Każdy, kto rozwija się prawidłowo,
kto nie jest dotknięty żadnym niedorozwojem ni chorobą,
może wykorzystać ów potencjał w zgodzie z pragnieniami
Na jednym z pierwszych szkoleń z licznych, których byłam uczestniczką, prowadząca je Barbara Sher kilka razy w ciągu kilku godzin powiedziała: Mógłbyś zrobić wszystko, gdybyś tylko wiedział co. Napisała też książkę pod takim tytułem. To niemal święta prawda. I dobrze, kiedy ludzie poważnie ją traktują.
Najważniejszą częścią planowania życia jest wiedza co chcę zrobić, w jaki sposób mogę dołożyć się do świata, co może być moim unikatowym wkładem w życie innych. To z takim wyzwaniem przychodzi do mnie tak naprawdę większość ludzi. Zaraz potem jest pytanie: Czy podołam? Obawa czy damy radę zrobić pewne rzeczy, czy mamy odpowiednie wyposażenie czyli potencjał, czy jesteśmy w stanie rozwijać się do wielkości dzieła, którego byśmy pragnęli, powoduje często, iż wydaje nam się, że nie mamy pomysłu na życie.
Najczęściej jednak nie tyle nie wiemy co chcielibyśmy robić,
ile rozum nałożył nam na nasze serce blokadę, która nie pozwala mu się ruszyć.
Rozum uznał, że trzeba nas chronić przed nierealnymi pomysłami, że to nie dla nas, że nie mamy wiedzy, zdolności, umiejętności… Oczywiście sam tego nie zrobił, pomogły mu przekonania innych, zwłaszcza najbliższych: Nie zajmuj się marzeniami, tylko rób to z czym na pewno sobie poradzisz. Po co ci liceum? Skończ jakieś dobre technikum, żebyś miała zawód. Co ty będziesz robić po Akademii Sztuk Pięknych? Z tego nie wyżyjesz. To trzeba mieć talent! W naszej rodzinie nie było naukowców. Do tego potrzebna jest głowa. Czy ty masz pojęcie ile trzeba ćwiczyć żeby być śpiewaczką operową? Rób to z czego będziesz miał chleb. Masz warsztat, masz z czego żyć. Trzymaj się tego, co masz. Masz dobrą pracę, nie poradzisz sobie w biznesie? Człowieku, skąd będziesz brał klientów, nie tacy jak ty nie potrafią ich zdobyć?
Te pytania i stwierdzenia to niektóre blokery serca, które przypomniały sobie pracujące ze mną osoby. Może komuś brzmią znajomo…
Kiedy serce jest zablokowane, rządzi wyłącznie rozum.
Takie życie może być z pozoru zupełnie udane, pewno nie jeden znajomy tak uzna. Jednak szczęścia w tym nie ma, nie ma pasji, ni pewności, że robi się to, do czego jest się stworzonym. Od czasu do czasu czuje się frustrację, pojawiają się nie wiadomo dlaczego łzy, albo rozdrażnienie prowadzące nawet do agresji. Od czasu do czasu gubi się sens życia.
Od lat wykonuję pracę, która jest w spójności z moimi pragnieniami. Kieruję się najpierw sercem, potem rozumem. Efekt jest taki, że moje marzenia najczęściej się spełniają, cele realizują a ja sama czasem nawet nie zauważam, że coś zrobiłam. Jeśli czuję, że czegoś chcę, przyjmuję zadanie, bo wiem, że mam potencjał, który pozwoli mi je zrealizować… nawet, kiedy wydaje się to niełatwe.
To pragnienie jest najsilniejszym informatorem o naszych możliwościach i potencjale,
który czeka na uruchomienie.
To właśnie ono daje nam sygnał, w jakim kierunku powinniśmy pójść, co robić, czym się zajmować. Nie odczuwamy pragnienia, jeśli nie mamy wszystkiego do jego zrealizowania w sobie.
Własny potencjał można wykorzystywać na wiele sposobów, dlatego większość ludzi wykonuje większość z tego, czego się podejmuje, na dobrym, czasem bardzo dobrym poziomie. Jednakże nadzwyczajne osiągnięcia, zachwycające usługi czy budzące podziw dzieła powstają tylko wtedy, kiedy czerpie się z potencjału w zgodzie z pragnieniem.
Dziś posłuchaj swojego pragnienia. Idź tam, gdzie cię prowadzi… Pragnienia, nie zachcianki. A jeśli go nie masz, wróć do dzieciństwa.
Bardzo dziękuję za ten artykuł.
Jak bym czytała o swoim życiu. Mam nadzieję, że ja tak swoich dzieci nie zablokuję.