Przez kilka miesięcy nie robiłam wpisu na temat wartości słowa. Tyle różnych rzeczy dzieje się w moim życiu, że czasem z czegoś rezygnuję. Wracam dziś do tego i obiecuję, że będę na ten temat pisać co miesiąc. Dołożę też wszelkich innych starań, żeby to, jak ważne są słowa i język, jakimi się posługujemy, stało się oczywiste.
Trzynastego każdego miesiąca namawiam do celebrowania Dnia Dobrego Słowa. Przynajmniej tego dnia dbajmy o nasz język, tak, by służył nam, jak najlepiej.
Po co? Czyż to nie jest oczywiste, że słowo jest ważne, a język istotnie wpływa na całe narody? Czyż nie uczymy dzieci poprawnego języka, zwracamy uwagę, żeby nie używały słów wulgarnych, brzydkich? Wiemy o tym. Przecież rozwijamy swoje słownictwo, włączamy do niego nowe wyrazy i czasem nawet świadomie popisujemy się ich znajomością. Na podstawie języka, jakim posługuje się dana osoba, często przykleja się jej nalepkę – uważa za wykształconą, kulturalną lub związaną z jakąś grupą zawodową czy regionem. Język zatem mówi nam sporo o człowieku.
A jeśli chodzi o całe grupy językowe, o narody? Czy język ich nie różni? Czy nie ma czegoś specyficznego w języku angielskim, albo w języku polskim? A czy nie powoduje to, że jesteśmy nieco inni? Z pewnością tak.
Tak, wiemy to wszystko. Jednak w tym samym czasie zabronionego dzieciom języka używamy sami, z nowych słów tworzymy zdania, które są hermetyczne i niezrozumiałe dla innych, zaś polski łączymy z angielskim lub przenosimy kalki językowe, które u nas brzmią dziwnie lub obco.
Język jest wytworem kultury i jednocześnie ją tworzy. To wyjątkowa interakcja. W ten sposób rodzi się odrębność, tożsamość, więź. Stąd nie warto przenosić do nas bez potrzeby językowych zwyczajów innych narodów. I nie warto mieszać słów polskich z angielskimi, tworząc kompozycję, która na pewno nie wzmacnia w nas niż tożsamości ni więzi z własnym narodem.
Bardzo proszę, mówmy chociaż dziś w Polsce i z Polakami tylko po polsku.
Jest to o tyle łatwiejsze, że jest niedziela, a język angielski wdarł się szczególnie w rzeczywistość biznesu. Te wszystkie targety, eventy, briefy tworzą dziwną mieszankę sprawiającą – dla niektórych tajemnicze, dla innych niechlujne – wrażenie. Dla mnie debriefuj outdoor w media planie to wcale nic innego, jak tak wyśmiewane u amerykańskiej poloni moja kara stoi na kornerze. Ktoś powie, że to ułatwia, a ktoś inny, że tworzy język środowiskowy. Tyle, że wcale nie jestem pewna czy powinniśmy sobie ułatwiać posługiwanie się językiem czy raczej świadomie o niego dbać, tak długo aż bez kontroli uzyskiwać będziemy pożądane efekty. A język środowiskowy oddala często środowisko od klienta, co chyba dla owego środowiska takie dobre nie jest.
Pierwszym stopniem do używania języka, który nam służy i wzmacnia nasza psychologiczność zasobność, jest właśnie uważność i świadome korzystanie z języka – charakteryzujące się starannym doborem słów. To jest to, od czego trzeba zacząć.
Zatem dziś Dzień Dobrego Słowa – mówmy czysto po polsku.
P.S. Już we wtorek podamy wyniki naszej zabawy-konkursu. Wiadomo, że wygrała okładka numer 1. Cieszę się, bo nie wiem, jak bym się zachowała, gdyby to jednak 2 podobała się Państwu bardziej. Ja również wolę 1 ! Bardzo dziękuję za udział. Zwycięzcę wybierzemy w następujący sposób: Gustaw, który zajmuje się informatycznie naszymi stronami, zrobi listę osób i opatrzy każdą kolejnym numerem. Ania – Dyrektorka Zarządzająca ASDIMO poda trzy numery i… znajdziemy zwycięzców. Ja podpiszę płyty. Gustaw jest w Rzeszowie, Ania i ja w Warszawie, a płyty w Bochni. Zrobimy to wszystko jak tylko płyty będą zrobione, co powinno nastąpić najpóźniej do końca miesiąca.
Taki fajny tekst i nie ma odpowiedzi , szkoda .
To może chociaż: pozdrawiam Pani Iwono !
Zostałam zachęcona tym wpisem,jestem za ,bo energia podąża za uwagą,jak sądzę,bardzo podobała mi się też sugestia pod kolejnym wpisem by myśleć o miłości,może o MILOŚCI
Pozdrawiam PaniąIwonę i Pana Piotra