Przedświąteczny czas. Czas, który napełnia nasze serca nostalgią, a nawet tęsknotą za bliskością, za domowym ciepłem z zapachem choinki, pierników i… za dzieciństwem. To, co jeszcze nieodłącznie łączy się nam ze Świętami Bożego Narodzenia to… sprzątanie, kupowanie nowych rzeczy, zakupy spożywcze, kupowanie prezentów, niepewność, czy będziemy mogli spotkać się z tymi, z którymi chcemy i pewność, że znowu będziemy znosić towarzystwo niezbyt lubianych osób, do tego obawa, że znowu będą polityczne kłótnie… to też przedświąteczny czas. I jeszcze: skąd wziąć na to wszystko pieniądze?
To swoisty przedświąteczny koktajl emocjonalny – oczekiwanie i silna presja. U niektórych osób pojawia się też smutek – szczególnie u osób różnych powodów niezbyt szczęśliwych- bożonarodzeniowy blues.
Wszystko zaczyna się od tych porządków, które mogą wydawać się obowiązkiem, koniecznością – jakby dom musiał lśnić na ten wyjątkowy wieczór i noc. Przedświąteczne porządki sięgają czasów, kiedy domy ogrzewano piecami na węgiel, a od świąt oczekiwano, że będą one okazją do pełnego zjednoczenia zwykle dużej rodziny w atmosferze ciepła i radości. Dziś, mimo że technologia zmieniła nasze życie, zwyczaj wielkich porządków wciąż trwa. Ale warto zapytać: jak robimy je dzisiaj? Czy naprawdę musimy dokładnie wyczyścić każdy kąt? A może lepiej zadbać o coś więcej niż zewnętrzny błysk? Współczesne porządki mogą być zaproszeniem do refleksji nad tym, co naprawdę warto zatrzymać, a czego warto się pozbyć. Można pożegnać z tkliwością to, co już nam nie służy, znaleźć nowe miejsca starym rzeczom i przyjąć jakiś nowy mebel czy sprzęt. Warto podejść do porządków z pełnym sercem, świadomie i z wyczuciem. Jeśli poczujemy, że coś nie daje nam radości, może warto te porządki zredukować do minimum? A może motywacja nam wróci, kiedy uświadomimy sobie, że to, co tak naprawdę sprzątamy, to przestrzeń, w której będziemy dzielić piękne chwile z bliskimi? Czasami wystarczy kilka chwil spędzonych z miłością do małych rzeczy, by poczuć, że każda czynność – zamiatanie, mycie, układanie – staje się pełna piękna. No i nie tylko kurzu chcemy się pozbyć, ale i tego, co niepotrzebne, zbędne, co zalega w naszych sercach. Bo porządek w domu to tylko początek porządku w nas samych.
A co z przedświątecznymi zakupami? To pułapka, w którą często wpadają nasze serca. Mamy wrażenie, że im więcej prezentów, tym więcej radości. Ale prawda jest taka, że to, co naprawdę wartościowe, nie ma ceny, nie mierzy sie ilością i nie da się kupić. Dobrze dobrany prezent to nie rzecz, ale i emocje, które za nią stoją. To coś, co sprawia, że obdarowana osoba czuje się zauważona, zrozumiana. Czasami najpiękniejszym prezentem jest po prostu wspólna chwila, poświęcona uwaga, rozmowa. To uczucia, nie przedmioty, mają najwięcej mocy.
W tym roku w mojej rodzinie nie robimy sobie prezentów pod choinkę. Wszyscy jesteśmy już bardzo duzi i to, czego chcemy, kupujemy sobie sami. Wszyscy mamy też minimalistyczne ciągoty. Rozpakowywanie prezentów trwało długo i skupiało na sobie całą uwagę i zostawiało mnóstwo papieru i opakowań. Postanowiliśmy więcej czasu spędzić na ciepłych rozmowach przy stole. Doszliśmy do wniosku, że najważniejsze jest to, aby być razem.
Tak, warto z sercem i umiarem podejść do tego przedświątecznego czasu. Święta nie potrzebują być idealne – potrzebują być pełne miłości, autentyczności i spokoju. Więc może to właśnie jest ten najważniejszy porządek: porządek w nas samych. Wybierajmy prostotę, spokój, oddech, adwentowe refleksje. A porządki i zakupy? Niech będą tylko tłem do tego, co najważniejsze – miłości, bliskości, obecności.
Ehhh i co tu pisać :) Poczułam ten Święty , ciepły spokój przy stole 🥰. LUbię minimalizm , lubię TEN czas .
Oby obyło się bez zgrzytów. ❤
Pani Iwonko przytulam MOCNO !!❤❤
Będzie pięknie. Na zgrzyty są sposoby. Najlepiej rozpuszczać je w miłości. I ja przytulam.
Pani Iwonko życzę Wam świąt pełnych miłości.💕.
Bardzo dziękujemy. Wzajemnie.❤️
W tym roku całkowicie zmieniłam swoje podejście do Świąt. Sądziłam, że już to zrobiłam. Zadbałam bardziej o siebie, w pewnych kwestiach postawiłam granicę. Zrezygnowałam też z przymusowych spotkań rodzinnych , które nic nie dają , zamiast drogich prezentów , postanowiłam przekazać pieniądze na inne szczytne cele i pomoce. Mieszkanie po prostu uporządkowałam, , bawiłam się w kuchni totalnie nowym minimalistycznym menu. Święta zyskały inny wymiar , nic nie jest stałe, pewne rzeczy po prostu zaakceptowałam, a tam gdzie nie było wyjścia wysłałam miłość .Wszystkiego dobrego Pani Iwonko .