Już kiedyś napisałam felieton o takim tytule. Drukowano go w świątecznym wydaniu polonijnego magazynu 35 lat temu. To była opowieść zasłyszana od znajomej. Rzecz działa się jeszcze za czasów PRL. Basia skończyła krótki staż na uniwersytecie w Oslo i jeszcze przed powrotem do Polski wybierała się pociągiem do Bergen. Mówiono jej, że podroż tym pociągiem to niezwykłe doświadczenie. Jedzie się przez piękne tereny, a samo Bergen jest również niezwykle malowniczym miasteczkiem. Miała zamiar pojechać stamtąd jeszcze dalej… czy może wyżej. Powrót do Polski miała dokładnie za tydzień. Miała trochę koron norweskich, które starczą na spędzenie kilku dni w Bergen, na obejrzenie fiordów i parków, a nawet na kupno jakichś pamiątek. Jednak na dworcu zorientowała się, że z torebki zniknął jej portfel… na szczęście paszport i bilet do Polski były. Jednak był to silny cios. Co ona teraz zrobi? Nie tylko nie pojedzie do Bergen, ale nawet nie ma pieniędzy, żeby przeżyć w Oslo te kilka dni. Szlochała głośno, kiedy podeszła do niej para ludzi w średnim wieku. Basia znała dobrze angielski zatem wyjaśniła co się stało. Nie będę opowiadać wszystkiego, skrócę: Byli zszokowani, że coś takiego spotkało gościa w ich kraju, czuli się niemal odpowiedzialni, było im wstyd. Zabrali ją do swojego domu, nakarmili, a nawet kupili trochę ubrań, uważając, że może potrzebować czegoś cieplejszego i… pojechali razem z nią pociągiem do Bergen. Płacili za wszystko, nawet za pamiątki. Spędzili tam 4 dni, a potem już samochodem pokazali jej jeszcze piękne okolice wokół stolicy. Basia, szczęśliwa, cały czas powtarzała, że zwróci im te pieniądze w ratach, że znajdzie sposób. Przyszedł czas odlotu. Odwieźli ja na lotnisko, pożegnali czule i któreś z nich powiedziało. Nie odsyłaj nam pieniędzy, nie myśl o tym, nie kombinuj… Oddasz to komuś innemu.
Młoda ciemnowłosa kobieta zapukała do naszego mieszkania pewnego zimowego wieczoru… Mówiła, że bardzo chciałaby zrobić coś dobrego, może uczyć za darmo angielskiego, najchętniej dzieci. To była Basia. Zorganizowałam grupę kilkorga dzieci. Basia uczyła je przez dwa lata.
I tak nasze dzieci stały się beneficjentami czynu tej norweskiej pary. Basia w taki sposób oddawała to innym.
Wracałam z Warszawy do Toronto. Miałam komfortową podróż, jednak to prawie 9 godzin… no i te bagaże. Do tego jeszcze bolało mnie kolano. Na lotnisku bagażami zajął się miły pan bagażowy. Dochodziła 22.00, kiedy kierowca limuzyny wniósł moje walizki do lobby budynku, w którym mieszkam. Do windy mam 5 schodków… Niestety nie było nikogo przy biurku ochrony. I wtedy zobaczyłam, że do drzwi zbliża się młoda kobieta… otworzyłam jej, aby nie musiała wyjmować klucza.
– Skąd wracasz? Z wakacji? – zapytała
– Coś w tym rodzaju – odpowiedziałam – byłam w Polsce, skąd pochodzę.
– O tak? Ja ci pomogę. Stój, przytrzymaj moją torebkę. Ja się wszystkim zajmę.
Sprawnie zajęła się moimi walizkami, nie pozwalając mi nosić niczego poza małą torbą podróżną. Była wyraźnie silna. Odprowadziła mnie pod drzwi mojego mieszkania i na koniec wyciągając rękę powiedziała: Jestem Lidia, jestem z Ukrainy. Mieszkam tu już 8 lat. Polacy pomagają Ukraińcom, ja pomogę tobie.
I teraz ja dostałam coś na co zapracowali inni. Oddam to komuś innemu.
Samo DObro, serce rośnie ! Oczywiście , ze się wzruszyłam .
Pięknie Pani Iwonko Pani pisze.
Dziękuję .
Ostatnimi czasy spotykam wielu Polaków, którzy chętnie się dzielą i pomagają i nic nie chą w zamian. Sama doświadczyłam tego :)
Swiadomość ,że DObro wraca zakorzenia się w nas . Pięknie !
To cieszy, prawda? Myślę, że tak naprawdę tacy jesteśmy… czasem niepotrzebnie przypinamy sobie niepochlebne nalepki.❤️ A dobro zawsze wraca, choć rzadko od tych samych ludzi.
Tak , to bardzo cieszy:) Niewiele potrzeba, żeby zmienić te niedobre nawyki , słuchając np Pani podkastów !
Tyle Pani robi i to za darmo !Dlatego TO DOBRO do Pani wraca Pani Iwonko!
Ludzie płacą duze pieniądze chodząc na psychoterapie , a wystarczy krotka przerwa , nawrót myśli i wracają do punktu wyjścia.
Nie rozumiem tego , staram się podpowiadać , podsuwać różne możliwości , ale jak słyszę : ” to nie takie proste jak Ci się wydaję ” …
Ja jestem za Panią wdzięczna , zawsze jest Pani moim ” kołem ratunkowym” – dzięki Pani się wzmacniam, rozwijam i zawsze wiem gdzie znależć wsparcie, dziękuję !
Dziękuję za tyle dobrych słów Pani Violu. kady ma swoja własną drogę. Cieszę się, że Pani skrzyżowała się z moją. Dziękuję.❤️
Dziękuję Pani Iwonko – wiem , że dobro wraca . Doświadczyłam tego wiele razy, dziękuję za potwierdzenie. Dziękuję, że mogłam Panią poznać.
Dziękuję Pani Iwonko – wiem , że dobro wraca . Doświadczyłam tego wiele razy, dziękuję za potwierdzenie. Dziękuję, że mogłam Panią poznać w Bochni na spotkaniach u Bogusiu.
Dziękuję za komentarz Pani Lidio. Piękne były te spotkania u Bogusi. Poznałam dużo wspaniałych ludzi.❤️ Cieszę się, że bywa Pani u mnie na blogu. Zapraszam na kanał YouTube i na działalność na Facebooku. Staram się robić wszędzie, gdzie jestem dobra robotę na miarę swoich możliwości.
Piękna historia! Sama doświadczyłam wielu życzliwości od innych i dzięki temu nauczyłam się i brać i dawać.
Tak, możemy pokazywać innym, jak warto postępować. Nie ma lepszego sposobu.❤️
Uwielbiam takie historie, pani Iwonko! Są piękne i inspirujące, a dzieląc się nimi, wierzę, że świat będzie się stawał coraz lepszy i lepszy. Bo jak tu nie pomyśleć po przeczytaniu tego – a co ja tutaj mogłabym fajnego dla kogoś zrobić? I potem po prostu powiedzieć: Oddasz to komuś innemu.
Cieszę się, ze tak to Pani odbiera. Tak właśnie chciałam, tak chcę. Pani zapewne robi takich rzeczy dużo. Sama doświadczyłam. Dziękuję.❤️
Przez całe życie robiąc coś dla innych, nie oczekiwałam wdzięczności, nie zwracałam na to uwagi.Już samo dawanie siebie było moją nagrodą. Taką mam duszę. Teraz gdy zmarł mój mąż, to dostałam tak wielkie wsparcie i miłość od ludzi, których nawet nie znam. To jest jak wybuch ,,wulkanu miłości bliźniego”. To pozwala mi trwać i daje nadzieję by żyć. Kochana IMO dziękuję za wszystko co dajesz światu. Dziękuję za Twoje serce 💕
Kochana Pani Beato serdecznie przytulam Panią w wyobraźni do serca. Tak, dobro wraca, nie ma co do tego wątpliwości… a w pewnym momencie w ogóle zaczynamy czuć, że nie ma niczego innego.❤️ A może nie zauważamy tego, co inne?
Pani Iwonko lubię dawać, lubię utrzymywać relację, ale ostatnimi czasy pragnę też dostawać.Na 9 przypadków wychodzę z inicjatywą, 10 razem chciałabym dostać.Zrobilo się zawirowanie w moich relacjach bo chcę żeby to ktoś inny tym razem zadzwonił, zainicjował, pamiętał.Gdy tego nie dostaje po prostu mi z tym źle, z jednej strony chcę tych relacji z drugiej strony chcę wzajemności, której nie dostaje czasami.Nie wiem co z tym fantem począć, jak się w tym odnaleźć bez fochow i dąsów i zrywania relacji?
Dziękuję za szczere wyznanie. Znam to z autopsji, choć dawne to były czasy. Pani Grażynko zrobię na ten temat podkast, a może nawet live… Tylko proszę chwilę poczekać. Proszę śledzić mój kanał YouTube. Zacznę od Pani litu, dobrze? Oczywiście nie będę mówić imienia. Choć, tyle jest Grażynek.❤️