Nie zdajemy sobie sprawy ze swojej siły. Nie zawsze pamiętamy, że to my jesteśmy panami naszego umysłu, a co za tym idzie również tego, co robimy, mówimy i nawet – myślimy. Bardzo powszechne jest myślenie, ze rządzą nami emocje, a te negatywne trzeba z siebie wyrzucać… Oczywiście zwykle sądzi się, że to wyrzucanie powinno się odbywać w sposób społecznie akceptowalny, ale są i tacy, co uważają, że nie ważne jak to się robi, byle sobie ulżyć. Tylko to ulga chwilowa.
Jeśli skorzystacie z mojej propozycji posłuchania rozmowy z Grażyną Dobroń i klikniecie myszką na podany link, to ukaże się obrazek., a na nim nierzadki sposób wyrażania emocji.
Zachęcam do posłuchania rozmowy, ale najpierw jeszcze istotna według mnie sprawa: Jest tam również tytuł zapowiadający o czym będzie rozmowa. Rzecz się działa w lutowy Dzień Dobrego Słowa, a w tytule użyto wyrażenia które nie jest powiedziane dobrym językiem… Czy koniecznie tak należało to opisać? Przecież równie dobrze można powiedzieć Dobra wiadomość dla amatorów ostrego języka, wszak mówiłyśmy o tym dlaczego nie warto używać ostrych słów i co można zrobić, aby zastąpić je słowami dobrymi i neutralnymi. Chodzi przecież o to, byśmy byli szczęśliwsi a nasze relacje były lepsze.
Ale tak właśnie jest. Mało kto rozumie o co chodzi w używaniu dobrego słowa. Mimo, że mówię i piszę o tym tyle lat.
To dlatego napisałam całą książkę na ten temat. Zachęcam do jej przeczytania, bo wtedy już na pewno rozumie się rolę języka w naszym życiu i siłę, jaka jest zamknięta w każdym słowie.
