Tak głęboko wchodzicie Kochani w tę dyskusję o emocjach i zaczyna się robić na tyle emocjonalnie, że się wtrącę w sposób zorganizowany i dłuższy.
Emocje to nie samo co uczucia.
Emocje są rodzajem fizjologicznego napięcia – reakcją na to, co widzimy, słyszymy, czujemy. Fizjologicznie łączą się raczej z częściami podkorowymi mózgu. To reakcje pierwotne, wrodzone mające chronić nas przed zagrożeniami. Strach (nie lęk) potrzebny był do tego, by szybciej uciekać (przy tej emocji dolne części ciała są lepiej ukrwione). Gniew – do tego, by walczyć (tutaj krew napływa do rąk). Pożądanie – wiadomo do czego, :) A zazdrość np. o partnerkę – do tego, by silniejsze geny zostawały w grze o nazwie ewolucja. Radość ze zdobyczy, z tego, co się dostało albo uczucie przyjemności w określonych sytuacjach i nieprzyjemności w innych, to także pierwotne emocje. Pełniły one funkcję pobudzającą, sterującą i informującą.
Wraz z rozwojem kory mózgowej pojawiła się uczuciowość – wyższe zorganizowanie, nazwanie i niejako obdarzenie myślami i pewnym zrozumieniem emocji.
To współczucie, miłość, podziw, poczucie sprawiedliwości… Niestety to również złość, nienawiść, lęk, poczucie winy… Uczucia wchodzą w duchowy obszar człowieka.
Emocje dalej pełnią funkcję informacyjną, ostrzegawczą i wciąż przydają się w życiu. Pani Kasiu Droga jak Pani wyobraża sobie zachowanie bezpieczeństwa w życiu bez strachu? Czy nie jest słuszne, że ktoś boi się skakać z wysokości albo wkładać palec do ognia? Czy nie wytwarzamy nawet w dzieciach takiej emocji? Nie oszukujmy się – to strach dostarcza adrenaliny osobom dokonującym różnych fizycznych wyczynów. A gniew? To jedyna słuszna emocja w obliczu niektórych zachowań. Informuje, że to działanie jest niedobre. Czasami również pozwala na opór wobec zła. We mnie samej budzi się gniew, kiedy widzę, jak dorosły bije dziecko lub zwierzę. I chciałabym żeby ludzie, na których mam wpływ też to czuli. Gniew zwykle zmusza do działania. Tylko…
I tu przechodzimy do drugiej fazy człowieczeństwa! Dziś ewolucja potrzebuje innych genów byśmy przetrwali. Nie potrzebujemy mężczyzn agresywnych i samczych, a tym bardziej takich kobiet. Mamy korę mózgową, zdolność myślenia i uczenia się.
To, co zrobię z gniewem, który we mnie powstanie zależy już od mnie, od mojego myślenia, od kory mózgowej i poziomu mojego rozwoju psychospołecznego a także od poziomu duchowości.
Ktoś, kto odczuł negatywne emocje pod wpływem jakiegoś zachowania, nie musi reagować złością, agresją czy innymi formami, których raczej nie chcemy we współczesnym społeczeństwie. Od jego myśli, sposobu wyjaśnienia owej sytuacji i nazwania zależy, co zrobi – jak zrozumie swoją emocję, jak ją nazwie i jakie wnioski z tego wyciągnie.
W moim życiu nie ma nienawiści, złości, poczucia winy, zazdrości… co nie znaczy, że nie pojawiają się emocjonalne, fizjologiczne sygnały, które – gdybym na to pozwoliła swojej korze mózgowej – mogłyby się w takie uczucia zamienić. Niektóre zachowania mnie irytują, oczywiście. Chciałabym byśmy żyli w świecie wyłącznie oświeconych, wspaniałych ludzi albo przynajmniej takich, którzy dążą do tego. Ale nie żyjemy. Jeszcze. Jednak emocje sygnalizują mi dyskomfortem, że trzeba coś z tym zrobić. Moja złość czy nienawiść sprawy nie załatwi, lepiej wykonać jakiś ruch, który może zmienić tę sytuację lub… moje myślenie o niej. Pani Elżbieta zamiast złościć się, kiedy ktoś źle odczyta jej intencję, tłumaczy sobie, że ma do tego prawo (bo ma!), że nie czyni jej przez to niczego złego tak długo, jak ona sama nie pozwoli sobie na złość, smutek czy inne przykre uczucie. I dobrze robi!
Wybaczcie im, nie wiedzą co czynią.
Przecież to rada, jak nie czuć złości, nienawiści i innych negatywnych uczuć!
W skrócie ujmując tę koncepcję, to jest tak: świat odbieramy według następującej kolejności:
zmysły-emocje-myśli-uczucia.
Te ostatnie wypuszczamy w eter wzbogacając świat i wszechświat dobrą lub niedobrą energią. Czyli przyjmowanie informacji odbywa się od fizycznego obszaru, przez emocjonalny i intelektualny do duchowego (psychicznego)
Działamy zaś odwrotnie:
duchowość-myśli-emocje-działanie.
Duchowość, podłączenie do wyższego rozumienia życia człowieka i łączność z Absolutem (Bogiem) wywiera wpływ na nasze myślenie, myśli nakazują organizmowi określone zmiany chemiczne i emocje, emocje zaś powodują działanie – w przypadku takiej drogi zwykle właściwe. Mamy zatem tu drogę od obszaru duchowego przez intelektualny, następnie emocjonalny i fizyczny – wykonawczy.
Emocje wciąż w nas powstają. I dobrze.
Świat jest jednak zbyt złożony, a człowiek zbyt mądry, by emocje miały powodować jego działaniem.
Powodują nim uczucia, na które ma wpływ, a one – wtórnie – na emocje.
Boże, jakże chciałabym aby to, co napisałam, było dla wszystkich jasne…
P.S.
Pani Kasiu na treningu interpersonalnym dostajemy czasem informacje, które nie są dla nas miłe, w pierwszej chwili budzą gniew. Jeśli jednak przemyślimy je i postąpimy tak, jak radzi Pani Iza, by postępować z informacjami, to będzie to dla nas korzyść. I nie ma tam żadnych sztuczek. Ktoś zwierzył się jedynie w czasie jego trwania, co czuje, kiedy my sami zachowujemy się w określony sposób. Powtarzam: niektóre interwencje psychologiczne łączą się z możliwością przykrych emocji. Czy mamy z nich zrezygnować?
Nie wiem na jakich szkoleniach Pani była Pani Kasiu. To ludzie prowadzą szkolenia, a ludzie są różni. Nie wszyscy robimy na świecie dobrą robotę.
Właśnie dlatego, by szkolenie mogło być dla uczestników cennym przeżyciem na plus, powołałam Akademię Akademii czyli szkołę trenerów.
Szkolenia wybierają szefowie firm, zgodne z własną filozofią i postępowaniem. Zatem to nie szkolenia doprowadzają firmy do bankructwa ale osoby, które prowadzą firmę. Ponadto nawet najlepsze szkolenie niczego nie zmieni, jeśli po nim nie będzie się wcielać w życie tego, co ono przyniosło. To tak jak z receptą lekarza – ona nie wyleczy. I jeszcze jedno – czasem tej recepty nie potrafi się, albo nie chce odczytać.
No, mówiłam, że będzie dłużej… Tak się jeszcze nie rozpisałam, a i tak wszystkiego nie powiedziałam.