Ileż to razy wybiegamy do przodu myślami i dołączamy do nich emocje! Kiedy są niemiłe, znaczy że się martwimy.
Martwimy się o to, co będzie. Czy damy radę? Co się wydarzy? Jak nas potraktują inni? Co się stanie z naszym zdrowiem, bliskimi, przyszłością kraju, świata…
Często mówimy sobie przy tym: to normalne, to przez ostrożność, wolę być przygotowana albo – dość dziwne – martwię się, bo kocham. I wciąga nas to, tworząc spiralę zmartwienia.
Tymczasem w zamartwianiu się nie ma żadnej konstrukcji… a przez to – sensu. Jest tylko energią, która się rozpływa. Rozpływa się bez kierunku, bez działania, bezproduktywnie. Nie wychodzi z ciała, tylko krąży w nim. Jej efekty możemy odczuwać po pewnym czasie… I nie jest to nic dobrego. Ślady tej energii widać na twarzy takiego zamartwiacza.
Zamartwianie się nie buduje mostów do lepszego jutra.
Nie stawia cegieł pod marzenia.
Nie uczy miłości, odwagi ani siły.
Nie jest ani troską, ani odpowiedzialnością – choć bywa z nimi mylone.
To, co odróżnia troskę od lęku, to obecność działania. Troska jest ruchem – szuka rozwiązań, układa, pyta, zmienia.
Zamartwianie się – zatrzymuje. Czasem powoduje kręcenie się w miejscu. Nie pomaga nam ruszyć dalej. Tylko zmęczy.
Ajahn Brahm mówi: Za każdym razem, kiedy martwisz się o przyszłość, tak naprawdę ją zaniedbujesz. Otóż to! Energia, która mogłaby stworzyć coś nowego – jest zużywana na coś, czego nie ma i czego może nigdy nie będzie. I paradoksalnie – kiedy najwięcej się martwimy, najmniej jesteśmy obecni w tym, co naprawdę się dzieje.
To tu, w tej chwili, możemy podjąć decyzję, zrobić choć jeden krok albo więcej… i zamiast się martwić, że ktoś zmoknie, wyjść po niego z parasolką. To teraz możemy westchnąć głębiej, aby zaczerpnąć powietrza, sięgnąć po coś, co nas wzmocni a wreszcie – zadbać o siebie, o swoją energię, o to, aby nie zamieniła się w coś, co nam nie służy.
To teraźniejszość jest miejscem mocy.
To tu i teraz mogę działać, mogę coś zrobić. Tylko tu i teraz mogę kochać.
Mogę zapytać siebie: Co teraz mogę zrobić, żeby przyszłość była dobra albo lepsza?
Może to będzie tylko ciepłe słowo, spacer, telefon do kogoś bliskiego. Może uporządkowanie szuflady. Może głęboki oddech z myślą: Wierzę, że sobie poradzę.
Drobiazgi? Tak, ale – podobnie jak drobne cegły – mogą tworzyć wielkie budowle. To są cegiełki przyszłości.
Zamartwianie się zabiera nam energię teraźniejszości. Tylko dziś można zasiać to, co wyrośnie jutro.
Kiedy odkryjesz, że się martwisz, odpowiedz na trzy pytania:
1️⃣ O co się martwię – i czy mam na to realny wpływ?
2️⃣ Jakie jedno działanie mogę wykonać tu i teraz, które choć odrobinę mnie wzmocni?
3️⃣ Gdyby zamiast martwienia się wybrać troskę – jak by wyglądała?
I zrób, proszę to, co wyniknie z tych odpowiedzi.
Jakie to jest prawdziwe. Wiem, bo cały czas uczę się, jak zamieniać zamartwianie się na coś konstruktywnego lub chociażby odsunąć od siebie te pochłaniające moją energię myśli. Kiedyś usłyszałam, że można sobie pomóc w takich sytuacjach mówiąc “Będzie kłopot, będziemy radzić” i to chyba właśnie o to chodzi. A nie, jak można wywnioskować ze słów Ajahna Brahma, zaniedbywać przyszłość, nie zajmując się odpowiednio teraźniejszością. Dziękuję❤️.
Zdanie “będzie kłopot”, świadczy o tym, że już dotyka Cię zmartwienie. Ja bym tego nie ujmowała w taki sposób. Powiedziałabym raczej – damy radę. Nawet nie przewidywałabym tego kłopotu. ❤️ Dziękuję.
Dziękuję, Iwonko, za podpowiedź❤️.
Dziękuję za ten wpis. Pomógł mi uświadomić sobie, że można inaczej. Slowa A.Brahma bezcenne. Dziękuję 😘
Bardzo proszę Pani Beato. Cieszę się, że się do czegoś przydałam. ❤️
Dziękuję za wpis
Piękny i taki prawdziwy ♥️♥️♥️
Cieszę się, że tak Pani sądzi. Dziękuję za komentarz. ❤️
Bardzo dziękuję za ten wpis 🩷
Bardzo proszę. Dziękuje za “dziękuję”. ❤️
Dziękuję za ten wpis. Z takim podejściem będzie o wiele lepiej. Jakie to prawdziwe ❤️
Jeszcze lepiej! No proszę. Zycie może być coraz lepsze. ❤️