MAMY WYBÓR

0

Proaktywność jest jedną z tych cech zachowania, które niezbędne są wszystkim, którzy chcą działać skutecznie. Pierwszy pisał o niej Viktor Frankl – austriacki psychiatra – i nazywał ją tą częścią wolności, której nikt nam nigdy zabrać nie może – wolnością wyboru. Uważał, że nawet w ekstremalnych warunkach hitlerowskich obozów zagłady ludzie wybierali swoją postawę i zachowania. Byli tacy, co wybierali bierną rezygnację, tacy, którzy starali się zachować ducha wiary w przetrwanie i wspierali w tym innych, a także tacy, którzy chronili siebie współpracując z hitlerowcami. On sam wybrał szlachetne przetrwanie, a po wojnie wybaczenie oprawcom. Dbał w miarę możliwości o swoją sprawność fizyczną i psychiczną, podtrzymywał na duchu innych a po wyzwoleniu nigdy nie obarczał winą wszystkich Niemców, nie poddał się nienawiści. Codziennie dokonywał wyborów w oparciu o swoje wartości i cele. Każdy z nas może robić to samo. Codziennymi wyborami możemy zmieniać Polskę i świat.
O proaktywności pisze również w „7 nawykach skutecznego działania” Stephen R. Covey. To podstawowa – jego zdaniem (moim również) – zasada w skutecznym działaniu. Człowiek proaktywny nie zostawia rzeczywistości swojemu własnemu biegowi, ale wszędzie gdzie może kształtuje ją w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Osoby proaktywne działają w kręgu możliwego wpływu, czyli zużywają swoje siły na takie zachowania, którymi mogą coś zmienić. Nie zmieni się rzeczywistości społecznej narzekaniem, złorzeczeniem czy przeklinaniem polityków. W ten sposób tracimy jedynie energię i dodajemy do ogólnej atmosfery swoją negatywną cząstkę. Człowiek proaktywny robi – najlepiej jak potrafi – to, czego się podejmuje, czasami sam angażuje się w politykę czy inne formy życia społecznego, a na pewno bierze udział w wyborach. To jest akurat ten moment, kiedy możemy swoim głosem zadecydować o powołaniu do parlamentu, tym razem europejskiego, kogoś, kogo uważamy za godnego takiej pozycji. To jest istota demokracji, to właściwe zachowanie obywatela w stosunku do swojego państwa i narodu. To prawo, przywilej ale także obowiązek. Pragnęliśmy tego, chcieliśmy mieć prawo decydowania o tym, kto nas będzie reprezentował. Ludzie ginęli walcząc o taki dzień.
Szczególnie my kobiety powinnyśmy głosować. Od pragnienia udziału w wyborach zaczęły się ruchy emancypacyjne kobiet. Nie po to zginęła pod końskimi kopytami Emily Davison, a Olympia de Gouges została ścięta, byśmy dzisiaj zrezygnowały z tego, co zostało wywalczone. Możemy swoim głosem zadbać zarówno o to, by do parlamentu europejskiego weszły te osoby, które chcemy tam zobaczyć, jak i o to by znalazły się w nim mądre kobiety.
Warto pamiętać i o tym, że każdy deputowany do parlamentu, wybrany w wyborach, w których uczestniczy większa liczba osób, ma większą siłę. Pięćdziesiąt osób wybranych przez 60 procent uprawnionych do głosowania dostaje większy mandat społeczny, wyższą odpowiedzialność i moc niż ta sama grupa wybrana siłą 25 procent Polaków.
Dajmy siłę polskim reprezentantom! Niech czują nasze wsparcie, nasze zainteresowanie i… naszą kontrolę. Niech czują się jak posłowie narodu, którego interesuje Polska i Europa. I niech Europa również wie, że za tymi pięćdziesięcioma osobami stoją miliony.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here