Brak wysokiej samooceny może uruchamiać serię wątpliwości,
które będą podnosić poziom aktywacji,
poziom napięcia emocjonalnego… aż do szkodliwego.
Na pewno każdy słyszał o sytuacji, kiedy ktoś starannie przygotowany do jakiegoś egzaminu czy konkursu, nie osiągał satysfakcjonujących go wyników. I nie dlatego, że pytania go zaskoczyły… ot myśli nie mógł pozbierać. Mówi się w takich sytuacjach, że bardzo się denerwował, albo wręcz, że nerwy go zjadły. A może i Wy byliście w takiej sytuacji? Ja miała takie momenty, na przykład w czasie konkursów czytelniczych, które wprawdzie wygrywałam, ale serce omal nie wyleciało mi z klatki piersiowej. W liceum miewałam też momenty całkowitego zaćmienia umysłu w czasie klasówek z matematyki. Niestety często w wyniku tych zaćmień dostawałam ocenę niedostateczną.
Ciekawe, że konkursy czytelnicze jednak wygrywałam, natomiast klasówki z matematyki… przegrywałam. Jak to wytłumaczyć?
Ogólnie nie miałam wówczas poczucia własnej wartości, nie wierzyłam w siebie.
Przy każdej ważnej czynności, w której inni sprawdzają nasze kompetencje
czyli niejako na nowo nas dla siebie definiują,
podnosi nam się poziom ogólnego napięcia.
Kiedy mamy poczucie własnej wartości i dobrą samoocenę,
ta ocena nie definiuje nas dla siebie samych
i efektem jest leciutki stres wytwarzający korzystne napięcie motywacyjne.
Jednakże, kiedy nie ma się poczucia własnej wartości definiujemy siebie niemal wyłącznie poprzez ocenę środowiska. A kiedy w siebie nie wierzymy, robi się ono zbyt silne i może wręcz paraliżować działanie.
Co do mojej wiedzy czytelniczej miałam wszelkie prawo podejrzewać, że dam sobie radę. Docierało do mnie sporo informacji od moich nauczycieli i kolegów na temat mojej wiedzy. Zatem napięcie choć i tak zbyt wysokie, dało się okiełznać. Inaczej było z matematyką – tutaj miałam wręcz inne wiadomości i nie potrafiłam zapanować nad zbyt wysokim napięciem. Można powiedzieć, że w zakresie czytelnictwa i szerzej – języka polskiego – miałam wysoką samoocenę. Odpowiadając na pytania byłam zdenerwowana, jednakże poziom pobudzenia nie był tak wysoki, żeby przeszkodzić mojej pamięci. W sytuacji klasówek napięcie spowodowane wątpliwościami i lękiem czy dam sobie radę było tak silne, że nie byłam w stanie myśleć.
Posłużyłam się konkretnym, własnym przykładem żeby wytłumaczyć jak to działa. Widać tu, że można mieć wysoką samoocenę i nie mieć poczucia własnej wartości, a można przy braku poczucia własnej wartosci nie mieć również niską samoocenę. Czy można mieć niską samoocenę i nie mieć poczucia własnej wartości? Nie.
Oczywiście wysoka samoocena to półśrodek, nie wystarczy do optymalnego funkcjonowania w życiu… potrzebne jest poczucie własnej wartości. Jednak warto zadbać chociaż o nią. Niezbędne jest tutaj oczywiście zgłębianie danego tematu, ale również kolekcjonowanie dobrych informacji na temat poziomu wykonania przez nas określonych zadań. Proście życzliwe Wam osoby o informację zwrotną, sami nie mówcie o tym, co robicie niczego niedobrego. Przeciwnie – warto podkreślać to, co robimy dobrze. Trzeba się uczyć z doświadczenia, wykorzystywać lekcje losu…doskonalić. Nie ma jednak potrzeby wątpić w swoje działanie, negatywnymi określeniami odbierać sobie siłę.
Dziś zrób coś dla wzmocnienia swoje samooceny w zakresie ważnej dla Ciebie czynności. Na przykład wypisz listę tego, co Ci już w tym wychodzi… Poświęć przynajmniej pół godziny żeby tę czynność doskonalić. 10 tysięcy godzin poświęconych jakiemuś zajęciu, czyni Cię ekspertem.