ODNALEŹĆ SIĘ W DZIAŁANIU

0

Dostałam list od pięknej kobiety. Nie widziałam Jej, ale wiem, że emanuje tym szczególnym pięknem, które ma kobieta mądra, szlachetna, dzielna i aktywna. Dzielna, czyli radząca sobie z trudnościami i znosząca przeciwieństwa losu, ale i dzielna etycznie, w rozumieniu arystotelesowskiej etyki nikomachejskiej. Dzielność ta, to dążenie do doskonałości. Wyraża się poprzez postawienie sobie właściwych celów życiowych i stosowanie nabytej wiedzy w czynieniu dobrych i etycznych rzeczy. Jest zatem potrzebna do tego, by osiągnąć, czy raczej odczuwać szczęście
Pani Anna pisze, że zawsze interesowała się doskonaleniem siebie,ale
dopiero Pani publikacje (Czas kobiet, Ku doskonałości) sprawiły, że potulnie zaczęłam wykonywać proponowane ćwiczenia. Postanowiłam być im wierna, nawet jeśli wydadzą mi się niepotrzebne (cóż, bywam sceptykiem).I właśnie za tę siłę popchnięcia mnie do działania bardzo Pani dziękuję! Jednakże (zawsze miewam jakieś “ale”) pozostaje jeden obszar, który nie wiem czy będę w stanie zmienić… Wiem już teraz, że mogę bardzo wiele poprawić w swoim życiu, ale czy kiedykolwiek poczuję satysfakcję zawodową? Bardzo bym chciała, bo jeśli jeden mój obszar kuleje, od razu cała się gorzej czuję (może nawet to się odbija na moim cudownym mężu i kochanym, malutkim synku?).(…) Gdyby mogła Pani zasugerować jakiś klucz, dać wskazówkę, gdzie szukać rozwiązania, to będę przeogromnie wdzięczna! Analizuję siebie (chyba aż za bardzo), wykonuję ćwiczenia, ale dlatego obszaru jeszcze klucza nie znalazłam…
Już Arystoteles zajmował się szukaniem celu w życiu, który wyznaczałby doczesne ścieżki dążenia ale i celu najwyższego, który nie byłby środkiem do niczego. Każdy poszukuje takiego celu w samotności, choć naturalnie kieruje się różnymi wskazówkami – świadomie i podświadomie. Istnieje również spory wpływ społeczny, który czasami zagłusza nasze pragnienia. Ot, ktoś pragnie być nauczycielem, ale „tyle złego słyszy się o szkole” i „szacunek już nie taki”, lepiej zatem pracować gdzie indziej. Ktoś inny dusi się w korporacyjnej kulturze, ale wierzy, że praca ta daje mu prestiż i bezpieczeństwo. Ktoś inny właśnie z powodu tego „bezpieczeństwa” nie rzuca pracy w szkole, której szczerze nie lubi.
Pierwsza zatem rada, to szukać, nie bać się zmian,iść za głosem serca i intuicji. Nigdy nie kierować się głównie względami materialnymi. Wprawdzie nawet Arystoteles mówi o roli względnego dobrobytu w szczęściu, ale raczej w kategoriach możliwości właściwego wykorzystywania dóbr, dzielenia się i spokoju pozwalającego zająć się sprawami wyższymi. Dobrobyt jako taki nie może być naszym celem, nawet doczesnym.
Druga rada to nieograniczanie się do pracy zawodowej jako obszaru, w którym można się spełnić… zawodowo. Brzmi to nieco enigmatycznie, ale przecież można w różnych miejscach robić to, co się lubi: Można się spełniać w działalności społecznej, w dodatkowych zajęciach, na przykład w firmach marketingu sieciowego czy w Internecie, na przykład na blogu. Czasami z takiego dodatkowego zajęcia, czy hobby, wyrasta główne – dające pełną satysfakcję, także finansową.
Trzecia rada to… zapomnieć o tym, że w pracy lubi się wszystko. Nie! Zawsze są zajęcia, za którymi się nie przepada. Ja też je mam. Normalne są też zwątpienia w jej sens, zwłaszcza, gdy nie widzi się natychmiastowych efektów. Ileż to razy zastanawiałam się czy moja praca ma sens… Na szczęście krótko. I po takich przemyśleniach wracałam do niej z jeszcze większym zapałem.
Czwarta rada to rezygnacja z perfekcjonizmu. Autorka listu wyraźnie cierpi na tę dolegliwość. Brak doskonałości w jednym obszarze nie może psuć nam radość z innego. A zajęcie się polerowaniem i szlifowaniem naszych dziełek, może zaćmić odczuwanie przyjemność z pracy. Znienawidziłabym pewno pisanie, także bloga, gdybym chciała cyzelować zdania.
Trzeba dążyć do doskonałości, to jest jeden z przejawów dzielności etycznej, ale dążyć, czyli stawiać na nią, starać się, nie chodzić na kompromisy z sumieniem i nie lenić się. Jednak jeśli w danym momencie nie stać nas na idealne wykonanie, cóż, nie można pozbawiać się radości z pracy. Gdybym nie zrezygnowała w swoim czasie z perfekcjonizmu, nie napisałabym żadnej książki.
I ostatnia rada. Warunkiem szczęścia według Arystotelesa jest właściwe dobranie celów, zarówno doczesnych jak i tych wyższych. Jest ono dobrem powszechnie dostępnym, czynnością duszy, zgodną właśnie z wymogami jej dzielności. Jednak, by móc osiągnąć dzielność trzeba mieć odpowiednie przygotowanie. Chodzi o to, że dzielność to między innymi życie w zgodzie z zasadami etycznymi i dążenie do doskonałości w oparciu o nie, czynienia dobra. Samo przyswajanie tych zasad i wartości może być wielką przyjemnością i wielką pracą a wykorzystywanie ich w każdym miejscu, w każdej pracy, w każdym zadaniu – wielkim spełnieniem. To właśnie ten wyższy cel. Cokolwiek byśmy w życiu nie robili, jeśli nadamy nu taką rangę, będziemy się czuli spełnieni i szczęśliwi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here