Jeśli we wnętrzu jest czysta szczerość,
znajduje odbicie w sercach innych
Lao Tzu
Poprosiła mnie Czytelniczka żebym napisała jak powiedzieć przyjaciółce żeby nie wysyłała SMSów z podróży i imprez o trzeciej w nocy.
Czy ktoś jeszcze miał lub miewa podobne sytuacje?
Ja już nie! Informuję swoich przyjaciół o sposobie w jaki żyję, znają moje zwyczaje. A ponieważ są kulturalni i zależy im na mnie, uwzględniają je. Nawet kiedy bywam w gościach, rozumieją, że mam nieco inne niż domownicy przyzwyczajenia i stwarzają mi możliwość życia na mój sposób. Ja zaś liczę się ze zwyczajami domowników. I jest tak, jak być powinno. Wygrana-wygrana.
We wspomnianym wypadku regulują to normy kultury.
Jeśli normy nie wystarczą, potrzebne jest jasne komunikowanie własnych potrzeb.
Mamy do tego prawo.
Rozumiem, że Pani, która o takim wyzwaniu mówiła sama tego nie robi.
Bywa bowiem tak, że my sami robimy – albo robiliśmy – pewne rzeczy. Może był taki zwyczaj pomiędzy Paniami. Być może teraz sytuacja się u Jednej zmieniała, a Druga tego jeszcze nie odnotowała. Może wystarczy, kiedy jej się w tym pomoże.
Czy Pani, która wysyła SMSy o trzeciej nad ranem wie o tym, że budzi swoją przyjaciółkę?
Czy dostała taką informację i prośbę, aby tego nie robiła?
Jeśli tak, upewniłabym się, że na pewno to zrozumiała. Miałam podobną sytuację: moja przyjaciółka z lat dziecinnych dzwoniła do mnie z Kanady w godzinach, w których ja już spałam. Nie pomyślała o tym…
Jeśli wie, trzeba jej asertywnie powiedzieć, że bardzo ją prosimy, aby nie wysyłała tych wiadomości po nocy. Można nawet ustalić czas, w jakim chętnie je przyjmiemy.
A jeśli dalej będzie to robić? No cóż? Nie nazywałabym jej wtedy przyjaciółką. Przyjaciele tak nie robią. Zrewidowałabym podstawy i powody tej znajomości.
Przyjaciel może działać na naszą niekorzyść tylko z niewiedzy.
Chce naszego dobra i świadomie nie będzie go naruszał.
Dlaczego czasem nie jest nam łatwo o asertywność w stosunku do przyjaciół i innych bliskich osób? Dlaczego jest to większym wyzwaniem niż taka pozycja w stosunku do osób obojętnych nam pod względem emocjonalnym?
Bezpośrednie powody są dwa:
- Obawa, że zrobimy przykrość
- Obawa, że nas opuszczą, przestaną lubić
To brak poczucia własnej wartości rodzi takie przewrażliwienie emocjonalne. Jeśli jej nie mamy, to nam samym jest nieprzyjemnie, gdy ktoś koryguje nasze zachowanie albo informuje o tym, że wolałby byśmy zachowywali się inaczej. Przez analogie sądzimy, że inni będą się czuć tak samo. Nie chcąc dostarczać tych emocji, milczymy. A kiedy decydujemy się na powiedzenie, owijamy to w tyle papierków, albo mówimy w tak zakamuflowany sposób, że ta osoba i tak nie wie o co nam chodzi. Prośba może do niej nie dotrzeć. Może też istotnie poczuć nieprzyjemne emocje. Ja sama nie czuje się dobrze, kiedy ktoś przeprasza mnie już na początku, uprzedza, że ma dobre intencje i tłumaczy się, po czym przekazuje mi banalną, łatwą do spełnienia, prośbę.
Kto ktoś jest w zdrowy sposób asertywny, mówi normalnie, bo nie widzi w tym niczego nadzwyczajnego. I nawet przez myśl mu nie przejdzie, że mógłby sprawić tym przykrość. Wszak on sam tego nie doświadcza.
Boimy się też, że jak nie będziemy robić dla naszych bliskich wszystkiego, czego od nas oczekują, to nas opuszczą. Tak tak, sądzimy, że musimy zasłużyć jakimś specjalnym poświęceniem na miłość czy przyjaźń. Często do tego jeszcze sami uznajemy na czym im może zależeć i znosimy zachowania, które tak naprawdę dla nich wcale nie są ważne.
Ani na miłość, ani na przyjaźń nie trzeba zasługiwać specjalnym zachowaniem.
Powiem więcej: Co to za przyjaźń (o miłości nie wspomnę), kiedy nie mam odwagi powiedzieć, że moja potrzeba koliduje z czyjąś potrzebą, kiedy jestem… tak, tak, nieszczera w tym związku?
Nie dość, iż nam samym nie jest z tym dobrze, to dodatkowo stwarzamy rodzaj mistyfikacji, czyli jesteśmy nieszczerzy.
Zatem, co zrobić, żeby powiedzieć o niewygodnych dla nas sprawach?
- Na poziomie wewnętrznym: pracować nad poczuciem własnej wartości w zgodzie z tym wszystko o czym tu mówimy od dziesięciu miesięcy.
- Na poziomie zewnętrznym: po prostu poprosić o to, aby ktoś robił lub nie robił czegoś, co jest dla nas istotne. Normalnie, bez nadmiernego tłumaczenia się, bez obaw… tak, jakbyśmy mówili, że wolimy na śniadanie coś ciepłego zamiast kanapek…
- Radziłabym też na bieżąco informować co jest dla nas ważne.
Przyjaźnie częściej niszczy niemówienie o tym co ważne niż mówienie. Nie mówiąc czegoś oczekujemy i tak, że dana osoba zachowa się tak, jakbyśmy tego chcieli. Kiedy tego nie robi, gromadzimy w sobie złość, niechęć czy urazę… i w końcu nasz związek się rozpada. Czasem nawet z hukiem.
Dlatego po prostu bądźmy szczerzy.
Mamy do tego prawo.
ZADANIE:
Pracujemy nad poczuciem własnej wartości.
Jeśli chcą Państwo o coś poprosić przyjaciół (bliskich), to, bardzo proszę zrobić to dziś, jutro lub w środę.
P.S. Kochani moi Czytelnicy. Mam dziś ważny egzamin, czy raczej konkursowe przesłuchanie. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki i posyłajcie dobre myśli. :)
Trzymam kciuki!
Dmucham, chucham w dłonie me zaciskam kciuki i trzymam je za Pania. Powodzenia Pani Iwono .
Trzymam kciuki! pozdrawiam
Pani Iwono,
Trzymam kciuki oczywiscie!
A co zrobic jezeli w miejscu pracy mamy doczynienia z osoba mocno uwiklana w swoje slabosci i uzaleznienia, ktora to chcac sie wybielic i pozowac jakim to wspanialym czlowiekiem jest krzywdzi innych traktujac ich jak niewaznych i nieistotnych a sama jest “wszechwiedzaca”? Jak zareagowac, jak postepowac zeby sobie samemu nie zaszkodzic?
Dziekuje
Pozdrawiam
Edyta
odsylam do wrzesniowego i chyba sierpniowego magazynu SENS .. natknelam sie na té tematyké ostatnio …… pozdrawiam i zycze powodzenia
Pani Iwono, zastanawiam się nad zjawiskiem prokrastynacji, jak się uporać z tym? Od czego zacząć?
pozdrawiam
http://www.knowbox.pl/prokrastynacja-%E2%80%93-lenistwo-xxi-wieku/ tu jest ciekawy artykul….. pozdrawiam
Dziękuję :)
Droga Pani Iwono!!
Trzymam kciuki i zycze pieknego dnia. To po pierwsze. A po drugie bardzo dziekuje jeszcze raz za teksty i zadania. od kilku tygodni w koncu czuje ze ide we wlasciwym kierunku i mocno trzymam ster osobistego rozwoju i pozytywnych relacji z innymi. Moje motto to tekst “Nie lekaj sie tylko stawiaj zagle, i plyn pewnie i odwaznie, bo nie warto zyc inaczej, zaufaj mi” …..z piosenki Cabo Da Roca Anny Marii Jopek.
Pani Iwonko, trzymam mocno kciuki i przesyłam mnóstwo pozytywnej energii:)))
Powodzenia :)
Kieruję w Pani stronę moje ciepłe myśli! :)
Pani Iwono,
trzymam kciuki :)
pozdrawiam serdecznie :)
Pani Iwonko, zasługuje Pani na wszystko co najlepsze. Życzę powodzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
TRZYMAM kciuki i sle MOCNA energie. Prosze napisac jak poszlo.
“Obawa, że nas opuszczą, przestaną lubić. To brak poczucia własnej wartości rodzi takie przewrażliwienie emocjonalne.Boimy się też, że jak nie będziemy robić dla naszych bliskich wszystkiego, czego od nas oczekują, to nas opuszczą. Tak tak, sądzimy, że musimy zasłużyć jakimś specjalnym poświęceniem na miłość czy przyjaźń. Często do tego jeszcze sami uznajemy na czym im może zależeć i znosimy zachowania, które tak naprawdę dla nich wcale nie są ważne”.
Wspaniały tekst, mnie sie to właśnie przytrafiło, wychowywałam córkę sama po rozwodzie. Córka miała doskonały kontakt z ojcem, ja byłam ta bardziej wymagająca – “codzienna”, on “odświętny”. Mimo wymagań jakie miałam w sprawie nauki itd w pewnych sprawach jej ulegałam, właśnie ze strachu, że jednak wybierze jego. Mimo wielu starań z mojej strony i tak się to stało. Zamieszkała u ojca, a ja popadłam w czarną rozpacz. Pozbierałam się dość szybko, pomogła mi w tym pewna pani psycholog, która wytłumaczyła mi, ze zawsze odkładamy pewne swoje sprawy na później, fajne wakacje, rozwój czy naukę. A to później jest dla mnie własnie teraz i już potem tego nie będzie!! bo zabraknie czasu czy sił.
Moja córka w życiu codziennym poznała lepiej swojego tatę, no cóż spadł z piedestału, stał sie normalnym człowiekiem:). Stało się to wszystko z wielką korzyścią dla nas wszystkich. Teraz mam z córką zupełnie inny kontakt, taki odświętny, przyjacielski, już nie biegnę na każde jej zawołanie, już nie wiozę jej na drugi koniec miasta, w końcu od tego są autobusy, a ona ma juz 19 lat:). Dbam za to o siebie i moje relacje z własnym partnerem. No i moje poczucie wartości bardzo się poprawiło, nadal nad nim pracuje ale juz jestem na bardzo dobrej drodze:)
Ps.Pani Iwonko oczywiście także trzymam kciuki, mam nadzieje, ze pochwali sie nam Pani co to za egzamin:)
PSS. Dzisiaj idę do Empiku po Pani książkę “Czas kobiety” zamówiłam ją sobie, “Siłę Kobiecości” juz przeczytałam:)dwa razy dla utrwalenia:))
Małgosiu, dziękuję Ci za ten wpis. Jest szczery i wypływający z Twojego poczucia wartości i pewności siebie, o którym Ty sama możesz jeszcze nie wiedziec:)
Pozdrawiam CiE!
Już wieczór – mam nadzieję, że sie udało i teraz opija Pani sukces :)
Będę wiedział wszystko dopiero 26 października :( Dzięki wielkie. Podziękuję specjalnie we wpisie. :))))
No jak poszlo?
PanI Marto,
Czy moge poprosic o adres Pani bloga?
Dziekuje
Edyta
Jesli to do mnie – to prosze bardzo!
Ja bym bardzopolecala nie tyle mojego bloga co niektore blogi w zakladkach.
http://uwazne366dni.blogspot.com/