Karmienie duszy

1

Po co karmimy duszę? A po co karmimy ciało? Po to, by miało siłę robić dla nas to wszystko, czego od niego oczekujemy.
Z duszą jest podobnie, chodzi o to, aby była ona coraz silniejsza, by rosła i rozprzestrzeniała się w nas, przejmowała stery i roztaczała swoje światło wszędzie tam, gdzie poniesie ją nasze ciało. Karmiąc duszę rozwijamy nasze człowieczeństwo. Dlatego pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie tego, że ją posiadamy.

A dlaczego mamy ją karmić? Dusza to maleńki fragment Boskości w nas… maleńki, ale z wielkim potencjałem, który rozwinie się, kiedy będziemy właściwie duszę traktować. Ponadto przyszła do nas z miejsca, gdzie jest nad wyraz pięknie i dobrze, gdzie jest tylko miłość, z miejsca którego nawet nie potrafimy opisać żadnym ziemskim językiem. I pewno tęskni za tym miejscem, czasem to nawet czujemy.

Pokarmem dla duszy jest każdy zachwyt, każde wzruszenie, każdy akt miłości czy wdzięczności. Czasem jest to bardzo łatwe – któż nie poczuje drgnięcia duszy obserwując zachód słońca, słuchając pięknej muzyki czy patrząc w oczy ukochanej osoby? Jednak dusza, jak ciało, potrzebuje pokarmu w różnych czasach. Chodzi o to, aby te drgnienia były wywoływane także w sytuacjach zwyczajnych, jak pisze Harold Kushner, na przykład na brukowanej drodze czy korzystając z pralki. Trzeba nam zatem świadomości ukierunkowanej na szukanie tych uczuć.
Dusza nie karmi się jedynie delikatnymi, eterycznymi doznaniami, o których piszą poeci: szepczące wiatry, kwiaty rozwijające się w ciszy poranka czy niewidzialne nici zapachów łączących nas z przeszłością… Choć to pewno pyszny deser.
Karmienie duszy to wdychanie zapachu wiosny, kiedy ziemia staje się wilgotna i pełna obietnic, ale także zapach mrozu czy okno zapłakane deszczem tak, że nie widać przez nie świata. To delikatny dotyk ciepła, kiedy promień słońca pada na twarz albo nagłe uświadomienie sobie fragmentu świata, który był tu zawsze, choć go nie dostrzegaliśmy. Miewam często takie momenty: nagle coś staje się takie oczywiste, bardziej intensywne i zwyczajnie piękne. To sztuka zatrzymywania się w chwilach zwyczajnych, by dostrzec w nich niezwykłość.
To rozmowa z przyjacielem, który słucha bez oceniania, który widzi nas takimi, jakimi naprawdę jesteśmy, bez masek, bez ukrytych intencji. To tak naprawdę kontakt z drugą duszą. Karmienie duszy to ciche podziękowanie, które wypływa z serca, gdy zobaczymy dobro w codziennych gestach. To dziecięca radość z drobnych odkryć – kamyk w butach, kropla deszczu na skórze, zachwyt nad książką, która potrafi przenieść nas w inne światy, do innych serc.
Karmienie duszy to także przestrzeń, w której pozwalamy sobie na ciszę. To chwile, kiedy po prostu istniejemy.
Karmienie duszy to spojrzenie w gwiazdy na nocnym niebie i poczucie, że nasze życie jest częścią czegoś większego, co obejmuje wszystko, co się narodziło, co się rozwija i co przemija ale też tego, co trwa wiecznie. To chwile w pełni obecności, kiedy czujemy się pełni i wystarczający, niezależnie od wszystkiego, co się dzieje wokół.

A co jeszcze może być pokarmem dla duszy?

  • Muzyka, która koi i wzrusza, wprowadzając nas w stany transcendencji.
  • Wzruszający widok natury, gdy w oddali rozciąga się pejzaż pełen kolorów, które otwierają serce na nieskończoność albo zmarszczki na ręce matki
  • Śmiech, zwłaszcza śmiech dzieci, niosący lekkość i radość.
  • Ciepło w dłoniach drugiego człowieka, gdy słowa nie są potrzebne, bo cała rozmowa odbywa się w milczeniu.
  • Poezja, która potrafi w jednym wersie uchwycić wszystko, co niewypowiedziane.
  • Zanurzenie w pasji, której poświęcamy się całym sercem, niezależnie od tego, co mówią inni.
  • Odwaga bycia sobą, prawdziwą wersją siebie, wolną od oczekiwań innych.

Może być tym pokarmem praktycznie wszystko… właściwie zobaczone, wszystko w czym zobaczymy świętość, w czym ujrzymy Boga.

Tak, karmienie duszy to szukanie skrawków świętości – tego, co wypełnia nas miłością, spokojem i poczuciem sensu, niezależnie od tego, jak burzliwy jest świat wokół nas i co da się połączyć ze Źródłem. To jest pokazywanie duszy tej świętości, tak jak byśmy mówiły: o zobacz, zauważyłam, dostrzegłam, widzę, czuję. Cieszysz się? Ona się cieszy, oczywiście, a dzięki temu my także wypełniamy się radością. I czujemy jak dopływa do nas nadzwyczajna energia, inna niż ta, którą daje nam odżywianie ciała.

 

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here