Ktoś, kto usłyszałbym w dorosłym życiu, że nie umie się komunikować, byłby pewno zdziwiony. Czyż nie robi tego od dziecka? Załatwia sobie przecież za sprawą komunikacji najważniejsze sprawy, nawiązuje przyjaźnie, wchodzi w miłość. Ośmielam się jednak twierdzić, że komunikacja tak samo często przeszkadza nam w życiu, co pomaga. Dlatego sama znów jestem w kolejnej fazie pracy nad komunikacją. Pracuję nad nią tyle lat i wciąż okazuje się, że mam jeszcze coś do zrobienia,a moje intencje nie zawsze są rozumiane tak, jak bym chciała.
Komunikacja dlatego nastręcza nam tylu wyzwań, że zaangażowanych jest w nią wiele stron i nie mając pełnego wpływu na to, by być odebranym w zgodzie z naszymi intencjami, możemy się tylko starać. I o to uświadamiane staranie tak naprawdę chodzi.
Pierwsze wyzwanie to fakt, że tylko my wiemy, jakie są intencje naszego przekazu. I to też wiemy nie do końca.
Im lepiej siebie znamy, im jaśniej mamy poukładane w głowie poglądy na różne sprawy, im bardziej w zgodzie ze sobą żyjemy i postępujemy, tym większa jest szansa na to, że wysyłane przez nas komunikaty będą odzwierciedlać nasze świadome intencje.
Różnego rodzaju urazy, żale, pretensje czy lęki powodują, że zniekształcamy nasz komunikat. Słowa mogą wyrażać wciąż to, co chcemy przekazać świadomie, natomiast ton głosu, tembr, a czasem niekontrolowane pojedyncze słowo mogą powodować, że będzie on przez słuchaczy inaczej odebrany. Zwłaszcza wtedy, gdy ich doświadczenia nie są najlepsze – z nami lub z kim innym – albo gdy czegoś się obawiają, czują się nie w porządku, mają własną „muzykę”, która zagłusza im docierające komunikaty.
Moje ostatnie spotkanie z córkami przekonało mnie, że nie opanowałam jeszcze komunikowania się na poziomie, który by mnie zadowalał. Miałam też zawirowania komunikacyjne z przyjaciółką. A przecież się staram!
Postanowiłam starać się bardziej.
Ostatnie dni, to nie zawsze łatwe rozmowy z córką na temat naszych relacji w zakresie komunikowania sobie poglądów i postaw, które nas wyróżniają. Czekam na swoje „Aha”, na zrozumienie czegoś, co popchnie mnie na kolejny szczebel rozwoju w tym zakresie i pozwoli mi lepiej komunikować się z ludźmi, szczególnie z tymi, których kocham. Czytam kolejne książki poświęcone komunikacji, w tym Porozumienie bez przemocy. O języku serca Marshalla B. Rosenberga. Znalazłam wiersz Ruth Bebermyer. Jego tytuł, to tytuł dzisiejszego wpisu.
W twoich słowach słyszę wyrok,
Czuje się osądzona i odprawiona.
Zanim odejdę, musze się upewnić,
Czy właśnie to chciałeś mi rzec?
Nim się poderwę do obrony,
Zanim przemówię z bólem lub strachem,
Zanim zbuduję mur ze słów,
Powiedz, czy mnie nie myli słuch?
Słowa to okna, a czasem mury,
Skazują nas, ale też wyzwalają.
Kiedy mówię, kiedy słyszę,
Niech bije ze mnie miłości blask.
Pewne rzeczy koniecznie chcę powiedzieć,
Bo tyle dla mnie znaczą.
Jeśli z moich słów nie wynika, o co mi idzie,
Czy pomożesz mi wyrwać się na wolność?
Jeśli zabrzmiały, jakbym cię chciała poniżyć,
Jeśli poczułeś, że mi na tobie nie zależy,
Spróbuj wsłuchać się w nie głębiej
I dotrzeć do uczuć, które są nam wspólne.
I wiecie co? Uczę się go na pamięć. Wierzę, że w odpowiednim momencie moja podświadomość przypomni mi właściwy wers. Zachęcam do tego samego. Tak naprawdę to jest to ładnie napisana instrukcja uświadamianej skutecznej komunikacji, komunikacji serca.
P.S. To niesamowite. Prosisz? Masz! Pisząc to, przeżyłam już pierwsze (mam nadzieję, że będą następne) “Aha”:
Poglądy i postawy nas nie różnią one nas wyróżniają. Szczególnie w relacjach z ludźmi kochanymi. Ileż to zmienia!
tekst już dawny ale aktualny. Dopiero na niego przypadkowo trafiłam. Wiersz ulubiony dla wielu ludzi działających na “polu” NVC. Także dla wspaniałej trenerki z Serbii i wspaniałego człowieka, niedawno zmarłej Nady Ignatovic.
Jestem tylko sympatykiem metody ale wiersz jest jednym z moich ulubionych.
Serdecznie pozdrawiam Pani Iwono.
Ładny i wymowny ten wiersz……..cóż……w relacjach interpersonalnych moim zdaniem raczej nie uniknie się ”zgrzytów”.Jednak dobrze jest , gdy szuka się porozumienia……ostatecznie od słów się zaczyna…..jednak czyny są najważniejsze……..no i kiedy opadna emocje wyrażone słownie…..zawsze mozna budować pomost porozumienia i wybaczenia………Pozdrawiam 0:)