kiedykolwiek poczują Państwo rodzące się napięcie spowodowane pośpiechem, proszę starać się świadomie przywrócić sobie spokój.
- Codziennie proszę posiedzieć spokojnie, z zamkniętymi oczami przynajmniej
Proszę posłuchać….
Spóźniam się z komentarzem o 1 dzień, ale chyba lepiej tak niż wcale :)
Odnośnie tego co napisała Pani Iwona:
“Oczywiście niepotrzebne śpieszenie się warto wyeliminować:
Wstawać o odpowiedniej godzinie;”
Ostatnio przeczytałem radę jak to zrobić: podobno po usłyszeniu budzika należy usiąść na łóżku i otworzyć oczy i to – jak twierdzi autor – bardzo pomaga.
Mi niestety nie, ale moja średnia snu jest po prostu stanowczo dużo za niska :) Ale może komuś się przyda i zadziała.
pozdrowienia
Nie wydaje mi się żeby to mogło zadziałać. To takie trochę ostre wyrywanie ze snu. Nawet dla ciała chyba nie najlepiej. :) Średnia snu powinna być chyba właściwa :)