Pisze do mnie Pani Renata, piękna i mądra kobieta, że znajduje w moim blogu to, czego akurat szuka. Cieszę się. Tak to jest – w płynących z głębi duszy tekstach innych odnajdujemy potrzebne nam ziarna prawdy albo istotne kwestie do przemyślenia. To dlatego namawiam do czytania.
Z Panią Renatą spotykamy się czasem na moich zajęciach, czasem prywatnie i widzę, jak pięknie podchodzi do życia. W zgrabnym liście mama dorosłych dzieci pisze, że właśnie opanowała sztukę jazdy na nartach. Gratuluję. Bardzo się cieszę, że pokonała lęk, obawy o stan swoich członków, a pewno trochę i to: Jak ja będę wyglądać? Większość ludzi na stoku i reszta rodziny robią to znakomicie, a ja? Pisze, że trochę trwało, nim zdecydowała się zjechać po raz pierwszy. Najpierw pokazał jej to instruktor, potem pomagała córka. Tak ładnie o niej pisze – z dumą, radością i otwartą zgodą na to, że teraz dzieci mogą uczyć nas różnych rzeczy. Dobrze, że to odkrywamy.
Dzieci zawsze mogą nas uczyć, tylko im nie pozwalamy. Ich inteligencja duchowa rozwinięta jest lepiej niż większości dorosłych. Mają bliższy kontakt ze swoim Centrum. Nie rozumieją świata, nad sobą się jeszcze nie zastanawiają, ale wiedzą do czego są przeznaczone, co chcą w życiu robić i często czują gdzieś w okolicach serca, że ich życie będzie piękne i ciekawe. Nie widzą tych wszystkich problemów i zasadzek losu, które wkrótce w całości przed nimi roztoczymy. Wierzą, że dadzą radę. Im młodsze dziecko, tym większa jego pewność. Dzieci czują sens życia. I gdybyśmy mądrze i poważnie traktowali ich pytania, uczyli szacunku dla wartości i wzmacniali samoocenę, szybko stawałyby się pełnymi, szczęśliwymi ludźmi.
Daniel Goleman twierdzi, że wykorzystanie inteligencji racjonalnej (IQ) zależy od poziomu rozwoju inteligencji emocjonalnej (EQ). Stąd wielkie porażki niezwykle wykształconych ludzi i sukcesy tych, którzy mniej się uczyli. To dlatego żaden dyplom nie daje prawa do udanego życia.
Wiadomo jednak, że o ile inteligencja emocjonalna pozwala dostosowywać się do sytuacji, wkomponowywać w środowisko i wykorzystywać je dla różnych celów, o tyle inteligencja duchowa pozwala na udzielenie sobie odpowiedzi:
Czy ja w ogóle chcę być w tej sytuacji? Czy to jest coś dla mnie? Dlaczego ja to robię? Czy muszę albo powinnam?
Nie jeżdżę na nartach! To nie moja bajka. I proszę mi wierzyć – niczego nie tracę. Jednakże wszyscy dookoła uważają mnie za ułomną. I wciąż namawiają, żebym próbowała. Ja próbowałam… Nie chcę, nie lubię i pozwólcie mi na to. Pani Renata miała w sobie takie pragnienie – bardzo chciała jeździć. U mnie tego pragnienia nie ma. Jest za to wiele takich, których najlepsi narciarze często nie mają. To moja dusza i moje ciało i nie ugnę się pod naciskiem żadnej grupy (rodzina próbowała, a jakże), mody ni prestiżu. Wiem, czego pragnę a czego nie. I nie jest to kwestia strachu.
Dalej Pani Renata porównuje (i słusznie) swoje lęki związane ze zmianą pracy, rezygnacją z bezpiecznej, choć niemiłej strefy komfortu na rzecz poszukiwania siebie. Mówi, że nie potrafi tego zrobić. Zastanawia się dlaczego. No cóż? Może tak naprawdę wcale tego nie pragnie, może nie znalazła czegoś, co porywa ją tak, że jest gotowa zjechać ze stoku. A może ma za mały kontakt ze swoją duszą i któryś z typów osobowości odciska na jej życiu silniejsze piętno niżby mógł, gdyby odpowiadającą mu ścieżkę duchową rozwinąć jeszcze bardziej. Warto odpowiedzieć sobie na pytania, które przekazuję w ramach cyklu Inteligencja duchowa. Można tam znaleźć swoją prawdę.
Odkąd postawiłam na inteligencję duchową, nie mam takich problemów. Zmiany w moim życiu zawodowym, osobistym czy społecznym przychodzą mi łatwo, bo wiem czego w tej materii pragnie moja dusza. Czasami moje wybory dziwią innych, bulwersują nawet… Ale oni nie są w mojej duszy i nie wiedzą tego, co wiem ja.
Elizabeth Kubler-Ross psycholog, lekarz i znawca dusz przekazała piękną myśl, która dotyczy wszelkich naszych działań wynikających z potrzeb duszy… Także śmierci. Warto to zapamiętać:
Kiedy dojdziesz do krawędzi całego światła, jakie znasz i będziesz miał zrobić krok w ciemność nieznanego, wiara jest przekonaniem, że zdarzy się jedno z dwóch: Będzie tam coś na czym będziesz mógł stanąć albo zostaniesz nauczony latania
Czyż nie piękne? I prawdziwe. Warunek jeden – zgodnie z duszą.
P.S. Piszą do mnie… Kochani, proszę, chociaż część tych pięknych tekstów wpisujcie na blogu. To świadectwo, jakie możemy dać innym. Ważne dla rozwoju duchowego nas wszystkich.
Moja dusza bardzo mocno przemawia przez moje ciało. Jeśli tylko umiem odczytać sygnały z ciała i idę za nimi to wiem, że jestem na właściwej drodze.