Dziś o ostatnim zdaniu z przesłania mojego bloga, któremu Betty Eadie nadała kształt. Wydaje się może łatwe i oczywiste. A jednak… nie wiem czy wszyscy naprawdę je rozumieją, ponieważ zdarza mi się wciąż słyszeć, że to byt kształtuje świadomość i nic zatem dziwnego, że jacyś ludzie są tacy, a inni –inni. Ukształtowały ich wszak warunki materialne.
Otóż to zdanie Marksa, wyrażające w skrócie jego filozofię determinizmu ekonomicznego, jest z gruntu nieprawdziwe. Jego prawda kończy się tam, gdzie zaczyna się człowiek. Przekonał się o tym komunizm w Europie.
Świadomość można poszerzać, kształtować.
Rozszerzać jej intelektualne pojmowanie świata
i kierować ją ku wyższym obszarom ducha .
Przedwcześnie zmarła Grażyna Borucka – psycholog, dobry człowiek, prywatnie żona Jacka Kuronia – mawiała: Człowiek powinien żyć na poziomie swojej świadomości
Był koniec lat siedemdziesiątych. Mimo że studiowałam psychologię, nie słyszałam o rozwoju duchowym… Moje studia, choć nazwę wzięły od duszy, w ogóle do ducha się nie odnosiły. Dlatego zdanie Gai bardzo mi się podobało. Często je powtarzałam. Dalej mi się podoba, ale dodałabym do niego jedno słowo – przynajmniej – i umieszczała przed zdaniem Eadie; dopiero wtedy tworzyłoby to całość o jakiej dziś marzę.
Człowiek powinien żyć przynajmniej na poziomie swojej świadomości.
Pracując nad wyniesieniem naszej świadomości
na wyższy poziom duchowego zrozumienia,
zaczniemy uzdrawiać siebie, potem innych i świat.
Świadomość się rozwija i kształtuje. W tym samym środowisku, przy takim samym bycie, różni ludzie w różną stronę kierują strumień swojej świadomości – czym innym zajmują swój wzrok, słuch, serce, umysł a w nim wyobraźnię.
Współczesną wiedzę o człowieku, o tym jak funkcjonuje, co potrafi i na co go stać, także wykorzystuje się dla różnych celów. W dużym stopniu decyduje o tym właśnie poziom duchowego rozwoju – sposób rozumienia świata w jego duchowym wymiarze. Czyż niektórzy specjaliści od rozwoju czy skutecznego działania nie uczą manipulacji, albo nie wykorzystują wiedzy dla celów czysto materialnych? A inni chcą zmieniać świat na lepszy!
Kasia w komentarzach do Nasza rola II ubolewa nieco nad tym, że tak wiele wymaga się od tych, którzy podjęli się wspierania w rozwoju innych. I słusznie Pani Kasiu, że wymagają! My sami powinniśmy od siebie więcej wymagać. Wszak jesteśmy na takim poziomie świadomości, który nas do tego upoważnia, ba, wymaga tego od nas. Trzeba żyć przynajmniej na poziomie własnej świadomości. Zatem jeśli ktoś dowie się, że można żyć, czy choćby myśleć, nieco inaczej, powinien za tym pójść. Dla dobra własnego, ale i dla dobra świata. Jeśli tego nie robi, ma wyrzuty sumienia lub pretensje do siebie, że nie idzie za tym, co usłyszał i w co uwierzył. A świat przez jego niższą energię, którą wysyła wraz z wyrzutami sumienia, nie staje się lepszy lecz… wprost przeciwnie. Kasia pisze, że przykro jest słyszeć od przyjaciół słowa krytyki. Mnie nie jest przykro. Kiedy mówią to życzliwie i zwracają mi uwagę na to, że mogę być niedobrze odbierana czy rozumiana, jestem im wdzięczna.
Kto nam ma mówić o naszych błędach, jak nie ci, którzy nas kochają?
Nikt nie jest doskonały, wszyscy się uczymy, razem jesteśmy na drodze do kolejnego, wyższego poziomu duchowego rozumienia, na szlaku ku doskonałości.
I Pani – Kasiu – i Pani przyjaciel i ja. Możemy się potykać, nawet przewracać. Ważne, by wstać i iść dalej. Czasem właśnie konkretne, nawet ostre słowa mogą nas szybciej podnieść niż milcząca akceptacja tego… że leżymy. Na tym polega często pomoc w uzdrawianiu innych i świata.
Ludzie spadają z drabiny wzrostu, z drabiny sukcesu… To normalne. Ważne, by nie udawali, że wciąż na niej są, ale podnieśli się i szli dalej. Na tym polega uzdrawianie siebie.
Tylko wtedy upadek posłuży jako kolejna możliwość wzrostu. W przeciwnym razie będziemy się oszukiwać i siedząc pod ową drabiną, udawać, że wciąż idziemy po niej ku górze. Cóż, tacy oszukujący się mistrzowie również istnieją.
Panie Gustawie pisze Pan w komentarzu, że jest Pan przede wszystkim dobrym człowiekiem. Tylko człowiek bez obszaru duchowego nie byłby przede wszystkim człowiekiem. Byłby może myślącym zwierzęciem, rozumnym ssakiem, ostatnim znanym nam ogniwem ewolucji, ale nie tym, co naprawdę rozumiemy przez słowo dobry człowiek.
Człowiek to przede wszystkim duch.
Na tym polega stwierdzenie, że to świadomość kształtuje byt.
To duch ma siłę zmiany spojrzenia i on zagrzewa do dobrego działania.
Jedno małe zdanie nie lękajcie się wzniosło świadomość na inny poziom.
Jestem przekonana, że w dużym stopniu zmieniło ono sposób myślenia ludzi o otaczającej ich peerelowskiej rzeczywistości. Wypłynęło ono z ust Dobrego Człowieka – Jana Pawła II, ale podyktowane było Duchem.
Potrzebujemy dziś właśnie duchowej ewolucji człowieka.
Nie wyrośnie nam dodatkowy kciuk do klawiatury czy telefonu w ramach ewolucji ciała, jednak rozwój ducha będzie niezbędny, aby objąć właściwą troską całą materię XXI wieku. Pracuje nad tym od lat wielu ludzi, i piszą o tym: choćby Mihaly Czikszentmihalyi w The Evolving Self albo Wayne Dyer w Your Sacred Self , Marianne Williamson w The Healing of America albo… ja w Agencie pozytywnej zmiany.
Ważne by korzystać z dorobku ludzi pojawiających się na naszej drodze, by otworzyć się i słuchać gdzie jest dla nas to przesłanie, które może wznieść nas na wyższy poziom rozwoju duchowego.
Im więcej nas właściwie pojmie i zrozumie, jak możemy wznieść się sami, tym szybciej wzniesiemy czy uzdrowimy świat.
Posłuchajcie, proszę!
httpv://www.youtube.com/watch?v=PFPdfzbAW0w
Zgadzam się nie byłbym dobrym człowiekiem gdyby nie moja duchowość.
Pani Iwono…super pani napisała……….Swoim uczniom powtarzam ,że naszym zadniem jest nie pozostawać w upadku …tylko właśnie wstać…i podążyć do przodu….świat będzie o tyle lepszy o ile MY będziemy dokładać starań do tego lepszego………Pozdrawiam słonecznie.0:)
Wszystko co Pani napisała w tych trzech odsłonach tworzy taką spójną całość, taki idealny obraz relacji międzyludzkich, opartych za zrozumieniu, rozmowie….Nie ma ludzi idealnych i według mnie, wcale nie trzeba dążyć do doskonałości, bo czym ona jest? a do uświadomienia sobie kim jestem i co mogę, jak wiele mogę:) przede mną jeszcze długa droga:)) Dziękuję, za tego bloga, jak czytam Pani wpisy, to uśmiecham się od razu, bo jak już kiedyś napisałam, czasem czuję jakby Pani mi czytała w duszy. I na stwierdzenie męża, “całego świata nie zbawisz”… odpowiadam mu jeszcze nie, ale kto wie…:)
Dziś odważę się komentować:)
Bardzo wiele czerpię z Pani bloga.
Przyszło mi na myśl takie stwierdzenie, że zmienianie świata najlepiej zacząć od zmieniania siebie:) Im będziemy lepsi dla innych tym więcej dobrego nas spotka:)
Ze względu na fakt, że moja droga permanentnego rozwoju osobistego choć jest już dość długa oraz biorąc pod uwagę poczucie własnej wartości, które dzięki Pani jako mentorce znacznie dojrzało,nie boję się uznać krytyki,jednakże krytyki konstruktywnej.
W swojej zaś wcześniejszej wypowiedzi wspominałam o krytyce destrukcyjnej.
Bowiem…
“Potykając się, można zajść daleko. Nie wolno tylko upaść i nie podnieść się.” Przytoczyłam ten cytat na potwierdzenie Pani słów o spadaniu z drabiny./1
“Niech nie martwią Cię cierpienia twe i błędy, wszędzie są drogi proste, lecz i manowce są wszędzie. Bo o to chodzi jedynie, by naprzód wciąż iść śmiało. Bo zawsze się dochodzi, lecz nie zawsze tam gdzie się chciało.”/2
Oczywiście abstrahuje tu troszkę od drogi wyznaczanej przez nas samych poprzez nasze osobiste misje i osobiste wizje.
Jednak…
”Mądra krytyka oświeca, głupia gasi.” /3
i…
„Istnieje standardowy albo konwencjonalny punkt widzenia. Istnieje osobisty punkt widzenia. Istnieje ogólny punkt widzenia, podzielany przez większość. Istnieje skrajny punkt widzenia, który podzielają nieliczni. Ale właściwy punkt widzenia nie istnieje. Zawsze masz rację. Zawsze się mylisz. Wszystko zależy od przyjętej perspektywy. W każdej dziedzinie postęp zawdzięczamy ludziom ze skrajnym lub osobistym punktem widzenia.” ;)/4
Lecz…
„Naszym największym lękiem jest nie to, że jesteśmy nieporadni. Naszym największym lękiem jest to, że mamy niezmierzoną moc. To nasze światło, nie ciemność, tak bardzo nas przeraża. Sami siebie pytamy: Kimże ja jestem, by czuć się wspaniałym, niezwykłym, utalentowanym, fantastycznym? Raczej kim jesteś by tak się nie czuć? Jesteś dzieckiem Boga. Twoje udawanie maluczkiego nie służy światu. Nie ma nic oświecającego w kurczeniu siebie tak, by ludzie wokół ciebie nie czuli się niekomfortowo. Jesteśmy stworzeni do tego by błyszczeć, tak jak robią to dzieci. Urodziliśmy się, by manifestować chwałę Boga, która jest w nas. Ona nie jest tylko w niektórych z nas; ona jest w każdym. I jeśli pozwolimy świecić naszemu własnemu światłu, nieświadomie damy innym ludziom zgodę, by robili to samo. Kiedy wyzwolimy się z naszego własnego lęku , nasza obecność automatycznie wyzwoli z niego innych.” /5
Jeśli chodzi zaś o przyjaźń…
“Przyjaźń i miłość rozkwitają tam, gdzie ludzie zatracają swoją hardość, łagodnieją w swoich osądach, stają się delikatniejsi w słowach i w obcowaniu z innymi.” /6
Około rok temu rozpoczęłam – dzięki wiedzy przekazywanej przez Panią – poznawanie w nowym, bardziej osobistym wymiarze i trenowanie się w takich cechach charakteru jak: w.w. już poczucie własnej wartości, spójności wewnętrznej, proaktywności, poczucie obfitości i w pozytywnym myśleniu. Posiadam również już nie tylko marzenia, ale misję i osobistą wizję życia. Dążę tą drogą. Pomału, ale wytrwale.
Nadal niezmiennie uczę się dalej, m.in. ludzi i tego, że zawsze powinnam polegać na intuicji.
„Zawsze jest coś, czego jeszcze możemy się nauczyć. Nie tak jak zadowoleni z siebie starcy, którzy się już poddali i nie podejmują żadnych wyzwań. W najmniej spodziewanym momencie wciąż możemy spotkać rozjuszonego psa!”7 i “Jeśli nauczymy się otwierać nasze serca, to każdy człowiek, nawet ten który doprowadza nas do szaleństwa, może stać się naszym nauczycielem.” /8
Dziękuję więc życiu za wszystkie lekcje, nawet te trudne.
——-
1 Johann Wolfgang von Goethe
2/Leopold Staff
3/Aleksander Fredro
4/Paul Arden
5/Marianna Wiliamson
6/Phil Bosman
7 i 8/Pema Chodron
” Kochamy w ludziach sile, ale korzysci czerpiemy z ich slabosci “. Nie wiem kto jest autorem tych slow, ale mysle , ze i tak sie w zyciu zdarza.Tak sobie mysle ze ludzie mlodzi bardzo intensywnie wszystko przezywaja.Intensywniej niz dorosli.Niestety krytyka doroslych czasem prowadzi do zablokowania , rezygnacji i komplekow nizszosci.Ba czasem porzucenia wybranej drogi.Przytocze slowa Krystyny Wojtynek “Mlodzi ludzie chca byc lepszymi niz im sie wydaje, ze sa.Wyolbrzymiajac zalety starszych lub znanych,zanizaja wlasne mozliwosci.Krytycyzm doroslych skrzetnie im w tym pomaga, jakby z zazdrosci o zdobyte pozycje”.Powiem szczerze,ze serce mi bije mocniej jak sobie przypomne kiedy bylam mlodziutka 20 – to letnia dziewczyna w trudnym momencie mojego zycia i uslyszalam slowa w obecnosci wielkiej milosci mojego zycia od pewnej trzydziestoparoletniej kobiety ” Mlode dziewczyny nic nie wiedza o zyciu.Dojrzale o tak..to jest to “.Dzisiaj jestem dojrzala osoba ( tak mi sie przynajmniej wydaje ) wiedzialabym co odpowiedziec i wiedzialbym dlaczego to uslyszalam ale wtedy te slowa tak mnie dotknely, ze nie chcialam byc mloda.Tkwily we mnie jak drzazga.Glupie prawda? A jednak.Moze o takiej min.destruktywnej krytyce pisze Kasia.Dlatego warto budowac w sobie poczucie wlasnej wartosci .Powinno sie tego uczyc w szkole !!
Niestety ludzie czesto rowniez doataja ataku szalu kiedy ktos ma odwage kroczyc swoja droga,siegac po cos, szczegolnie Ci zakompleksieni lub Ci ktorzy spadli z drabiny i nie przyznaja sie do tego.
Pokora…
“Gdyby ktoś mniemał, że coś wie,
to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy” (1Kor. 8:2)