Nie jesteśmy święci

4

Jesteśmy w drodze. Każdego dnia podejmujemy decyzje, które mają wpływ na nasze życia i życie innych. Jednak nawet ci, którzy świadomie i proaktywnie dbają o to życie, wchodząc na ścieżkę rozwoju osobistego mają większe i mniejsze potknięcia. Nie jesteśmy wszak święci – w popularnym rozumieniu tego słowa, czyli nieskazitelni, etycznie czyści czy bezwzględnie cnotliwi.

Idąc drogą rozwoju uczymy się tego, jak ważne są wartości i zasady, którymi się kierujemy. Wiemy, że warto być proaktywnym: Zamiast biernie czekać na zrządzenia losu, robić kroki w kierunku tego, co podpowiada nam serce. Ale nawet serca uczymy się słuchać, bo nie zawsze je słyszymy. Przyjmujemy odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Dążymy do życia w pięknie i harmonii. Czy oznacza to jednak, że robimy wszystko perfekcyjnie a nawet dobrze? Absolutnie nie.

Jesteśmy proaktywni, bardziej świadomi…, ale nie święci.

To, że świadomie chcemy stawiać sobie wysoką poprzeczkę, nie oznacza, że nie mamy ludzkich ograniczeń. Czasem nie pamiętamy o proaktywnym myśleniu, reagujemy impulsywnie lub po prostu… nie mamy siły na te idealne zachowania. To naturalna część procesu uczenia się. Takie momenty, choć słusznie nie jesteśmy z nich dumni, pokazują nam jednak, gdzie mamy przestrzeń do wzrostu.
Czy to znaczy, że mamy obniżyć poprzeczkę? To zależy od sytuacji. Czasem trzeba to zrobić, ponieważ zdarza się, że stawiamy sobie sami nierealistyczne na tym poziomie cele. Może jest na nie za wcześnie?
Często trzeba po prostu zwiększyć liczbę podejmowanych prób wejścia na upragniony poziom. Rozszerzyć zakres tolerancji.

Zwykle bierzemy pod uwagę drugiego człowieka – słuchamy, dbamy, wspieramy, ale mamy też własne cele, własną agendę. Każdy z nas ma sprawy do załatwienia, marzenia do zrealizowania i pragnienia, które kształtują nasze wybory. To, że jesteśmy wrażliwi na potrzeby innych, nie oznacza, że mamy rezygnować z własnych. Nikt nie ma prawa wymagać od nas poświęceń i rezygnacji z własnego szczęścia w imię szczęścia innych. To droga Świętych, tych, których określa drugie znaczeniu tego słowa. Nie czuj się nie w porządku, kiedy nie oddajesz innym wszystkiego i całego siebie. Trzeba mieć, żeby dawać.

Wiemy, że odpowiadamy za swoje słowa, za sposób, w jaki je wypowiadamy, i za to, jakie emocje dołączają do tych słów. Dlatego staramy się mówić i postępować tak, by innym było z nami dobrze. Nie możemy, jednakże brać odpowiedzialności za to, jak ktoś inny interpretuje to, co widzi i słyszy. Każdy z nas ma swój filtr emocji i doświadczeń, przez który przepuszcza informacje z zewnątrz. Reakcje innych świadczące o zranieniu nie muszą znaczyć, że to my zrobiliśmy coś nie tak. Czasem nie niosą dla nas nawet nauki. To odpowiedzialnością tej drugiej strony jest zajęcie się swoim odbiorem.

Otwarte serce, odpowiedzialność, staranie się – tak. Perfekcja – nie. Tak naprawdę jej oczekiwanie jest oznaką braku pokory.
Nie chodzi o to, by się usprawiedliwiać, ale by zrozumieć, że nie jesteśmy w stanie być idealnymi w każdej sytuacji. Często potknięcie jest sygnałem, że potrzebne jest bliższe przyjrzenie się czemuś i podjęcie odpowiednich działań. Czasem potrzeba życia, aby się czegoś nauczyć. Dlatego warto patrzeć na siebie z miłością i współczuciem.

Możemy być Święci..., ale póki co nie jesteśmy!

Tak, możemy wybrać drogę świętości na wzór tych opisywanych w żywotach Świętych, ale czy ktokolwiek, tym bardziej Bóg, może oczekiwać od człowieka poświęcania życia dla jakichś innych wartości? I czy aby na pewno Stwórca chciałby naszej rezygnacji z cieszenia się z uroków życia? Czyż nie on je podarował ludzkości? Czy wymaga od nas perfekcji w każdym momencie? Absolutna miłość, całkowite zrozumienie innych, bezgraniczna (święta) cierpliwość i pełna akceptacja tego, co niesie świat czy pogoda ducha przez pełnych 365 dni w roku to ideał. Do ideałów się dąży, ich się nie osiąga. I to jest w porządku. Nie chodzi o to, byśmy byli Święci albo święci, ale o to, byśmy byli w ciągłym procesie uczenia się, poznawania i wybierania tego, co wydaje się właściwe w danej chwili. Każdego dnia mamy szansę wyciągnąć wnioski z naszych pomyłek, z naszych nieidealnych zachowań i wyborów. W tym tkwi prawdziwa siła rozwoju.

Nie jesteśmy święci. Jesteśmy ludźmi, którzy świadomie starają się żyć coraz lepiej. Ludźmi, którzy biorą odpowiedzialność za siebie, ale dają sobie prawo do nienajlepszych wyborów, do ulegania podszeptom ego. To, o co chodzi, to nie brak wszelkich potknięć, ale to, żeby potrafić je zauważyć i – jeśli się da – poprawić, a zatem – rozwijać się i iść do przodu. Bo w życiu chodzi o kroki do lepszej wersji siebie, a nie o stanie się doskonałym.

 

4 KOMENTARZE

  1. Temat bardzo warty rozważania w stosunku do siebie, swoich zachowań i stawiania sobie różnych poprzeczek w życiu. Ale również w stosunku do otoczenia,bliskich osób, ich reakcji , słów i tego co mówią. Artykuł przeczytany w porę , kiedy jeszcze bardziej upewniam się w pewnej kwestii swojego zachowania względem moich rodziców. Dziękuję ❤️

  2. Ile ważnych zdań dzisiaj do mnie przemówiło❤️. Tytułowe “Nie jesteśmy święci”. Potem “Jesteśmy w drodze”, “Często trzeba po prostu zwiększyć liczbę podejmowanych prób wejścia na upragniony poziom. Rozszerzyć zakres tolerancji.”, “Trzeba mieć, żeby dawać.” i cały ostatni akapit. Dziękuję bardzo❤️. Idę swoją drogą. Próbuję. Raz idę wyprostowana, pewnie. Innym razem potykam się, czasami upadam. Ale wstaję. Dodaję sobie otuchy, ciepła, czasami, jeśli tego potrzebuję, to sobie wybaczam❤️. I idę dalej. W wybranym przez siebie kierunku❤️.

    • Bardzo mnie cieszy, kiedy ktoś wskazuje, tak jak Ty Joasiu, co konkretnie do niego trafiło. Bardzo dziękuję za Twój komentarz.❤️

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here