Słyszałam kiedyś opowieść o wędkarzu, który łowił ryby, ale zatrzymywał tylko małe, duże zaś wrzucał z powrotem do rzeki. „Dlaczego nie bierzesz dużych ryb?” zapytał go przechodzień. „Bo ja mam małą patelnię” odpowiedział szczerze ów wędkarz.
Mamy Nowy 2009 rok. Od lat czuję się tak, jakby z roku na rok świat przyśpieszał, jakby dni i wypełniające je godziny mijały szybciej. Znowu urodziny, znowu Święta,znowu Nowy Rok. Kartki mojego pamiętnika wypełniają kolejne podsumowania „minionego roku”, pojawiają się kolejne „cele na ten rok”.
Ale rok 2008 wydawał mi się jakoś dłuższy. Tak, jakby ten jeden dzień przestępnego roku zrobił taką wielką różnicę. Jednak to nie to. Mój rok 2008 był bardzo wypełniony działaniem, wspaniałymi doznaniami, pracą, która sprawia mi radość i świadomym oraz konsekwentnym realizowaniem celów, które sobie wyznaczyłam. Tak to się dzieje, kiedy czas przybiera swoją najpiękniejszą postać, którą Grecy nazywają kairos. Rozciąga się wtedy subiektywnie. Wierzyć się nie chce, że minęła dopiero godzina, tydzień, rok… Tyle wspaniałych chwil, doświadczeń, wrażeń… Ten rok był taki, ponieważ postawiłam przed sobą znowu wielkie cele. Może za mało było spotkań z przyjaciółmi; zabrakło mi osobistego kontaktu z moją Weroniką; za dużo było napięć w moim związku. Pewno bardziej powinnam się troszczyć o zdrowie i… rezerwy finansowe.
Jednak to był piękny rok, a z 26 celów zrealizowałam całkowicie 21!
Z jednego celu świadomie zrezygnowałam. Dwa osiągnęłam połowicznie. Trzech niestety nie udało mi się osiągnąć. Do jednego z nich wciąż nie wiem jak się przymierzyć. Mam same pytania. Wierzę, że ten rok przyniesie mi odpowiedzi. Tegorocznych celów jest 29. Wszystkie wielkie, ambitne, wynikające z moich marzeń.
W telewizji, radiu i w niektórych periodykach specjaliści mówią co robić, żeby osiągać cele. Wyjaśniają dlaczego czasem nie udaje się ich realizować. Ponoć mogą być „nierealne”.
Nie ma celów nierealnych, jeśli tylko dotyczą naszej rzeczywistości i naszego działania. To za sprawą tych, co tak myślą, jest postęp technologiczny i społeczny. Takie myślenie jest również zaczynem indywidualnych sukcesów.
Powtarzałam to sobie w ostatnich dniach i budowałam śmiałe cele oparte na moich marzeniach. Marzę o tym, by wywierać pozytywny wpływ na ludzi, pomagać im w tworzeniu osobistego dobrobytu, chce wspierać tworzenie lepszych miejsc pracy i nauki. To dlatego wciąż się uczę i przygotowuję kolejne szkolenia zgodne z tą wizją. Mój nowy cel z tej materii to lepsze, bardziej inspirujące materiały szkoleniowe.
Chciałabym widzieć w Polsce prężnie działający Ruch w kierunku doskonalenia edukacji dzieci i młodzieży, dostosowywania jej do potrzeb przyszłości. Chciałabym także widzieć szczęśliwych, pewnych siebie i swojej misji nauczycieli oraz rodziców rozumiejących potrzebę współpracy ze szkołą. W zgodzie z tymi marzeniami buduję cele. Jeden z nich to stworzenie ram organizacyjnych dla działań wspierających spełnienie tego marzenia. Chciałabym widzieć zadowolonych, aktywnych, wciąż uczestniczących w życiu społecznym naszego kraju starszych ludzi. I dlatego postawiłam sobie cel: zbadać ich potrzeby i możliwości psychologiczne, wspierać ich ciągły rozwój a także napisać dla nich książkę.
Wciąż mam marzenia osobiste – zwiedzać miejsca, których nie znam, czytać jak najwięcej mądrych książek, widzieć ciekawe inscenizacje teatralne i filmy, słuchać dobrych koncertów i muzyki z płyt, poznać smak najlepszych win… Dlatego postawiłam sobie cele, które pomogą mi spełnić te marzenia. Napisałam również kwotę zarobionych pieniędzy – znacznie większą niż w ubiegłym roku. Będą potrzebne.
Najważniejsza przy realizacji celów jest silna motywacja. Rodzi się z pragnienia, a zwiększyć można ją czytając często swoje cele i dzieląc się nimi z innymi. To dlatego piszę o nich na blogu. Zachęcam również Was do publicznego ich wyznania. Proszę nie wierzyć w jakże polskie przestrzeganie „żeby nie zapeszyć”. Nie zapeszycie. To raczej pomagać sobie możemy. I na pewno zrealizujecie większość celów, jeśli będą one wypływać z dużych marzeń.
I proszę pamiętać: Nie wyrzucajmy dużej ryby! Można, a nawet trzeba, ją pokroić. Ale swoją drogą większa patelnia też jest potrzebna.
P.S. Podzielcie się ze mną celami! Proszę. Potraktujcie to jak samodoskonalące ćwiczenie.
Ten artykuł jest dla mnie czystą inspiracją mimo,ze czytam go trzy lata po jego napisaniu…
“Chciałabym widzieć zadowolonych, aktywnych, wciąż uczestniczących w życiu społecznym naszego kraju starszych ludzi.”
Trafiła Pani w sedno – często patrzę na swoje otoczenie i widzę jak ludzie jedyne co robią na emeryturze to włączają telewizor i tak dzień w dzień. Rok po roku – codziennie.
Ile mogliby zrobić dla własnej i innych satysfakcji gdyby będąc na emeryturze:
– pomogli dzieciom z domu dziecka w nauce, choćby porozmawiali z nimi, zaprzyjaźnili się.
– każdy coś potrafi – można odmalować płot w domach dziecka, naprawić huśtawki, cokolwiek.
– pomogli w hospicjum, nie byłem więc nie wiem jakie są potrzeby.
Każda godzina spędzona w społeczności ludzkiej jest lepsza niż zmarnowana przed TV.
Pozdrowienia
Artur