Jan Lisiecki jest ukochaną postacią w Toronto Symphony Orchestra. Zadebiutował tu w 2012 roku i od tamtej pory wielokrotnie gościł na tej scenie. Balansując wymagający harmonogram koncertów na całym świecie z uważnym podejściem do życia, Lisiecki opowiada o rytuałach i doświadczeniach, które go uziemiają – czy to pieczenie chleba w domu, odkrywanie miast świata, czy czerpanie inspiracji z natury. Jego przemyślana obecność zarówno na scenie, jak i poza nią, kształtuje jego sztukę, sprawiając, że każdy występ jest głęboko osobistym i niezapomnianym doświadczeniem. To fragment z newslettera TSO czyli Orkiestry Symfonicznej Toronto.
Widziałam Janka Lisieckiego w 2008 w Warszawie.
Występował w czasie uwielbianego przeze mnie
wydarzenia muzycznego Chopin i jego Europa.Był ślicznym, dobrze ułożonym
i mówiącym po polsku chłopcem
i grał nad wyraz dojrzale.
Wciąż mówi po polsku, mimo iż urodził się i wychował w Kanadzie.
Wciąż uważany jest za nad wyraz dojrzałego i wciąż jest niezwykle miłym i dobrze ułożonym młodym mężczyzną.
Widziałam Go w Polsce również w 2009 roku i dwukrotnie już tutaj – w Toronto. Wybieram się na Jego koncert pod koniec września.
Przetłumaczyłam dla Was jego wypowiedzi dla wspomnianego Newslettera. Myślę, że wyjawiają one tajemnicę Jego nadzwyczajnego sukcesu. I są takie zbieżne se spełnionym życiem. Jan ma dziś 29 lat i oto, co ma do powiedzenia o fragmentach życia.
„Kluczowe dla mnie jest bycie wiernym sobie – zarówno w życiu prywatnym, jak i w karierze zawodowej. To zawsze było dla mnie bardzo ważne i to właśnie prowadzi mnie przez wyzwania związane z graniem ponad 100 koncertów rocznie. To trudniejsze, niż mogłoby się wydawać, zwłaszcza w świecie muzyki klasycznej.
Trudno to ująć w słowa, ale nie zamierzam zmieniać świata. Jeśli mogę dotknąć choćby kilku osób na Ziemi – dać im coś wyjątkowego, z czego będą mogli czerpać radość i co zapamiętają dzięki mojej muzyce – wtedy poczuję, że ta część mojego życia była naprawdę satysfakcjonująca.
Zawsze głęboko wierzyłem, że muzyka powinna być schronieniem i wytchnieniem od wyzwań świata.
Podczas pandemii zacząłem piec chleb na zakwasie i stało się to czymś, z czego cała moja rodzina czerpie przyjemność. Kiedy jestem w domu w Calgary, co nie zdarza się często, budzę się rano i piekę chleb. To mały rytuał – przygotowanie chleba, a potem delektowanie się herbatą, kiedy chleb się piecze, zwłaszcza latem, gdy mogę usiąść w ogrodzie. Jestem w domu tylko przez krótki czas, więc trudno mi utrzymać stałą rutynę.
Na scenie ważne jest, aby być sobą; nie można udawać kogoś, kim się nie jest, ponieważ publiczność to dostrzega. Wszystkie czynniki z codziennego życia – to, co robisz, co jesz, nawet chleb, który piecze się w piekarniku – w jakiś sposób wpływają na to, jak grasz i jak występujesz na scenie.
Niektóre występy są niezapomniane ze względu na okoliczności, inne z powodu sali koncertowej lub samego doświadczenia. W tym roku mój solowy debiut w Carnegie Hall był niezapomniany pod każdym względem. Są też inne, takie jak współpraca z uznanymi dyrygentami, takimi jak Claudio Abbado i Stanisław Skrowaczewski – on miał 91 lat, a ja zaledwie 19, kiedy razem występowaliśmy. To są występy, które na zawsze pozostaną w moim sercu. Te wspomnienia będę pielęgnował przez całe życie.
W naturze jest piękno i doskonałość, które my, jako muzycy, staramy się naśladować – oczywiście, możemy to osiągnąć tylko w pewnym stopniu.
Czerpię dużo inspiracji z muzeów i galerii, z obserwowania kultur oraz z treści zawartych w obrazach i innych formach sztuki. Po wizycie w galerii czy muzeum często rozmyślam o niesamowitych rzeczach, które widziałem, a te doświadczenia z pewnością wpływają na moje występy i interpretacje.
Ostatnio interesują mnie książki o przygodach podróżniczych – nie tylko o podróżach jako takich, ale o miejscach. Czytałem ciekawą książkę o załodze w Brazylii, która poszukiwała nieodkrytych plemion w Amazonii, a także kocham książkę Arabskie piaski Wilfreda Thesigera, która prawdopodobnie jest jedną z moich ulubionych z tego gatunku.
Nie zakładam słuchawek na spacerze – to nie dla mnie. Wolę słuchać natury i otoczenia.
Zawsze staram się znaleźć czas na odkrywanie miast. Dla mnie ważne jest, by nie tylko grać w danym miejscu, ale także zobaczyć lokalną kulturę poza salą koncertową. Z czasem naprawdę dobrze poznałem niektóre miasta i kraje. Często na koncert jadę komunikacją miejską.
Nie szukam najlepszych restauracji w każdym mieście. Cieszę się, gdy znajdę coś autentycznego i dobrego, gdy zjem coś lokalnego.
Nie chodzi tylko o to, by zagrać perfekcyjnie; chodzi o to, co można podzielić się z publicznością w danym momencie. To wielki honor i przywilej występować przed publicznością. Ci ludzie przyszli, wydali pieniądze i, co najważniejsze, poświęcili swój czas, aby być tam ze mną. Oczekują wspaniałego wieczoru, a to może być ich jedyny koncert w roku.
Nie jest łatwo zasnąć po koncercie, ale grając tak często jak ja, nauczyłem się tego.”
P.S. Prześledzenie tych wypowiedzi mogłoby posłużyć do znalezienia punktów warunkujących sukces… Aż mam ochotę dać takie zadanie na jednym z kursów, które prowadzę. Pokusisz się o coś takiego?
-
- Intermezzo w tym wypadku to:
- Krótkie przejście łączące części utworu cyklicznego np. symfonii.
- Samodzielna kompozycja, zwykle miniatura o lekkiej treści, sugerująca, że kompozytor napisał ją dla czystej przyjemności, niejako na marginesie poważniejszej pracy.
Wspaniała jest ta wrażliwość, dojrzałość, wierność swojej naturze i autentyczność w doświadczaniu życia, świata. I taka głęboka pokora, która może świadczyć o wielkości. Bardzo dziękuję za ten tekst i przetłumaczenie wywiadu, dające możliwość poznania tego artysty i cenną refleksję o tym co ważne, o życiu, o sztuce, o naturze.
Tak, wspaniała. U takiego młodego człowieka! Lisiecki jest uważany za jednego z najwybitniejszych pianistów. A ja myślę, że jest pięknym człowiekiem. Nie zawsze to idzie w parze.❤️ Dziękuję.
Inspirujące, dziękuję .
Odpowiadając na Pani pytanie , odnajduję w tekscie nastepujące punkty , które wg mnie warunkują sukces :
1) życie w zgodzie ze sobą ,
2) Uważność, ciekawość , pokora.
3) Praca na najwyższym poziomie swoich możliwości ( nie perfekcjonizm).
Przytulam Pani Iwonko.
V/M
Dziękuję Pani Violu. Piękny człowiek, prawda?❤️
Niesamowita dojrzałość i piekno w Tak Młodym człowieku i ta pracowitość z Miłością …❤️❤️❤️
❤️
Młody człowiek, o wyjątkowym talencie, wrażliwości i umiejętności pokazywania innym ludziom jakie życie potrafi być piękne ❤️
I jeszcze do tego pięknie gra.❤️