Ludzie mówią pewne rzeczy, bo nie wyrobili sobie świadomie nawyku używania dobrych słów.
Na pewno zdarzyła Ci się sytuacja, w której ktoś powiedział coś, co Cię dotknęło, a widząc Twoją reakcję, szybko zaczął prostować: „Przepraszam, nie miałem tego na myśli. Chciałem tylko powiedzieć, że… ” I tu następowała łagodniejsza forma wypowiedzi, taka, którą normalnie przyjąłeś. No może nie całkiem normalnie, bo jednak w pamięci wciąż jeszcze było tamto słowo.
Różne są to wyrażenia: czasem jakiś epitet, często porównanie do kogoś, do kogo nie chcemy być porównywani, a a czasem tylko ocena naszego zachowania, która z naszej perspektywy jest nieprawdziwa lub niesprawiedliwa.
Przyczyny takich wypowiedzi są różne: kogoś ponoszą emocje w reakacji na nasze zachowanie, ktoś inny w taki sposób daje upust swojej frustracji, która może nawet nie być z nami związana, a bywa i tak, że ktoś ma życzliwą postawę w stosunku do nas i świata w ogóle, tylko niezręcznie się wyraża.
Wspólnym elementem wypowiedzi, które ranią, jest to,
że najczęściej ludzie w takich sytuacjach nie myślą,
nie zastanawiają się nad wyborem właściwego sposobu wyrażenia tego,
co w nich jest, co chcieliby wyrazić.
Mówią po prostu to, co im najpierw przychodzi do głowy czy jak mówi znane powiedzenie co im ślina przyniesie na język. Nie mają, niestety, nawyku drugiej myśli – pauzy, proaktywnego zatrzymania się po to właśnie, by myśl wyrazić w najlepszy sposób.
Nie można tu mówić o winie. Nie trenuje się ni dzieci ni dorosłych w ważeniu słów, a w Polsce wręcz ceni się tak zwaną szczerość, za którą właśnie uważa się pierwszą myśl. To raczej impulsywność. Jestem bardzo szczera, ale wiem że druga myśl, może zdetronizować tę pierwszą. I to właśnie ona jest szczera i prawdziwa.
Ostatnio spotkałam się też ze stwierdzeniem, iż ludzie wciąż krytykujący innych, poniżający, w ty także autorzy nieżyczliwych komentarzy w mediach społecznościowych po prostu zdobywają w ten sposób dla siebie energię. Nie mają jej sami, zatem czerpią ją z innych, ze świadomości, że ktoś inny choć przez chwilę się nimi zajmie. Wydaje mi się to całkiem możliwe. Można powiedzieć, że oni także nie mieli tego na myśli, że tak naprawdę walczą o siebie, o swoje samopoczucie.
Panowanie nad swoim językiem i treścią przekazu na pewno wymaga sporo energii własnej. Zdolność kierowania sobą jest dowodem na wysoki poziom energetyczny danej osoby. Dlatego takie osoby nie potrzebują wymuszać jej od innych.
Nie zmienimy zachowań innych ludzi, możemy jedynie być dla nich bardziej wyrozumiali. Jeśli pomyślimy sobie, że po prostu nie wiedza jak to zrobić inaczej, możemy nie doświadczać przykrych uczuć. Możemy natomiast sami doskonalić nasze pozytywne mówienie.
Po co to mówię (piszę)? Co chcę osiągnąć? Czy na pewno chcę to ująć właśnie tak?
Czy rzeczywiście tak myślę? To pytania, na które warto znaleźć chwilkę, by dać sobie odpowiedź.
Na początku może to trwać nieco dłużej, nawet pół minuty, później są to sekundy, aż wreszcie nawykiem staje się mówienie wszystkiego dobrymi słowami, w sposób minimalizujący negatywne emocje odbiorcy. Czasem można też w taki sposób zapytać kogoś, kto nam coś powiedział:
Rzeczywiście tak myślisz? I tak właśnie chciałeś to wyrazić?
Może skłonimy go jednak do drugiej myśli.
- Po co to mówię (piszę)? Co chcę osiągnąć? Czy na pewno chcę to ująć właśnie tak? Czy rzeczywiście tak myślę? Pamiętaj o tych pytaniach.
Mówienie dobrymi słowami w sposób minimalizujący negatywne emocje odbiorcy – do zapamiętania na zawsze! Gdyby wszyscy to potrafili:) Pozdrawiam gorąco Pani Iwonko:)
….ostatnio spotkałem się ze stwierdzeniem, że ludzie prowadzący bloga po prostu zdobywają w ten sposób dla siebie energię. Nie mają jej sami, zatem czerpią ją z innych, ze świadomości, że ktoś inny choć przez chwilę się nimi zajmie. Wydaje mi się to całkiem możliwe. Chociaż jak się zastanowić, to może czerpią nie tylko energię. I ta druga myśl, może zdetronizować tę pierwszą. :)
Prowadzenie bloga drogi Andrzeju kosztuje nieco energii. Na tyle sporo, że – jak wiesz – ostatnio rzadko piszę. Natomiast na pewno pozwala istnieć w świadomości ludzi. Zwłaszcza tych, co szukają czegoś, żeby się nie zgodzić, podważyć, albo – zwyczajnie – dokuczyć. A oczywiście, że czerpią też inne rzeczy: radość z tego, że mogą powiedzieć coś nie jednej ale przynajmniej kilkudziesięciu osobom, przyjemność samego pisania.
No i na pewno blog podtrzymuje pamięć o kimś, kto jest Autorem książek. Od czasu do czasu ktoś sięgnie po książkę, może nawet kupi, a wtedy ma się 3 złote :)))))
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Jakby człowiek książki u Autorki kupował to może by odłożył coś, dorobił się, a tak przez tych pośredników, to nie da rady. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
Robię pauzę proaktywną na miesiąc. Pozdrawiam.
Słowo może ranić, ale może i też uskrzydlać. Czasem lepiej ugryźć się w język, niż powiedzieć coś złego.