To tytuł filmu, który obejrzałam w poniedziałek. Mam nadzieję, że tego wieczoru oglądały go ze mną miliony. Ciekawa też jestem jakie refleksje towarzyszyły im po obejrzeniu… Bohaterem jest Michael Patric Mills, grany przez złote dziecko amerykańskiego filmu – Freda Savage. Słoneczny, rozbrajający uśmiech Freda towarzyszy nam od pierwszych scen filmu. Michael uśmiecha się często, mimo że jest chory na zanik mięśni. Uśmiecha się i wtedy, gdy zmuszona do tego matka przenosi go z pełnego miłości domu do hospicjum, którego obraz nawet widza nie skłania do radości. Michael nie ma więcej niż 14 lat i wie że lekarze za sukces uznaliby, gdyby dożył szesnastu. Nie chodzi, a siedząc ma problemy z utrzymywanie pionowej postawy; nie może pisać, podanie ręki też nie jest dla niego łatwe. Mimo tego porusza koła swojego wózka i nawet wtedy, kiedy jest chory i – w sposób widoczny – słaby, zagląda do pokoju pacjentki, do której zajrzeć nie chcą pielęgniarki; Sara marudzi – uznają. Tym czasem Sara dusiła się, bo spadła jej maska tlenowa.
Michael dużo czyta, lubi filozofię i poezję, szczególnie Keatsa, który umarł w wieku 25 lat. Mówi pielęgniarce: nie trzeba żyć długo, żeby coś ważnego zrobić. Cytuje jej fragment swojego wiersza zaczynającego się od słów, gdy wspomnisz mnie… A dalej jest kilka pięknych zdań, których nie zapamiętałam dokładnie – o urodzie życia . Ta pielęgniarka jest młoda i naprawdę oddana pacjentom. Nie można powiedzieć tego o tej, która nadzoruje pracę i o dyrektorze domu opieki. Są bezduszni. Nie podchodzą do pacjentów jak do ludzi obdarzonych prawem do godności i szacunku, mających swoją wartość i podmiotowość. Traktują ich jak pozbawionych uczuć i duszy, a przecież to tylko ciało odmówiło im współpracy. Inny też jest grany przez Kevina Spaceya – Wade, mój kolega po fachu – psycholog. Chce dać młodym pacjentom więcej wolności, radości i prawa do decydowania. Z pomocą Mike’a rozbudza w nich większą aktywność. Pojechali na koncert! To niezwykłe wydarzenie dało pacjentom wiele radości i siły, mimo że dla jednego z nich okazało się zbyt wyczerpujące. Chcieli więcej, liczyli na kolejne zmiany. Ostro sprzeciwiło się temu kierownictwo. Zaostrzono zasady pobytu chorych, a w stosunku do Michaela zastosowano wręcz odbierające godność ludzką represje. Nawet Wade osłabiły te metody.
Kiedy byliśmy na studiach myśleliśmy, że jeden człowiek może zmienić świat – mówi z goryczą. A teraz? – pyta Michael. I nie dostaje odpowiedzi.
Wade’a wyrzucają z pracy, jednak zdążył on uświadomić Michaelowi, że jest prawo, do którego może się odwołać, że może oskarżyć dom opieki. Sam obiecał, że znajdzie sposób, by młodzi ludzie mogli mieszkać we własnym mieszkaniu. Może to dawało siłę Michaelowi: Ten młody chłopiec potrafił skontaktować się z biurem prawnym i doprowadzić do oskarżenia domu opieki. Zeznawał w sądzie. Ameryka dowiedziała się, jak są traktowani pacjenci w takich ośrodkach, co spowodowało w konsekwencji zmiany w systemie. A Wade również dotrzymał słowa. Film kończy się pięknym uśmiechem Freda, który użycza go Michaelowi cieszącemu się z przeprowadzki do nowego, własnego mieszkania. Mieszkania reżyser (Harry Winer) nie pokazuje, tylko ten uśmiech i triumf Wade’a.
Prawdziwy bohater tego zdarzenia nazywał się Michael Patrick Smith i nie przeprowadził się do nowego mieszkania – umarł w cztery miesiące po zeznaniu przed sądem. Nie dożył szesnastki.
Co myślą ludzie oglądający taki film? Co czują poza sympatią dla bohatera, niechęcią dla bezdusznego personelu, nadzieją odczuwana w momentach małych zmian? Jakie uczucie towarzyszy widzom po skończonym filmie? Wściekłość, ból, żal? A może właśnie nadzieja i wiara w człowieka?
Oczywiście nie sposób nie przeżywać tych negatywnych uczuć, jednak, kiedy patrzyłam na film, dominującym uczuciem była myśl, że człowiek ma wybór, każdy człowiek… Że skoro potrafi z tego korzystać i starać się coś zmienić słaby, chory chłopiec, to ileż mogą zrobić dorośli zdrowi ludzie!Myślałam, że już nigdy nie powiem sobie, że nie dam rady, albo nie mam siły. Nie pozwolę, by nawet moje fizyczne ograniczenia decydowały o moim działaniu.
Tak, jednym coś przychodzi łatwiej, inni zaś potrzebują więcej wysiłku… ale każdy z nas może wybierać swoje zachowania.
Może jedna osoba świata nie zmieni, ale może zrobić w nim znaczną różnicę.
Witam znów
Napisałam odpowiedż do tekstu o cudnym pocałunku żyrafy i zniknął mi więc trochę pomilczałam,a teraz to pytanie .
Co tak naprawdę może zrobić światu różnicę na plus w moim byciu ,działaniu,jak to mierzyć.Czasem nie wkładam w coś dużego wysiłku a ludzie są wdzięczni,dziękują za coś czego prawie lub wcale nie pamiętam,a czasem wysiłek w dużym przedsięwzięciu i dużo energii idzie ,przynajmniej na jakiś czas na marne .
Chcę powiedzieć ,że te różnice nie są dostrzegane od razu tylko z dużym poślizgiem jeśli działają na korzyść świata i dają poczucie
że za coś fajego lub ważnego będa może wspominać /moje kiełbaski smażone wspomniane po wielu latach, poczucie ,któremu dałam wyraz,ze dobry zawód wybrałam co pociągnęło inną osobę w tym kierunku i jest zadowolona,inne rzeczy,które pomogły/
Ja też mam za co być wdzięczna,tylko czy to okazuję ,tak jak inni mnie.Chyba jeszcze za mało.
Pozdrawiam
Oglądałam ten film bodajże 3 lata temu. Emocje były różne, zwłaszcza, że wtedy bliska mi osoba (chyba nawet najbliższa) – moja babcia, chorowała na Stwardnienie zanikowe boczne (ALS), to inna choroba, ale również powoduje powolny zanik poszczególnych mięśni. Spędzałam z nią mnóstwo czasu i wiem, że gdyby ktoś nie wiedział, nie zauważyłby że jest chora. Nie pozwalała, żeby ktoś się o nią martwił, to ona chciała być dla wszystkich. Oprócz jednego dnia – ostatniego, wtedy chyba po raz pierwszy w życiu poprosiła o towarzystwo.
Zastanawia mnie skąd ludzie, których dotyka ciężka choroba biorą siłę, żeby żyć dalej na przekór wszystkiemu i co więcej często chcą być wsparciem dla tych, którzy się o nich martwią. I co odpowiada za to, że przeczuwają kiedy przychodzi ten ostatni moment ich życia.
Ja też cenię dobre filmy dające dużo do myślenia. Nie oglądałem tego filmu jedna to co najważniejsze wydaje mi się że napisała Pani Iwona. Myślę natomiast że z dużej ilości filmów można wyciągnąć jakieś głębszą myśl czasem niezamierzoną przez autora czasem odkryć “drugie dno”
Gdy byłem ostatni w kinie na filmie “Ondine” w pamięci utkwił mi taki natomiast cytat
“Cierpienie jest łatwe, nad szczęściem trzeba popracować”
Świat tworzą ludzie….ostecznie od nas zależy na ile potrafimy zachować najlepszą czastkę z swojego człowieczeństwa ……nie czyniąc życia jeszcze bardziej cięższym……niż czasami jest …….
Witam…
wiele czytałam na temat tego filmu, bardzo chciałabym go obejrzeć , ale nigdzie nie mogę go znależć, czy może ktoś wie gdzie go szukać lub ma do niego dostęp bardzo prosze o kontakt;))
Witam…
wiele czytałam na temat tego filmu, bardzo chciałabym go obejrzeć , ale nigdzie nie mogę go znależć, czy może ktoś wie gdzie go szukać lub ma do niego dostęp bardzo prosze o kontakt;))