Momenty, w których słowa są szczególnie ważne

3

W tym nadzwyczajnym czasie, kiedy jakby zatrzymało się nasze życie ale otworzyły szeroko serca, w czasie wypełnionym najrozmaitszymi emocjami. W czasie, kiedy oczy całego świata skierowane są na wschodnią część Europy skończyłam pisać książkę, którą pisałam przez trzy lata.  To książka o słowach, każdy rozdział dotyczy konkretnych słów, ten ostatni mówi o słowach szerzej. Postanowiłam włożyć tutaj ten ostatni fragment, ponieważ jest bardzo aktualny. Książka będzie pewno na rynka nie wcześniej niż za rok, a zatem będzie to taki zapis chwili.

Momenty, w których słowa są szczególnie ważne

Słowa ważne są zawsze. Pewno już to wiesz. Ludzie, którzy czytają moje książki należą raczej do tej grupy społeczeństwa, która rozumie wagę słów, która zdaje sobie sprawę z tego, jaką znaczącą rolę pełnią one w naszym życiu. Bardzo możliwe, że jesteś po lekturze mojej książki „Powiedz to dobrym słowem”, jeśli nie, serdecznie polecam jej przeczytanie. Słowa nie tylko przekazują mniej lub bardziej akuratnie wszelkie informacje, wpływając poprzez to na poziom i adekwatność naszej wiedzy, nie tylko informują nas o tym, co się dzieje, co czują i myślą inni, ale budują nastrój, nastawienie, wpływają na nasze relacje ze światem i ludźmi. Słowa są ważne także dla naszych relacji samych ze sobą, wszak do siebie także mówimy, a na podstawie tego, co mówią inni, kształtujemy po części wyobrażenie na własny temat.
Nawet, jeśli nie znasz mojej książki o roli mowy i języka, nawet jeśli nie znasz żadnej innej mojej pracy, wierzę, że te 98 krótkich tekstów utwierdzi cię w przekonaniu, że słowa trzeba traktować uważnie i starannie dobierać najlepsze do danej sytuacji. Jeśli poświęci się temu trochę uwagi i czasu, wyrobi się nawyk, który spowoduje, że bez dodatkowego wysiłku będziemy mówić tak, aby kształtować pożądaną rzeczywistość.

Są jednak sytuacje, w których osoby najbardziej zaprzyjaźnione ze słowem i posługujące się nim w codziennych sytuacjach w sposób optymalny, wracają do bardziej świadomego mówienia, staranniej dobierają słowa, zwalniają… namyślają się.  W takich momentach ja także zwalniam, bardziej niż zwykle ważę słowa i nie od razu odpowiadam na pytania czy stwierdzenia. Czasami zanim się wypowiem uzgadniam ze swoim sercem i umysłem, jak to ma wyglądać. Taki czas jest dzisiaj. Kończę tę książkę 1 marca, w szóstym dniu wojny w Ukrainie, kiedy świat jakby zatrzymał się w wielkim zdziwieniu. Nie jest to jednak jedyne uczucie, które towarzyszy różnym ludziom. Mamy pewno do czynienia z całym spektrum uczuć, jako że takie ekstremalnie silne i jednocześnie złe wydarzenia wywołują u ludzi różne emocje. W tym wypadku słowo złe jest właściwym słowem, nie można go rozmywać czy starać się zastąpić jakimś eufemizmem. Właśnie na taką okazję zostawiamy słowa o zdecydowanie negatywnym zakresie emocjonalnym. W takich sytuacjach ludzie często nie pamiętają, że słowa wciąż są ważne, a może nawet jeszcze ważniejsze.

To, co dzieje się na świecie, w dużej mierze zależy od tego, jaką energię wkładamy do świata, jakie emocje wydychamy, co z nas emanuje, co wychodzi. Słowa mają jakby podwójną wartość energetyczną, dlatego, że wtórnie budują określoną energię. My je słyszymy czy czytamy (jeśli je napisaliśmy) a potem słyszą lub czytają je inni. Nie zawsze mają wybór, nie zawsze mogą ich po prostu nie słuchać.

Wojna jest złem, a zatem nie została spowodowana dobrą energią. Skoro tak, to oczywistym wydawałoby się, że teraz świat, a szczególnie najbliższa okolica miejsca walki, między innymi Polska, potrzebuje szczególnie dużo dobrej, pozytywnej energii.

Emocje współczucia, solidarności, odruch miłosierdzia, chęć zrobienia czegoś dobrego, dobre słowa pod adresem Ukraińców i ich liderów, a nawet pokojowe dawanie informacji o tym po której stronie tego konfliktu się stoi, to dobre emocje. Obecność pod ambasadą rosyjską z myślami, że chcemy pokoju czy wkładanie na Facebook pełnych nadziei zdjęć i słów, informujących o dobrych czynach na rzecz Ukrainy, a nawet taki drobiazg jak flaga ukraińska dołożona do zdjęcia profilowego, to dobra energia.

Ale czy dobrą energią jest wyzywanie Putina, złorzeczenie mu czy koncentrowanie się na złu, jakie czyni i przewidywanie najczarniejszych scenariuszy? Tu zaczyna wchodzić w grę nienawiść, zemsta, a także wszechobecny później lęk. To nie tworzy dobrej energii. Czasem osoby, które nie włączają się w autentyczną pomoc Ukrainie, mogą czuć się tak, jakby obserwując całymi dniami co się tam dzieje i budując w sobie nienawiść do Putina (niestety przy okazji może do być niechęć do narodu rosyjskiego) pomagali walczącym. No nie, nie pomagają w ten sposób, a wprost przeciwnie – dokładają swoją cząstkę do puli negatywnej energii, której tam jest bardzo dużo, która tam będzie i którą tylko energia z zewnątrz może zmienić.

Jeśli pomaga się uchodźcom, jeśli dostarcza się potrzebne ludziom w Ukrainie rzeczy, zbiera pieniądze, tworzy się dobrą energię. Zwłaszcza wtedy, gdy w jedności z innymi uczestniczy się w bardzo konkretnym działaniu generowanie pozytywnych emocji jest łatwiejsze. Dobre są uczucia kierowane w stronę ofiar wojny, ale też te powstające w przyjaznej współpracy, we współdziałaniu, w pomaganiu sobie nawzajem i w pomaganiu Ukrainie.
Mieszkam w Toronto od czterech lat i jest to moment, w którym bardzo chciałabym być ciałem w Polsce, po to by włączyć się w to działanie. Nie tylko dlatego, że każde ręce się przydają i każda głowa, ale także dlatego, że więcej wysiłku kosztuje mnie tutaj utrzymywanie dobrych myśli, produkowanie dobrej energii. Staram się myśleć życzliwie, wysyłam miłość, moc, współczucie wszystkim, którzy walczą, także tym (biednym) rosyjskim żołnierzom, którzy stają wobec niełatwego życiowego wyboru, modlę się dobrymi słowami nie tylko za Wołodymyra Zełenskiego, aby był chroniony i miał siłę, ale także za Władymira Putina, aby otworzył swoje serce, aby wystarczyło mu pokory, by się wycofać z tej walki.
Kiedy mówię o tym w transmisjach na żywo na Facebooku czy YouTube bardzo uważam, jakich słów używam. W różny sposób moi odbiorcy i Znajomi dawali mi doczuć, że nie można myśleć dobrze o zbrodniarzach, niektórzy gotowi byli dyskutować, co nie jest również w tej sytuacji dobre. Nie chcę naciskać niczyich czerwonych guzików, nie chce prowokować jakichkolwiek emocji, które nie byłyby dobre. Chcę wyłącznie koić, łagodzić i namawiać do dobrych emocji i dobrych słów. Przywódcy państw, biznesu i innych instytucji, które odpowiednim zachowaniem ułatwiają Putinowi podjęcie decyzji o rezygnacji z działań wojennych również mogą to robić dobrymi słowami. Sankcje, odmowy, zakazy, blokady są słuszne i potrzebne, nie muszą być jednak wzmacniane złą energią. Warto ważyć słowa także ze względu na to, jak odbierać je może sam Putin. Wiadomo przecież, że słowa mogą wzniecać w nim kolejne negatywne emocje i podyktowane nimi działania. A tego nie chcemy. Dlatego jest to czas specjalnej uwagi w używaniu słów.

Wierzę, że kiedy będziesz czytać te słowa, na świecie, a na pewno w tym rejonie, będzie pokój. Wierzę, że stworzą się nowe przyjaźnie, pojawią nowi liderzy i nowi bohaterowie, wierzę, że będziemy pisać nową historię narodu polskiego i ukraińskiego, wierzę także, iż świat przebudzi się z letargu i to niekoniecznie w kierunku lepszego uzbrojenia, ale w kierunku lepszych słów, współpracy, przyjaźni, Miłości.  Kto wie może po tym konflikcie, po przegranej Putina i likwidacji jego sposobu rządzenia, Rosja stanie się wreszcie prawdziwie demokratycznym krajem. Może tam także nastąpi przebudzenie.

 

3 KOMENTARZE

  1. Pani Iwonko jedne z najlepszych i najmądrzejszych słów jakie przeczytałam na temat konfliktu, identycznie myślę i czuję, ale czasem o tym zapominam, pozdrawiam

  2. Pani Iwonko, czekam bardzo na tę Pani książkę. Już kilka przeczytałam:) Bardzo potrzebi są Amsadorzy wiedzy dotyczącej “znaczenia słów”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here