O dojeniu krowy

6

 

Lecz tak właśnie najczęściej bywa z czynami,
które obracają koła świata: dokonują ich małe ręce,
na małych spada ten obowiązek, gdy oczy wielkich zwrócone są w inną stronę.

John R.R. Tolkien

 

Ten tytuł na pewno nie jedną Osobę zdziwi. Przyznaję się – uwielbiam tytuły. Lubię je tworzyć, ale może się zdarzyć, że tylko dla mnie są jasne. Z drugiej strony, może to dobrze… to wymaga bowiem jeszcze dodatkowego pomyślenia o moich tekstach niezbyt lubianym pytaniem ze szkoły: co autor chciał przez to powiedzieć?
Kiedyś dawno temu, kiedy przyjeżdżałam jeszcze do Polski z Kanady lub Stanów Zjednoczonych, zatem w ubiegłym wieku, zaobserwowałam, że moi znajomi i nieznajomi z Warszawy i okolic skarżyli się nieco i narzekali jak to dużo mają pracy. Niby to chwalili nową rzeczywistość, ale podkreślali, że czasu im nie staje na różne ważne dla nich rzeczy i z tego powodu wydawali się nieco podminowani.  Któregoś razu pojechałam na Śląsk i… nikt nie narzekał. Spotykałam uśmiechniętych, czyściutkich ludzi, którzy jakby z zadowoleniem wykonywali swoją codzienną porcję pracy. Dotyczyło to obu płci i różnych zawodów.
Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z Panią robiącą mi manicure i z doktorem psychologii – koleżanką, która zaprosiła mnie wtedy na wykład na Uniwersytecie Śląskim. Obie, choć innymi słowami, powiedziały to samo: tu na Śląsku ludzie zawsze pracowali. Dla nas ostra praca to nic nowego.
A moja koleżanka powiedziała nawet: Ja sama cieszę się, bo jest w powietrzu czyściej i mam mniej pracy. Kiedyś trzeba było ekran telewizora przeczyścić codziennie, dziś wystarczy raz na tydzień… Otóż to.

Przyzwyczajamy się do czegoś, tworząc nawyk,
pewną konieczność robienia różnych rzeczy, którą dobrowolnie przyjęliśmy…

 

Potem może już nie być to nawet takie zupełnie dobrowolne. Jednak decyzja była własna.
Weźmy takiego rolnika: Kupuje krowę, którą potem codziennie trzeba doić… I nie ma zmiłuj się. Jeśli jeszcze umie to robić ktoś inny, można od czasu do czasu poprosić o pomoc. A jak nie?! Codziennie, systematycznie trzeba zrobić jakąś rzecz, która tego wymaga.

Tak jest i z pisaniem tych tekstów. Żartuję sobie czasem w gronie znajomych, albo nawet na jakimś szkoleniu, że codziennie muszę wydoić krowę. Może nie muszęchcę, ale jednak jest w tym także element przymusu – podjęłam wcześniej jakąś decyzję, obiecałam, że będę to robić co dzień przez okrągły rok. I będę.

 

Taki obowiązek hartuje, wzmacnia wolę, zapobiega depresji, 
a także dyscyplinuje życie a czasami nadaje mu po prostu strukturę.

Często bywa, że nie siedzę gdzieś długo, bo rano mam do wydojenia krowę. W praktyce jest to tak, że wieczorem piszę tekst, a rano umieszczam go na Facebooku. Codziennie coś.
Dla niektórych osób jest to wyczyn. Podziwiam cię – mówią.
Czy ktoś podziwia rolnika? To prosta konsekwencja decyzji! Dziś może dojarki włączają się same, ale kiedyś miliony Polaków wstawały rano o świcie, aby wydoić krowę. Przecież zdecydowana większość z nas wstaje rano i idzie do pracy.
To jest część mojej pracy, ale także misji, którą sobie obrałam. A dalej to już tylko konsekwencja.

Prawdą jest jednak to, że takie podejście pozwala budować charakter, daje mu siłę i ułatwia tym samym dokonywanie różnych ważnych dla nas rzeczy… Powoduje, że kiedy chce się zrobić cokolwiek, wola z tym współpracuje. Zatem, w konsekwencji, jest łatwiej.
I dlatego tak bardzo zachęcam do systematycznej pracy nad sobą.
Idea  mojej akcji Liczy się dzisiaj na Facebooku jest właśnie taka: umocnić wolę, zwiększyć dyscyplinę. Poprzez codzienne czytanie moich tekstów i robienie ćwiczenia można właśnie dodatkowo popracować nad siłą charakteru.
Dzisiejsze zadanie?
Zobowiązanie się do codziennego przeczytania tego, co się tutaj znajdzie i zrobienie proponowanych ćwiczeń. Można nawet napisać taki kontrakt samemu ze sobą.
Dopełniając tego, wzmocnią Państwo nieprawdopodobnie przez ten rok swój charakter, a wola wzrośnie tak, że łatwo będzie potem zrobić każdą rzecz. Zatem, do dzieła.

 

Dójmy swoje krowy!

Pozwolę sobie dołączyć jeszcze tę jedną.

P.S.
Drodzy Czytelnicy mojego bloga. Dziękuję za oddawane na mnie głosy w konkursie na Blog Roku w kategorii „profesjonalne.”
Zachęcajcie, proszę, innych. Na marginesie strony jest orzeł, któremu proszę dmuchnąć w skrzydła…

I bardzo proszę weźcie Państwo też udział w wydarzeniu Liczy się dzisiaj Pragnę, byśmy skończyli ten miesiąc liczbą 1000 osób razem pracujących. Na mojej stronie jest dziennie więcej wejść… co znaczy, że jest potencjał.

 

 

 

 

6 KOMENTARZE

  1. Iwonko, jeśli istotnie coraz więcej osób interesuje się orką na swoim ugorze, to dobrze – bo to znaczy, że systematyczne stosowanie zalecanych przez Ciebie zadań domowych przynosi rezultaty. Inaczej nikt nikomu tego bloga by nie polecał, bo po co ? Gratuluję Ci :).

  2. Dziękuję za te codzienne przemyślenia Pani Iwonko.Działają na mnie jak balsam.W skrzydełka już dmuchnęłam,życzę Pani długiego i pięknego lotu !!!!!

  3. Niektórzy powiedzieliby, że potrzebują do tego mnóstwo motywacji, a osoba to pisząca po po prostu musi nią emanować.

    “codziennie muszę wydoić krowę. Może nie muszę… chcę, ale jednak jest w tym także element przymusu”

    Chyba nie o motywację tu chodzi. :)

  4. Gdzieś słyszałem lub przeczytałem cytat nie pamiętam jakiego autora “Chodzi tylko o to by zacząć, a potem wytrwać”. Bardzo fajne i zabawne określenie “idę wydoić krowę”, chyba sobie go pożyczę :)

  5. Po przeczytaniu artykułu miałam mieszane uczucia, i rozbawienia, i skrępowania i satysfakcji. Przywołuje emocje z dzieciństwa, i lekkie, przyjemne, i siermieżne zarazem. Takie, jakie mogło być dzieciństwo na wschodniej wsi 30 lat temu. Rozbawienie bierze się stąd, iż potrafię nadal doić krowę, to jedna z najstarszych moich umiejętności, i choć lubiłam to robić, to właśnie tamta nieodwołalna codzienność stała się moją trampoliną w daleki świat. Trzeba swoją krowę na swój sposób bardzo kochać, aby mieć w sobie chęć systematycznie ją doić. Trzeba być uważnym w wybieraniu ‘krowy’, bo każda decyzja ma swoje nieodwołalne konsekwencje. Właśnie na moich nogach śpi kot. On tez jest tym nieodwołalnym symbolem odpowiedzialności za decyzję, by zaprosić go swojego życia.
    Bardzo ładne porównanie Pani Iwono, gratuluję wyboru. Znakomicie obrazuje praktykę cierpliwości, pokory i ogromnej wiary w sens powtarzalnych, codziennych działań prowadzących do większego celu.
    Jeśli chcę posmakować świeżutkie masełko za kilka dni to zmykam wydoić swoją krowę.
    Dobranoc!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here