Raczkujący mistyk

4

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z psychologią, oczekiwałam od tej nauki logicznych wyjaśnień, najlepiej popartych badaniami, danymi uzyskiwanymi z pracy mózgu i opracowujących je teorii. Świat duchowości nie był mi zupełnie obcy, ale podchodziłam do niego raczej z naukową ciekawością, jak do czegoś, co można badać i analizować, ale jest zbyt ulotne, aby stać się częścią codziennej praktyki.
Fascynowały mnie mechanizmy emocji, reakcje organizmu, a także to, jak mózg wpływa na nasze zachowanie i zdrowie psychiczne. Wierzyłam, że każda reakcja ma swoją przyczynę w układzie nerwowym, i tam chciałam szukać odpowiedzi. Jednak zawsze gdzieś z tyłu głowy pojawiało się pytanie: Czy to już wszystko?

Życie ma swoje sposoby na zmianę perspektyw, dziś wierzę, że powodowane jest to głosem duszy. Prowadziła mnie drogą, na której coraz częściej i w coraz bardziej oczywisty sposób pojawiały sytuacje i wydarzenia, które nie dały się wytłumaczyć wiedzą, którą dostaje się na uniwersytecie. Fascynowały mnie te niematerialne aspekty życia, które wcześniej uznawałam za niepoznawalne. Czy to możliwe, że za naszym codziennym doświadczaniem stoi coś więcej niż chemia mózgu? Czy duchowość to nie ładna bajka, ale realna siła, która pomaga nam w życiu? Takie pytania zaczęły mnie prowadzić. Zaczęłam też zauważać, że zdrowie – fizyczne i psychiczne – to efekt subtelnej energii, która płynie przez nasze ciało i umysł, a zaczyna się … no właśnie, gdzie się zaczyna? W duszy? Jeszcze dalej?

Widziałam, że ludzie zdrowieją nie tylko dzięki terapii rozmową, ale także za sprawą wewnętrznej pracy z duszą, energią, nadzieją. Otworzyłam się na tę nową perspektywę, a w moim życiu zawodowym – i osobistym – pojawiła się duchowość. Dusza prowadziła mnie do książek, ludzi i zdarzeń, które przybliżały mi jej świat.
Z naukowo nastawionej i  opierającej się na twardych danych przedstawicielki materialistycznego podejścia do psychologii, zaczęłam iść w stronę… mistycyzmu. A może raczej raczkującego mistycyzmu. Bo, jeśli w ogóle jestem mistykiem, to zdecydowanie na etapie pieluch i pierwszych niepewnych kroków.

Duchowość jest dla mnie jak nowa przygoda, której każdy krok przynosi coś nowego. Czasem zaskakuje mnie spokój, który czuję, kiedy włączam duchowy aspekt do mojej pracy. Innym razem widzę, jak jasne stają się moje czy innych wyzwania, kiedy zobaczy się je w duchowym świetle.
Cieszę się każdą chwilą tego raczkowania. Każda przybliża mnie do człowieka – tego materialnego, ale także duchowego. A to, co kiedyś było ciekawostką, staje się fundamentem mojego postrzegania świata i pracy z innymi.

Kto wie, może za kilka lat będę biegać po duchowym świecie z większą pewnością? Ale póki co, cieszę się każdą nową lekcją, każdym małym krokiem i każdym momentem, w którym mój przyzwyczajony do myślenia w kategoriach dualizmu i materializmu umysł mówi Hmmm, tu jest coś więcej. Poszukaj.

 

4 KOMENTARZE

  1. Przyszło mi do głowy jedno słowo: ,, dopełnienie “. Pani Iwonko znamy się od kilku lat. Pamiętam naszą pierwszą rozmowę, w której powiedziała Pani że ma wrażenie jakbyśmy się znały już wcześniej. Duchowość jest dopełnieniem IMO. Jestem zaszczycona, że w tym życiu mogę czerpać z Pani mądrości, namacalnej energii i miłości do świata. Przesyłam wdzięczność, że tak odważnie Pani o tym mówi i pisze. Dziękuję IMO 💕

  2. Serdecznie dziękuję za te słowa. Tak, na pewno już się gdzieś spotkałyśmy. Mam wrażenie, ze to już nawet nie jest odwaga. Kiedyś była, ale dziś chyba jej nie potrzebuję. Dziękuję, że jesteś i mnie wspierasz.❤️

  3. A my czerpiemy z Pani Mądrości :) Osobiście bardzo podoba mi sie Ta Droga i chętnie się do niej podłaczam .
    Dziękuję Pani Iwonko ❤️

  4. Piękny,mądry tekst.Też tak czuje pani Iwonko.Jest jakaś moc,siła wyższa.To uczucie w głębi serca które nie daje spokoju.Chciałoby się to odnaleźć ale jest takie nienamacalne…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here